Czy trzeba przekonywać bielszczan do odwiedzania Puszczy Białowiejskiej? Niekoniecznie, ale przynajmniej można próbować. Taką próbę podjęli wczoraj wieczorem na spotkaniu w Bielskim Domu Kultury trzej hajnowianie: Tomasz - miłośnik rowerów i dużych drzew, Adam - fotograf przyrody oraz podróżnik Stanisław.
Jak wiadomo, żeby przeżyć przygodę, trzeba przede wszystkim wyjść z domu i to wydaje się najtrudniejsze. Kiedy już wyjdziemy, to w Puszczy Białowieskiej czasem czekają nas niespodzianki te przyjemne i te trochę mniej - jak spotkanie z kleszczem lub myśliwym.
Na spotkaniu sporo miejsca poświecono problemom, jakie można napotkać przy fotografowaniu dzikiej przyrody, co raczej nie zniechęciło słuchaczy.
Zwierzęta czy drzewa też bywają groźne, ale mimo wszystko potrafią być bardziej przewidywalne. Fotograf Adam zachęcał do robienia zdjęć żubrom z odległości co najmniej 50 metrów. Robienie zdjęć z bliższej odległości może spowodować to, że albo zwierzęta spłoszymy, albo możemy się spodziewać innej gwałtownej reakcji, nieprzyjemnej dla fotografującego. Zwierzęta też mogą ucierpieć - jak żubr Wojtek, którego sfilmowano jak je jabłko z ręki turysty. Jego z kolei (żubra Wojtka), mimo protestów postanowiono odstrzelić, bo ponoć zbyt przyzwyczaił się do ludzi i mógł stanowić zagrożenie.
Puszczę można poznawać na różne sposoby, również przez dęby - tak robi przynajmniej Tomasz, miłośnik wycieczek rowerowych. Wyszukuje je w Puszczy i zgłasza do odpowiednich organów - aby zostały oznaczone i nadano im imię. Tych dębów jest wiele i na pewno nie wszystkie zostały jeszcze odkryte i oznaczone.
Poza tym, żadna kawa nie smakuje tak dobrze, jak na świeżym powietrzu, a zanurzenie się w las jest jedną z terapii leczniczych - korzystnie wpływających na naszą psychikę. Można też w puszczy „hamakować”, czy też przespać się w namiocie, ale to jest próba dla wytrwałych.
Spotkanie, które odbyło się w ramach cyklu podróżniczego cieszyło się sporym zainteresowaniem, uczestniczyło w nim 25 osób.
(ms)