Krowy z okolic Bociek i Malesz wybrały wolność i nie mają zamiaru z niej rezygnować. W gminie Boćki 10 sztuk bydła uciekło jeszcze jesienią ubiegłego roku. Tych z Malesz jest sześć i parę tygodni temu uciekły z gospodarstwa właściciela.
Co jeszcze łączy? Rasa. Wszystkie krowy uciekinierki to przedstawicielki mięsnej rasy limousine. Tej samej rasy była też krowa, która przed laty dołączyła do białowieskich żubrów.
W gminie Boćki zwierzęta podzieliły się na dwa stada, jedno przebywało w okolicach miejscowości Jakubowskie, gdzie mieszka ich właściciel. Drugie przeszło krajową „19” i rozgościło się na polach w okolicach Bociek. Dwie z krów zginęły w wypadkach, ale część się ocieliła.
Czytaj też: Zdziczałe stado krów od jesieni niszczy plony rolników z gminy Boćki. Pomocy znikąd [FOTO, WIDEO]
Do Bociek ściągnięto nawet specjalistę - behawiorystę zwierzęcego - który zajął się odłowem zdziczałych krów. Poluje on na bydło z bronią Palmera, z której strzela się środkiem usypiającym.
- Ale to wymaga bardzo bliskiego podejścia do tych krów - mówi Walety Korycki, sekretarz gminy Boćki, który ze strony urzędu nadzoruje odłów zwierząt. - Na odstrzał w ostrej amunicji weterynarz powiatowy się nie zgodził.
W inspektoracie weterynarii usłyszeliśmy, że po prostu zabraniają tego przepisy.
Żeby zbliżyć się do zdziczałych krów, polujący z bronią Palmera mężczyzna, ubiera się w kostium moro, który ma pozwolić mu wtopić się w otoczenie i zbliżyć się do stada. Obserwuje zwierzęta, uczy się jego zachowań. Dzięki tym umiejętnościom udało mu się odłowić jedno stado. To grasujące w okolicach Jakubowskich.
Czytaj więcej: Zdziczałe stado krów w gminie Boćki jest już odławiane. Właścicielowi zwierząt grożą zarzuty karne
Druga grupa bydła jest jednak bardziej nieufna.
- Te krowy już dość długo są na wolności - przekazuje Korycki. - Z opisu behawiarysty wynika, iż nabyły one zwyczajów dzikich zwierząt, takich jak sarny, jelenie, czy żubry. Gdy wychodzą na popas, kilka osobników stoi na czatach, a reszta się pasie. W razie zagrożenia tworzą zwartą gromadę, a cielaki chowają się za starszymi i silniejszymi osobnikami. Te krowy z okolic Bociek kilkakrotnie próbowali złapać rolnicy, dlatego są one bardziej wyczulone. Najprawdopodobniej osoba odławiająca obecnie krowy ściągnie do pomocy specjalne psy, które zagonią zwierzęta w określone miejsce. Może to się uda.
Jak dodaje, na wolności jest jeszcze kilka krów.
Z usług behawiorysty chcą także skorzystać mieszkańcy z Malesz, którym plony niszczy stado złożone z krów rasy limousine. Zwierzęta te przemieszczają się w okolicach wsi Załuskie, Poletyły i Bronka. Pod koniec lipca uciekły z zagrody między Maleszami a Załuskimi Koronnymi. Ich właściciele obserwują je za pomocą drona, jednak zbliżyć się do nich nie są w stanie.
Już niedługo stado może się powiększyć, bo wszystkie jałówki-uciekinierki są zacielone.
W internecie ludzie zaczynają skarżyć się na straty, które wyrządzają krowy, ale też... osoby je szukające.
Właściciele podwoili nawet nagrodę za pomoc w schwytaniu krów, jednak i to nie pomaga, a wręcz szkodzi, bo osoby nieznające się na odławianiu zwierząt, próbując złapać krowy, tylko je straszą. A te stają się coraz bardziej nieufne i ostrożne.
W sprawie krów z Jakubowskich śledczy prowadzą postępowanie pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Jak się dowiedzieliśmy, właściciel nie bardzo interesował się losem swoich krów. Latem pasły się na pastwisku, podrzucał im tylko sianokiszonkę, dostęp do wody miały. Gdy jesienią uciekły, mężczyzna nie bardzo interesował się ich losem. Dopiero skargi sąsiadów miały zmusić go do podjęcia prób odłowienia krów.
(mb, bisu)