Piotr Wojdat, jako młody chłopak, miał dużo marzeń. Najbardziej pociągał go mundur. To, co wydarzyło się w 2005 roku, zmieniło plany i całe jego życie. Piotr został pobity. Od wielu ciosów kijem bejsbolowym doznał poważnych obrażeń. Od tamtej pory jest osobą ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Piotr z trudem wspomina tamten okres.
- Przez pierwszy rok po wypadku musiałem się wszystkiego uczyć od nowa - opowiada. - Mówienia, chodzenia, funkcjonowania. Dotąd poruszam się o kuli, czwórnogu.
Piotr i jego rodzina zostali wówczas sami z problemem. Pomimo sądowego wyroku, nie udało się także wyegzekwować odszkodowania od sprawcy napadu.
- Gdyby wtedy chociaż ktoś po prostu przyszedł, porozmawiał, powiedział, co się należy, albo dokąd pójść… - wspomina z żalem.
Takich osób i rodzin jest wiele. Ale czy o nich wiemy, słyszymy? Rzadko...
Ciężka choroba, niepełnosprawność najczęściej powodują, że zamykamy się w sobie, brakuje sił na upominanie się o swoje prawa. Zwłaszcza na wsi czy w małym mieście osoby z niepełnosprawnościami zamykają się w swoich czterech ścianach lub stają się w pełni zależne od instytucji opiekuńczych. Bez wpływu na cokolwiek.
Los Piotra zaczął odmieniać się w 2015 roku. Razem z paroma innymi osobami będącymi w podobnej sytuacji postanowili po prostu wyjść z domu. Tak zawiązała się pierwsza grupa PełnoAktywnych. Zostali wolontariuszami i zaczęli pomagać innym. Stopniowo także sami nabierali odwagi, aby zmienić coś w swoim życiu.
- Zmieniło się moje nastawienie do ludzi - opowiada Piotr. - Mogę wyjść, z kimś się spotkać, porozmawiać. A jak się porozmawia z drugim człowiek, to wyczuje się jego potrzeby. Teraz ciągle mi się wydaje, że robię za mało, że mogę zrobić coś jeszcze.
Teraz jest przykładem dla innych. Jego śladami mogą pójść osoby niepełnosprawne z bielska i okolic.
Piotr zapomina o własnych ograniczeniach związanych z niepełnosprawnością i bierze udział w akcjach charytatywnych, pomaga w wydarzeniach sportowych, prowadzi warsztaty dla młodzieży. Robi wszystko, co każdy wolontariusz. W 2018 roku został nagrodzony w podlaskiej edycji konkursu „Barwy Wolontariatu”.
Teraz postanowił zrobić kolejny krok. Chce zostać także samorzecznikiem (selfadwokatem).
- Samorzecznik to taka osoba, która potrafi zadbać o własne sprawy, występuje we własnym imieniu, decyduje o sobie - opowiada. - Na pewno musi być uparta, musi działać. Jak wie, że chce coś załatwić (np. w urzędzie), to musi wiedzieć, że jej się to należy.
Piotr będzie występował nie tylko w swoim imieniu, ale też w sprawach, które dotyczą innych niepełnosprawnych mieszkańców i ich rodzin.
Idea samorzecznictwa była dotąd mało znana na Podlasiu. W projekcie „PełnoAktywni-SamoSprawni” przygotowywana jest pierwsza kilkunastoosobowa grupa samorzeczników. Są to osoby z niepełnosprawnościami oraz rodzice i opiekunowie osób z niepełnosprawnościami. Jeszcze w tym roku podejmą oni pierwsze działania w trzech powiatach Subregionu Bielskiego, tzn. w powiatach: bielskim, siemiatyckim i hajnowskim. Przyszli samorzecznicy najpierw nauczą się jak występować publicznie, przed kamerą, jak animować lokalne działania i akcje społeczne, lepiej poznają swoje prawa, w tym wynikające z Konwencji Praw Osób Niepełnosprawnych. Projekt jest realizowany przez Stowarzyszenie „Centrum na Wschodzie” i otrzymał wsparcie z Programu Aktywni Obywatele, z Funduszy EOG.
- Chciałbym, aby dzięki mojej pracy samorzecznika także inne osoby z niepełnosprawnościami bardziej zaangażowały się w życie publiczne, w sprawy swojej gminy, a przez to miały wpływ na sprawy, które ich dotyczą - podsumowuje Piotr.
Osobom niepełnosprawnym, organizacjom pomocowym i wszystkim, którzy zainteresowani są ideą samorzecznictwa szczegółowych informacji i pomocy udziela Stowarzyszeniem „Centrum na Wschodzie”. Skontaktować się z nim można za pośrednictwem strony internetowej (wystarczy kliknąć aktywny link z nazwą).
(Stowarzyszenie Centrum na Wschodzie, opr. bisu)