W tym roku śnieg dopisał. Jedni się cieszą z zabawy, a inni narzekają, że trudno się poruszać. Sprawdziliśmy, ile kosztuje odśnieżanie.
Powiat Bielsk Podlaski łącznie ma do odśnieżania blisko 620 km dróg. W tym roku samorząd przygotował do tego 634 tony piaskosoli oraz 74 tony soli. Do tej pory, po mroźnym i zimowym weekendzie, wykorzystano już znaczną część zapasów - 466 ton piaskosoli i prawie 27 ton samej soli. Zima się jeszcze nie kończy, więc dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Leszek Aleksiejuk podkreśla, że zapasy będą sukcesywnie uzupełniane. Powiat korzysta głównie ze swojego własnego sprzętu. Posiada do tego 13 samochodów. W razie konieczności ma jednak możliwość dodatkowego wynajęcia od firmy wyłonionej w przetargu jeszcze 7 pojazdów. Odśnieżanie dróg w ostatni weekend kosztowało powiat blisko 12 tysięcy złotych.
- Mamy nadzieję, że utrzymanie dróg w całym sezonie zimowym wyniesie nas nie więcej niż 300-400 tysięcy złotych – podsumowuje dyrektor Aleksiejuk. - Tyle zazwyczaj zabezpieczamy w budżecie powiatu na ten cel.
Gmina wiejska Bielsk Podlaski ma do odśnieżania blisko 200 km dróg. Nie korzysta się z usług żadnej z firmy zewnętrznej. Gmina wykorzystuje do tego własny sprzęt, tak też koszty opierają się głównie o wykorzystanie paliwa. Jednodniowo kwota za jego zakup oscyluje w granicach 2500 zł. To wstępne wyliczenie gminy po najzimniejszym i najbardziej śnieżnym w tym sezonie weekendzie.
W samym mieście do odśnieżenia i posypywania jest prawie 55 km dróg o łącznej powierzchni prawie 35 tys. m kwadratowych. W tym roku zajmuje się tym konsorcjum firm tworzone przez Maksbud sp. z.o.o. oraz Przedsiębiorstwo Komunalne sp. z.o.o. Od początku tego roku usługi związane z utrzymaniem zimowym dróg, kosztowały miasto 125 tysięcy złotych. Na ten cel zabezpieczono w budżecie miasta 300 tysięcy złotych.
- To mniej o 100 tysięcy niż w poprzednim roku, ale zimy są również nieco słabsze niż w poprzednich latach, zatem powinno wystarczyć – podsumowuje wiceburmistrz Bożena Teresa Zwolińska.
Jak tłumaczył nam burmistrz Jarosław Borowski odśnieżarki na bielskie ulice są wysyłane co najmniej 2 godziny po ustaniu opadów. Częściej można za to zobaczyć specjalny traktorek, który jeździ po miejskich chodnikach.
- Nie możemy od razu wyjeżdżać po ustaniu opadów, bo za chwilę znów zaczyna sypać i śnieg jest wszędzie - tłumaczy Jarosław Borowski. - Pojawiłoby się tu ryzyko zarzutu niegospodarności. Tym bardziej, że w ostatnich dniach opad był praktycznie cały czas.
Jest zima - jest śnieg. I z tym pogodzić się trzeba.
(nat, mb)