Nie zostało tygodnia do Wszystkich Świętych, ale trudno powiedzieć, że cały bielski rynek został zalany kwiatami. Jest ich owszem trochę, więc ten, kto chce je nabyć to na pewno znajdzie. Ale znowuż nie tak dużo.
W większej liczbie, niż przed tygodniem - wtedy ich prawie nie było - na bielskim rynku pojawiły się chryzantemy w donicach. Ceny są różne, w zależności od wielkości. Na bielskim rynku można było je nabyć w przedziale od 30 do 50 zł. Sprzedawcy powiadają, że jednak lepiej je kupić na rynku, bo w okolicach cmentarzy na pewno będą droższe może nawet dwa razy i ceny sięgną 70 zł.
Dzisiaj, we czwartek, słońce akurat wzeszło nad bielskim rynkiem, ale do zimy warto się przygotować. Ciepła czapka z nausznikami kosztowała 40 zł, pozostałe można było nabyć za 30 zł sztuka. Za 40 zł można było też kupić ciepłe golfy. Natomiast zwykłe dresy kosztowały od 25 zł.
Kawę mieloną Tchibo Family sprzedawano na rynku po 14 zł w opakowaniu 500 gram.
Przez wiele lat, może nawet dziesięć, można ją było dostać na rynku nawet po 10 zł za półkilogramowe opakowanie. Jednak inflacja dotknęła wszystkiego nawet kawy.
(ms)
Czwartkowy rynek w Bielsku Podlaskim: