Niedawno pisaliśmy o tym, że syndyk masy upadłości sądzi się z kilkoma rolnikami, którzy nie wpłacili brakującej części udziałów. Po tym artykule zadzwonił do nas jeden z rolników, mówiąc, że syndyk nie czekając na decyzje sądu, już pieniądze za udziały odebrał.
- Ja nawet pozwu nie dostałem, a pieniądze za udziały już syndyk mi zabrał - mówi rolnik
REKLAMA
- Kilka miesięcy temu dostałem przedsądowe wezwanie do zapłaty brakującej kwoty udziałów. Chodzi o kilkaset złotych, ale pomyślałem, że nie odpuszczę i jak trzeba pójdę do sądu. Już garnitur przygotowałem, krawat i koszulę wyprasowałem, czekam aż się z syndykiem spotkam w sądzie. A tu nic z tego! - żartuje. - Nawet pozwu nie dostałem. Zamiast tego otrzymałem pismo od syndyka z informacją, że kwotę za udziały potrącił od kwoty zaległych pieniędzy za mleko, które zwracał wszystkim rolnikom i mi także.
Wychodzi na to, że syndyk z rolnikiem przysłowiowo rozliczył się saldami, a nasz rozmówca jak się z tym rozliczeniem nie zgadza i chce w garniturze pójść do sądu, to sam musi go pozwać.
Jak nam powiedział, rozważa to. Choć nie wie, czy zechce mu się wydawać kilkaset złotych na adwokata, by sądzić się o kilkaset złotych od syndyka.
Jak się dowiedzieliśmy, taką samą procedurę syndyk zastosował wobec wszystkich rolników, którzy zalegali ze spłatą udziałów. Także tych, których już pozwał i z nimi się sadzi.
- Chodzi raptem o kilka osób - przyznaje Józef Gliński, syndyk masy upadłości Bielmlek. - Zgodnie z przepisami dokonałem rozliczenia wierzytelności i zaległych opłat, wypłacając rolnikom kwotę należną za mleko pomniejszoną o niewpłacone udziały.
Na tej zasadzie syndyk rozlicza się także z innymi wierzycielami i kontrahentami, którzy są na liście "do spłaty".
A co z sądem i toczącymi się rozprawami?
Oczywiście wszystkie prawomocne wyroki sądu są wiążące dla obu stron.
- W przypadku, gdyby sąd odrzucił moje powództwo w sprawie zapłaty brakujących udziałów, czyli stwierdził, że dany rolnik nie musi ich wpłacać, zwrócę te pieniądze - zapewnił syndyk.
(azda)