Do naszej redakcji zgłosił się Czytelnik, który zauważył, że od dłuższego czasu włączone jest oświetlenie uliczne na ul. Beszty- Borowskiego przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego, czyli fragmencie nowo budowanej tzw. małej obwodnicy miasta. - Miasto powinno myśleć o oszczędzaniu energii i wyłączać oświetlenie choćby przy świątyniach, a nie marnować energię na budowanej właśnie ulicy - stwierdził.
- Przecież ta ulica nawet nie jest oddana do użytku - powiedział.
Zgłosiliśmy to burmistrzowi Bielska
- Zapytam o to pracowników koordynujących tę inwestycję - stwierdził Jarosław Borowski.
Jeśli świeca w nocy, jest to wytłumaczalne. Ulica jest jeszcze nieoddana do użytku, ale lokalni mieszkańcy nią jeżdżą. Oświetlenie jest tym bardziej potrzebne, by zapewnić bezpieczeństwo. Tym bardziej że formalnie jest to jeszcze plac budowy. Jeśli świecą się także w dzień, to ewidentny błąd wykonawcy i pewnie szybko zostanie naprawiony.
Interwencja ta stała się pretekstem do rozmowy o ewentualnych oszczędnościach na oświetleniu. Te mogą dotyczyć ewentualnie podświetlenia budynków, czyli urzędu, ratusza i świątyń. Ratusz w tym wypadku może być wykluczony, bo jego oświetlenie jest także dodatkowym oświetleniem placu ratuszowego, a to ma też aspekt bezpieczeństwa.
Burmistrz przyznał, że brane jest pod uwagę skrócenia godzin podświetlania świątyń.
Tu jednak pojawia się problem, bo najczęściej oświetlenia te podłączone są do oświetlenia ulicznego i nie mają oddzielnego sterowania. Wyłącza się je razem z lampami ulicznymi.
- Właśnie opracowywana jest analiza, która wskaże, ile na wyłączaniu tego oświetlenia możemy zaoszczędzić. Znając jej wyniki łatwiej będzie rozmawiać o ewentualnych działaniach w przyszłości - podkreślił burmistrz.
W rozmowie dodał, że jeśli okaże się, że oszczędności wynikające z wyłączenia oświetlenia są niewielkie i właściwie porównywalne z kosztem uruchomienia oddzielnego sterowania, to nie warto takich działań podejmować.
(azda)