Drużyna w składzie Radosław Kowalczuk z żoną Agnieszką i córkami Natalią i i Julią jako pierwsi wrócili z trasy gry miejskiej, którą przygotowała Miejska Biblioteka Publiczna.
- Jeszcze nie wiemy, czy wygraliśmy, bo wyruszyliśmy też jako pierwsi - śmieje się pan Radosław. - Raczej nie mieliśmy większych problemów z odnalezieniem szukanych punktów. Trochę problemów sprawił nam kamienny obelisk na rogu ulic Widowskiej i Mickiewicza (miejsce upamiętniające dawną cerkiew, przeniesioną później na cmentarz - red.). Tyle razy człowiek tamtędy przechodził i nie zwracał na to uwagi. Podobnie było z imionami trzech dzwonów w Bielsku. Nawet harcerz, który stał w tym punkcie miał z tym problemy - mówi Radosław Kowalczuk.
Dzisiejszą grę miejską przygotowały pracownice Miejskiej Biblioteki Publicznej z Oddziału dla Dzieci i Młodzieży: Grażyna Szulborska, Zofia Karpuk i Elżbieta Drozdowska. Zawodnicy musieli odnaleźć wskazane punkty na mapie, m.in.: kapliczkę przy ul. Ogrodowej (upamiętniającą powstańców styczniowych), wspomniany obelisk z krzyżem na placu SP nr 4 im. Adama Mickiewicza, kościół pokarmelicki, ratusz, bazylikę, cerkiew Michała Archanioła oraz skwer im. Izabeli Branickiej, zaś pod urzędem miasta zrobić sobie zdjęcie.
- Do gry zgłosiło się sześć zespołów trzy i czteroosobowych. Ogółem wystartowało w niej 20 osób - opowiada Grażyna Szulborska z MBP w Bielsku Podlaskim. - Zawodnicy wystartowali z biblioteki w różnych kierunkach co cztery minuty. Była nawet mama z małym dzieckiem, ale zaprawionym w wędrówkach, bo miało już za sobą spacery po górach.
(ms)