Krzysztof Grodzki zostanie nowym dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Bielsku Podlaskim. Na tym stanowisku zastąpi odchodzącego na emeryturę Andrzeja Krzywca.
REKLAMA
O zakończeniu procedur rekrutacyjnych i wyłonieniu kandydata na dyrektora poinformował niedawno burmistrz Jarosław Borowski.
- Liczę na dobrą pracę na rzecz społeczności sportowej naszego miasta. Podpisanie umowy nastąpi na początku maja - stwierdził Borowski, informując o zatwierdzeniu protokołu z postępowania rekrutacyjnego, w którym wytypowano Grodzkiego na dyrektora MOSiR.
Jak już wcześniej pisaliśmy, o fotel dyrektora MOSiR Bielsk Podlaski ubiegały się dwie osoby. Nazwiska kontrkandydata Grodzkiego miasto nie podaje, bo zabraniają tego przepisy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że o fotel ten starał się też były wieloletni kierownik bielskiej restauracji "Podlasianka".
Czy wybór Grodzkiego jest niespodzianką? I tak, i nie. Zależy, pod jakim kątem patrzeć.
Kwalifikacje z pewnością ma. Ze sportem związany jest od dawien dawna. Brał udział w organizacji wielu imprez sportowych. Od lat jest kierownikiem do spraw sportu w MOSiR. Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach był wręcz prawą ręką, czy nieformalnym zastępcą dyrektora. Ma bardzo dobre relacje ze wszystkimi klubami sportowymi w mieście: od piłki nożnej, koszykówki, po siatkówkę i inne. Na co dzień z nimi owocnie współpracuje.
Zresztą w rozmowach z działaczami sportowymi, przedstawicielami wspomnianych klubów sportowych, czy pracownikami MOSiR na czele z ustępującym dyrektorem, wielokrotnie słyszeliśmy, że to właśnie Grodzki jest dla nich najlepszym kandydatem na dyrektora.
- On jest we wszystkim zorientowany, bo już tu wszystko prowadzi. Współpracuje ze wszystkimi klubami w różnych dyscyplinach sportu. Nie ma też obaw, że będzie jakąś dyscyplinę szczególnie faworyzował, bo ze wszystkimi dogaduje się bardzo dobrze. W dodatku jest w odpowiednim wieku. Jest młody, ale już zdobył niemałe doświadczenie. A przede wszystkim jest ambitny i widać, że mu się chce - słyszeliśmy wielokrotnie.
Wiele osób obawiało się, ze przeszkodą w powołaniu Grodzkiego na dyrektora MOSiR może być to, że jest opozycyjnym wobec burmistrza radnym. Ale widocznie nie polityka tu odegrała najważniejszą rolę.
Choć i politycznie powołanie Grodzkiego na dyrektora może burmistrzowi się opłacić. Przeciwne wobec niego ugrupowanie straci bowiem dość silną "szabelkę". Grodzki obejmując stanowisko dyrektora, będzie musiał zrezygnować z mandatu w radzie miasta. Zgodnie z przepisami, na jego miejsce wchodzi kolejna osoba z listy z największą liczbą głosów. Osobą tą jest Tomasz Borona. Długo Grodzkiego zastępować nie będzie, bo wiosną przyszłego roku mają odbyć się kolejne wybory. Grodzki jako dyrektor, do rady miasta startować już nie będzie. Teoretycznie może próbować sił w powiecie, ale na tym poziomie będzie miał mniejszą siłę przebicia.
Na koniec można wspomnieć, iż Grodzki jest spokrewniony z wiceburmistrz. Pokrewieństwo to jednak nie miało znaczenia, gdy stawali po przeciwnych stronach politycznej barykady, gdy prowadzili często pełne emocji dyskusje na sesjach rady, więc i w tym przypadku trudno się doszukiwać podtekstów.
Wybierając nowego dyrektora MOSiR, komisja postawiła na sprawdzonego kandydata.
(azda)