Burmistrz na zwolnieniu lekarskim, prezes MPEC-u również, a w Bielsku Podlaskim sporo się dzieje i nie zawsze dobrego. Wtorkowe obrady sesji miejskiej w Bielsku Podlaskim po raz kolejny, mimo nalegań radnych odbywały się trybie zdalnym. A właściwie można powiedzieć, że hybrydowym.
Dwoje radnych - Iwona Kołos i Emil Falkowski - przybyło na salę obrad i włączyło swoje laptopy i będąc na miejscu, zdalnie łączyli się z innymi radnymi i będącymi obok przewodniczącym. Przewodniczący nie miał podstaw, by im tego zabronić. Pozostali radni i wiceburmistrz uczestniczyli w sesji, będąc "po drugiej stronie kabla" w domach lub samochodach.
Przewodniczący rady Andrzej Roszczenko wciąż jest zwolennikiem zdalnego trybu obrad. Tłumaczy, że ze względów na obostrzenia sanitarne, salka w budynku po byłej piątce skąd prowadzona jest transmisja jest za mała. Za mała - jego zdaniem - jest również sala konferencyjna w Bielskim Domu Kultury. Być może zgodnie z sugestią radnych obrady da się przenieść na salę kinowo-widowiskową Bielskiego Domu Kultury. Tam miejsca jest więcej, ale o tym czy tam będą prowadzone obrady, przekonamy się w przyszłości.
Być może posiedzenia będą miały formę hybrydową, zaszczepieni radni będą mogli przyjść na sesję. Zaszczepionych radnych jest dziesięciu. Pozostałych jedenastu miałoby obradować zdalnie, chyba że któryś jeszcze się zaszczepi.
Miasto dostało ponad 1 milion złotych na fotowoltaikę. W związku z tym wprowadzono zmiany w budżecie. Mieszkańcy zainteresowani zamontowaniem paneli słonecznych powinni od połowy września składać wnioski o granty. Program wymiany instalacji grzewczych będzie realizowany w obecnym roku i jakaś niewielka część w następnym. Ogółem zgodnie z projektem mieszkaniec Bielska będzie mógł otrzymać dofinansowanie na w wysokości 65 proc. kosztów kwalifikowanych instalacji ogniw fotowoltaicznych.
Część radnych zwróciła się do wiceburmistrz z pytaniami o potrzebę rozbudowy szkoły podstawowej nr 2 przy ul. Wysockiego. Dzieci w szkołach niby coraz mniej, ale w części miasta położonej za torami budują się nowe bloki i domy, sprowadzają się mieszkańcy i chcą posyłać swoje pociechy do najbliżej położonej szkoły. Taką jest właśnie Dwójka i robi się w niej ciasno. W ostatnim roku było 130 podań do oddziału przedszkolnego przy Dwójce, przyjęto tylko 30 osób. A na sale dydaktyczne w szkole zaadaptowano nawet prysznice.
Zdaniem wiceburmistrz Bożeny Zwolińskiej szans na rozbudowę szkoły w tym roku nie ma. Nie ma nawet jeszcze projektu, a zanim podejmie się jakieś decyzje w tej sprawie, to trzeba przeprowadzić analizę sytuacji demograficznej w szkołach w całym mieście.
Dużo na sesji było narzekań i to nie tylko na rozkopane drogi, ale również na te, które zostały ukończone. Np. mieszkańcy ulicy Grunwaldzkiej, Kowalskiej i Sikorskiego skarżą się, że po skończonej inwestycji i po intensywnych opadach teraz zalewa ich posesje i piwnice.
Inne inwestycje też się przeciągają. Na ul. Kardynała Wyszyńskiego wciąż nie ma jeszcze trzeciej warstwy asfaltu, bo okazuje się, że trzeba jeszcze wyciąć drzewa leżące w pasie drogowym. Jednak termin ukończenie inwestycji to styczeń - luty przyszłego roku, więc może wykonawcy uporają się z tym zadaniem.
Firma Inżynieria Lądowa Bracia Jurczuk podała wstępne terminy rozpoczęcia prac na poszczególnych ulicach. We wrześniu mają się rozpocząć remonty m.in. Lotniczej i Reja, w październiku - Prusa, Pronina i 30 Lipca, zaś w listopadzie - Tuwima i Andersa.
Mieszkańcy ulicy Dubicze nie mogą liczyć na rozpoczęcie prac na swojej ulicy w tym roku. Jednak sytuacja jest tak zła, że wystosowali pismo do urzędu miasta, które podpisało 40 rodzin.
- To cyrk co dzieje się na tej ulicy - stwierdził radny Paweł Bierżyn, przedstawiając pismo mieszkańców.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Radny Piotr Wawulski przekazał bardzo niepokojące dane dotyczące Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Otóż według informacji radnego MPEC nie wykupił prawa do emisji CO2, a cena takich opłat z miesiąca na miesiąc rośnie. A trzeba to koniecznie zrobić, bo przedsiębiorstwo (a jest to spółka miejska) będzie płaciło ogromne kary. Na instytucje takie jak MPEC prawo nakład obowiązek wnoszenia opłat za zanieczyszczanie środowiska i emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Opłaty te są powiązane z liczbą emitowanych jednostek CO2. Np. w lipcu ceny praw do emisji dwutlenku węgla sięgnęły 57,65 euro za tonę i są już o 76 proc. droższe niż na początku roku.
Dodatkowo MPEC dosyć późno zabrała się czy się nawet zabiera za zakupy węgla, zamiast zrobić to jak inni wiosną, kiedy był tańszy. Radny podkreślał też, że poprzedni prezes spółki, zawsze pilnował spraw związanych z rozliczeniem jednostek emisji CO2.
- Może to oznaczać, że koszty ogrzewania tej zimy wzrosną nawet o 30 procent, co będzie nie do wytrzymania przede wszystkim dla mieszkańców bloków Spółdzielni Mieszkaniowej oraz dla szeregu instytucji zasilanych z sieci ciepłowniczej - podkreślił radny Wawulski.
Żałować należy, że na sesji zabrakło prezesa spółki Jerzego Krasowskiego (był na zwolnieniu), aby mógł się do nich ustosunkować. Poza tym prezes MPEC w najbliższym czasie wybiera się na urlop, a sprawa robi się naprawdę gorąca jak ciepła woda z rur ciepłowni.
Dla wielu radnych i nie tylko informacja ta okazała się szokująca. MPEC jest wszakże spółką miejską, a tego rodzaju podwyżka uderzy bezpośrednio w kieszeń kilku tysięcy mieszkańców miasta korzystających z sieci, w tym emerytów, mieszkających w blokach spółdzielni.
- Byłabym ostrożna. Dopiero po analizie materiału pisemnego można będzie ocenić postępowanie MPEC-u, słabo znam temat - stwierdziła na sesji zastępująca burmistrza Bożena Teresa Zwolińska.
Opr. (ms)