Ostatnio w Bielsku Podlaskim często można spotkać modliszki. To tropikalne, drapieżne owady słynące z tego, że samice podczas kopulacji stosunkowo często odgryzają głowę swoim partnerom.
Owady takie spotkaliśmy na wiadukcie, czy też kładce obok dworca, oraz przy ul. Wyszyńskiego. Jedna z naszych Czytelniczek znalazła modliszkę w swoim ogrodzie przy ul. Ogrodowej.
- Owadów tych jest sporo w Bielsku - mówi miłośnik przyrody Jarosław Laszuk. - To tropikalny gatunek, ale nasz klimat się ocieplił i też często mamy tropikalne upały, więc modliszki się u nas zadomowiły.
Modliszki w Polsce występują od dawna, ale do tej pory były raczej rzadko spotykane.
Mimo legendarnej sposobności do makabrycznego kończenia miłosnych uniesień, modliszki z punktu widzenia człowieka są bardzo pożyteczne. Jeśli spotkamy ją w swoim ogrodzie, nie zabijajmy jej (zresztą jest pod ochroną) ani nie pozbywajmy się w jakikolwiek sposób. Modliszki są drapieżnikami i żywią się innymi owadami m.in. muchami, muszkami, motylami. Są naturalnym sprzymierzeńcem w walce z owadzimi szkodnikami niszczącymi uprawy. I to całkowicie ekologicznym, w przeciwieństwie do różnego rodzaju oprysków.
Modliszka nie jest groźna dla człowieka. Owszem, jeśli poczuje się zagrożona, może ugryźć. Ugryzienie to jest bolesne. Dla wielu owadów i samców modliszek bywa śmiertelne, u człowieka, oprócz chwilowego bólu, nie powoduje przykrych konsekwencji.
A jak wyczytaliśmy w kilku źródłach, odgryzanie głowy partnerowi u modliszek nie jest typowym miłosnym zwyczajem. Oczywiście zdarza się, ale nie w każdym przypadku. Utratą głowy przez samca kończy się maksymalnie 30 proc. kontaktów, a według niektórych badań nawet dużo mniej. Według jednej z teorii, morderczym skłonnościom samic może sprzyjać stres powodowany laboratoryjnymi warunkami. A w naturze po prostu głód.
(azda)