Na dzisiejszej sesji bielscy radni nie udzielili burmistrzowi wotum zaufania oraz absolutorium za wykonanie budżetu za rok 2020. Wotum zaufania to formalnie instrument prawny umożliwiający radzie miasta (gminy) wyrażenie oceny pracy burmistrza (wójta) lub prezydenta miasta. Często jest też odzwierciedleniem układu sił w radzie.
W Bielsku Podlaskim od początku roku w miejskiej radzie było widać (zwłaszcza w głosowaniach o podwyżkę podatku śmieciowego), że burmistrz stracił większość i nie wszyscy radni nawet rządzącej Koalicji Bielskiej chcą głosować tak, jak sobie życzy. Wotum zaufania to także konsekwencja oceny przez radę gminy przygotowanego i przedstawionego raportu o stanie gminy, nad którym następnie jest przeprowadzona debata. Od początku sesji, która znów odbyła się w trybie online, radni dosyć ostro ocenili ubiegły rok burmistrza Borowskiego.
- W raporcie o stanie gminy podawane są sprawy, którymi urząd może się pochwalić, natomiast pominięto te, z którymi miasto sobie nie radzi - mówił Tomasz Hryniewicki z klubu Wspólnie dla Bielska. - Nie ma pomysłu, co zrobić ze smrodem występującym w mieście, a dochodzącym z terenu chlewni. W raporcie nie znalazły się też wnioski, co zrobić z chaosem komunikacyjnym i korkami w mieście, które osiągnęły apogeum.
- Nastąpiła sytuacja, w której burmistrz stracił nasze zaufanie - dodał Piotr Wawulski z Koalicji Bielskiej. - Uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej ciągnie się od 3 lat. Wiele dróg jest rozkopanych, mamy już trzeciego wykonawcę. Na razie ludzie swoje żale wylewają w internecie, można tylko czekać kiedy będą to robić pod urzędem miasta .
Jednak najważniejszym zarzutem, który wyartykułował Wawulski było to, ze burmistrz nie chce współpracować z radnymi.
- Tak nie można traktować radnych. Burmistrz traktuje nas tak, jak PKP miasto - albo nie odpowiadają na pytania, albo odpowiadają wymijająco. Wystarczy wyjrzeć przez okno Urzędu Miasta, aby dostrzec korki. We wszystkich działaniach brakuje jakiejś koncepcji. Gdyby zapytać mieszkańców miasta to pewnie większość chciałaby mieć latem basen otwarty niż nowe elektryczne autobusy, które i tak będą stać w korkach i wozić powietrze - podkreślił Wawulski.
Do głosów krytycznych dołączyli się radni PIS: Danuta Karnieicz, Starysław Charyton oraz Artur Żukowski i Iwona Kołos ze Wspólnie dla Bielska.
Nie było za to wystąpień radnych popierających burmistrza. Ten zdecydował się bronić sam.
- Mnie też nie cieszy fakt, że przeciąga się sprawa uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej. Przyznam, że gdybym miał drugi raz podejmować taką decyzję nie podjąłbym się tego. Część prac wykonano, część jest w realizacji. Miałem nadzieję, że wszystko będzie szlo szybciej, a jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy - stwierdził Borowski.
Burmistrz podkreślił, że korki w mieście tworzą się również na skutek przekierowania części ruchu towarowego PKP z trasy Warszawa - Białystok, z powodu remontu tamtejszej trasy i o ile rozkład jazdy pociągów osobowych jest znany, to ruch towarowy jest puszczany w różnych porach dnia i blokuje przejazd kolejowy.
- Robimy te inwestycje, na które mamy dofinansowanie. Od 2014 roku nie ma dofinansowania na wolnostojące, odkryte pływalnie czy baseny. Smrodu nie zlikwidujemy dopóki sejm nie przyjmie ustawy odorowej. Mamy związane ręce, ani burmistrz, ani nawet starosta nie ma uprawnień, aby wchodzić i kontrolować zakład w Parcewie. Jedyne, co możemy zrobić to prosić właściciela, aby w określone dni nie wylewał gnojowicy na określone pola. Natomiast zakład, który działa legalnie, jest kontrolowany przez sanepid. Uwagi przyjmuję, nikt nie jest doskonały. Nigdy też nie odmawiam spotkań z radnymi, bez względu na to z jakiej pochodzą opcji. - tłumaczył Borowski.
Uchwałę o udzieleniu wotum zaufania rada gminy podejmuje bezwzględną większością głosów ustawowego składu rady gminy. W wypadku Bielska Podlaskiego jest to 11 radnych. Jednak za wotum zaufania głosowało tylko ośmiu radnych, dwunastu było przeciw, a jedna wstrzymała się od głosu.
Podobna sytuacja powtórzyła się przy głosowaniu za absolutorium.
Za udzieleniem absolutorium głosowało ośmiu radnych, jedenastu było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
Przejdźmy teraz do konsekwencji, jakie wynikają z takiej decyzji. Na szczeblu gminy czy miasta są one odmienne od tych na szczeblach powiatowym czy wojewódzkim. W przypadku zarządu powiatu i zarządu województwa nawet jednorazowe nieudzielenie wotum zaufania jest równoznaczne ze złożeniem wniosku o odwołanie zarządu. Jednak w gminie lub mieście (miasto również stanowi gminę) przepisy te są odmienne, ponieważ burmistrz (wójt) czy prezydent miasta jest wybierany w wyborach bezpośrednich.
Zainicjowanie procedury przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania burmistrza (wójta) czy prezydenta miasta będzie możliwe tylko wówczas jeżeli burmistrz nie otrzyma wotum zaufania w dwóch kolejnych latach (w roku ubiegłym takie wotum Jarosław Borowski otrzymał). Wtedy rada gminy może, ale nie musi, podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania burmistrza (wójta) lub prezydenta miasta. Decyzja w tym zakresie pozostawiona jest do samodzielnego uznania rady. Jednakże musi ona być podjęta nie wcześniej niż po upływie 14 dni od dnia podjęcia uchwały o nieudzielenie wójtowi wotum zaufania. Uchwałę tę rada gminy podejmuje bezwzględną większością głosów w głosowaniu imiennym.
W przypadku, gdy rada gminy nie podejmie uchwały o przeprowadzeniu referendum, nieudzielenie wotum zaufania nie ma żadnych poważniejszych konsekwencji. W momencie jednak gdy taka uchwała zostanie przyjęta, następuje referendum w danej gminie. W referendum mieszkańcy mogą zadecydować czy są przeciw, czy za odwołaniem urzędującego gospodarza miasta.
Burmistrz ma też możliwość odwołania się od decyzji radnych o nieudzieleniu mu absolutorium.
(ms)