- Niedawno zadzwonił do mnie szwagier z Siemiatycz z dziwnym pytaniem: "po ile w Bielsku jest gaz" - opowiada bielszczanin. - Zdziwiłem się. Wtedy jeszcze można było kupić butlę za 55 zł. Oczywiście bez dowozu. Przekazałem to szwagrowi. Ten aż podskoczył z radości. Akurat jechał do Bielska załatwiać jakieś sprawy, wziął swoją butlę z gazem, zapasową i jeszcze od sąsiada. No i przyjechał do nas. Gdy już siedzieliśmy w Bielsku przy kawie, powiedział, że najtańszy gaz jaki znalazł w Siemiatyczach kosztował 75 zł. Na tych trzech butlach, zaoszczędził na jeszcze jedną.
Oczywiście i w Bielsku zdarzał się gaz droższy, na stacjach benzynowych czy stanowisku samoobsługowym, ale i ten nie sięgał 70 zł więc "przebitka" i tak była spora.
Niestety gaz zarówno z sieci, jak i w butlach podrożał. W Bielsku w PK i u osób sprzedających butle na swoich podwórkach przez dłuższy czas można było kupić go taniej, bo butle pochodziły z poprzedniej "tańszej" dostawy.
Wyższe ceny po jakimś czasie dotarły i do Bielska, ale i tak jeszcze nie osiągnęły tych, o których wspominał pan z Siemiatycz. Gaz można kupić na miejscu za 60 zł.
Tak jest w całym kraju, a właściwie w całej Europie.
W zatrważającym tempie rosną ceny gazu – zarówno tego w butli, jak i paliwa. Jak twierdzi prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, „dalszy wzrost cen gazy dla gospodarstw jest nieunikniony”.
Problem wzrostu cen gazu dotyczy nie tylko Polski, ale większości krajów europejskich. W porównaniu do zeszłego roku ceny zakupu gazu na Towarowej Giełdzie Energii wzrosła o 470 procent.
Jak stwierdził minister aktywów państwowych Jacek Sasin, PGNiG „nie podniosło ceny i dziś niweluje te podwyżki własnymi staraniami”.
- O 941 procent zdrożał gaz w Europie, na giełdach europejskich, na których musi się zaopatrywać PGNiG – stwierdził Sasin na środowym spotkaniu w Sejmie.
(or, azda)