Pożar domu wybuchł dziś po południu w jednym z domów w miejscowości Mieszuki (gm. Wyszki). Na szczęście domownikom nic się nie stało. Ale z budynku niewiele zostało.
A w domu mieszkały trzy pokolenia, dziadkowie, dzieci i troje wnucząt. Łącznie siedem osób.
Niestety nic tnie zostało z ich domu i tego co było wewnątrz. Gdy zajechaliśmy na miejsce kilka godzin po wybuchu pożaru. Strażacy już dogaszali budynek. Gdy zajechaliśmy z jednej strony, wyglądał- jak na okolicznosci - nie najgorzej. Wystarczyło jednak podejść, by zobaczyć, że ogień zniszczył praktycznie cały budynek. Spaliło się całe wnętrze, poddasze, dach, ganek i część ścian.
Z płonącego domu wyszli tak jak stali.
Gdy byliśmy na miejscu, strażacy wyrzucali już ze środka wszelkie rzeczy, w których mógłby się tlić ogień i dogaszali je wodą.
- Oj, ze też mi przyszło na stare lata takie coś ogladądać - powiedziała załamana seniorka rodziny. - Miałam dożyć w tym domu, a teraz...
Starszą kobietę pocieszała córka, czy też synowa, która sama miała jeszcze okopconą twarz. Syn wraz ze strażakami wynosił z domu spalone wyposażenie.
Pogorzelców pocieszał także miejscowy ksiądz.
By pomóc im w trudnej sytuacji, zorganizowano zbiórkę na pomagam.pl
W domu znajdowało się kilka butli z gazem. Udało się je wynieść, zanim wybuchły z powodu gorąca.
Pożar gasiły zastępy strażaków z Bielska Podlaskiego, OSP Wyszki i OSP Topczewo. Ci ostatni na pożar zajechali wracając ze Strabli, gdzie zapewniali pianę i rozrywkę dzieciom. Zgłoszenie dostali w drodze powrotnej i na miejsce pożaru dojechali jako pierwsi.
CZYTAJ TEŻ:
Zdjęcia z miejsca pożaru (Bielsk.eu)
(azda)