Jeszcze przed dniami miasta zakończył się remont amfiteatru miejskiego w Bielsku, popularnie zwanego muszlą.
REKLAMA
Remont kosztował 70 tys. zł. Gdy pisaliśmy o jego rozpoczęciu, użyliśmy sformułowania, że jest drogi, ale prace będą kompleksowe. I trochę przeceniliśmy ich zakres. Niestety nie przeceniliśmy wydatków. Te wrzeczywiście wynosiły 70 tys. zł. Kompleksowość jednak sprowadziła się do wymiany podłogi na scenie:desek i legarów. Rozbicia i wyrównania do poziomu owej podłogi podestów pod głośniki oraz odnowienia drzwi do rozdzielni elektrycznej po prawej stronie muszli.
W specyfikacji pojawia się też odnowienie wewnętrznej strony amfiteatru, ale główna jego część to całkiem nowe i estetyczne graffiti z nazwą miasta. tego robotnicy nie ruszali. I słusznie!
Wspomnianą podłogę pomalowano na szary kolor, który wpisał się w ciągle szary i niezbyt estetyczny wizerunek całego obiektu.
Przy okazji prac wymieniono też zniszczone deski ławek, a i to nie wszystkie, bo część wyszczerbionych i podpróchniałych jeszcze została. To jednak poza wspomnianymi kosztami, bo deski miasto już miało.
Całość remontu, poza wstawieniem solidnej podłogi, niewiele zmieniła. Owszem zespoły mogą spokojnie tańczyć i poruszać się po scenie, ale muszla jak wyglądała brzydko, tak wygląda. Niestety chyba niewiele już w tej materii da się zrobić.
Ozdobą jest jedynie wspomniane graffiti, które miasta nie kosztowało nic - sponsorowała je firma Hanbud.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Na muszli powstaje graffiti z napisem „Bielsk Podlaski”. Ufundowała je firma Hanbud [FOTO]
Wielu naszych Czytelników komentowało zasadność remontu tego obiektu. Czy warto było wydawać na niego tyle kasy?
Pytanie to zadaliśmy burmistrzowi miasta.
- Co mieliśmy robić? Nie remontować tej podłogi? - odpowiada Jarosław Borowski.
Trudno mu nie przyznać racji. Zawalająca się podłoga stwarzała niebezpieczeństwo nie tylko podczas występów, ale po prostu na co dzień - dla osób , które na muszlę postanowiłyby wejść. Jak napisaliśmy w tytule, remontowanie muszli podobne jest do napraw starego auta. Kosztuje, ale się je robi jeśli chce się mieć auto. Remonty czasu nie oszukają, stary amfiteatr lub stare auto mają swoje lata, które widać.
Oczywiście można byłoby zrobić kompleksowy remont i odnowić całość, tak, by była "jak igła", ale kosztowałby to porównywalnie, co budowa nowego i bardziej funkcjonalnego amfiteatru. Na taki wydatek miasta jednak nie stać. I tak jak właściciel starego auta, miasto wydaje na doraźne naprawy.
Te też są kosztowne, ale do przełknięcia dla budżetu.
- Tanio to już było - komentuje burmistrz. - W cenie firmy było demontaż podestu sceny, demontaż legarów, rozbiórka betonowych podstaw pod głośniki, montaż nowego podestu, ułożenie nowych legarów, wykonanie nowych podstaw pod głośniki, gruntowanie i malowanie, uzupełnianie ubytków betonowych (podest, schody, scena), czyszczenie i malowanie schodów, proscenium, odtłuszczenie drzwi stalowych, silikonowanie i czyszczenie i malowanie wewnętrznych powierzchni muszli - wymienia wykonane prace.
Deski ławkowe wymieniali pracownicy miasta, jak pisaliśmy, magistrat miał je zabezpieczone, dokupił jedynie kilka.
- Nasi pracownicy i tak biorą pobory, więc to nie był dodatkowy koszt - dodał.
(azda)