Chyba jeszcze nie wszyscy doszli do siebie po zabawie na tzw. Szczodry Wieczar, czyli juliańskim odpowiedniku Sylwestra. A może ludzie zjadają zapasy zgromadzone po świętach. Faktem jest, że dzisiejszy rynek mało przypominał zwykły dzień targowy w Bielsku.
Kupujących mało, sprzedawców również niewielu. Nawet tych, którzy zwykle rozstawiają się ze swoimi stoiskami. Nie było m.in. sprzedawców papieru i koszy wiklinowych. Znów poprószyło, a wilgoć koszom szkodzi. Być może sprzedawca miodu również wyprzedał swój towar. No cóż, okres poświąteczny, to zwykle czas kiedy handel ma trochę oddechu i konsumuje zyski z okresu świątecznego, bądź podlicza straty.
Tak czy inaczej na rynku zostali tylko najwytrwalsi, czyli stragany z owocami, warzywami i kilku sprzedawców ubrań. Także mniej dojechało sprzedawców drobiazgu za tzw. 5 zł. Miodu również nie było. Za to można było dostać przetwory, czyli grzyby w słoikach oraz chrzan, kapustę i słodycze. Pojawiły się dwa stoiska obwoźne z mięsem i rybami, natomiast sprzedający zwykle tańszą odzież bułgarscy cyganie tym razem nie dotarli. Nawet manekiny pod toaletą stały gołe i nikomu nie chciało się ich ubrać.
Z ciekawszych rzeczy za 15 zł można było nabyć przyrząd do masowania pleców.
(ms)