Rynek żyje i to cieszy. Słoneczna pogoda i okres przedświąteczny dla wyznawców prawosławia oraz majówka spowodowały, że bielski bazar znów zapełnił się tłumem kupujących. O ożywieniu świadczy też ponowne pojawienie się zbierających datki. I tych na szczytny cel, czyli ratowanie życia Filipka Łukaszuka, jak też tych, którzy zajmują się tym poniekąd zawodowo.
Kolejki, jak to w okresie przed świętami ustawiają się po mięso. Niczym w PRL-u, co nie powinno dziwić, ponieważ wędliny kupione na rynku są zdecydowanie smaczniejsze od tych które oferują nam markety. Świątecznych ozdób też nie brakuje. Od jakiegoś czasu na bielskim rynku można znaleźć ręcznie wyszywane np. poduszki z interesującymi dedykacjami.
Głównym tematem dyskutowanym na rynku są nie tylko zbliżające się prawosławne Święta Wielkanocne, ale również szczepionki. Na ich temat - czy są skuteczne, czy potrzebne - toczą się ożywione dyskusje. Zdania jak zwykle są podzielone. Przynajmniej część osób się szczepi, aby mieć święty spokój i otrzymać tzw. paszport covidowy aby później nie mieć problemów z poruszaniem się. Inni są temu przeciwni. Ich zdaniem szczepionki wcale zdrowiu nie służą, a wręcz szkodzą i nie mają zamiaru się szczepić. Sprawa ta zapewne jeszcze sługo będzie tematem rozmów.
Właściwie to ruch jest przy wszystkich stoiskach, a klienci zaopatrują się nie tylko w mięso i ciasta, których dzisiaj jest spory wybór. Można nabyć również coś do jedzenia np. nalewki.
(ms)