Dopiero co były święta, a tu za progiem majówka. Z rana trochę popadało, ale już około godziny 9 rynek wskoczył na w miarę normalne obroty.
W miarę normalne, bo wiadomo jeszcze część mieszkańców dojada zapasy przygotowane po świętach, a i pogoda nie sprzyja spacerowaniu po ryneczku.
Czuć jednak wiosnę. Na rynku dostatek kwiatów, przede wszystkim sztucznych (te są odporne na pogodę), ale sadzonek też nie brakuje.
Ruch wokół tych stoisk spory - rozpoczął się sezon prac ogrodniczych. Przy pozostałych stoiskach trochę leniwie.
Może wiosna się spóźnia, ale kiedyś i tak nastąpi. Sprzedawcy chronią się przed deszczem i czekają na poprawę pogody.
A o czym się rozmawia na rynku?
Starsi panowie przy stoisku z miodem omawiają z kolei kryzys gazowy i bieżący przebieg działań wojennych na Ukrainie. Świat jakkolwiek by nie był zwariowany, toczy się swoim rytmem.
(ms)
Bielski rynek 28 kwietnia: