Dużo emocji towarzyszyło niedzielnemu meczowi Tura w podbiałostockiej Grabówce. Była walka, gole, kartki, a nawet przepychanka. Ale najważniejsze są trzy punkty, które przywieźliśmy z trudnego terenu. Bo Tur wygrał 2:1, a oba gole strzelił Karol Kosiński.
Karol miał co świętować, gdyż kilka godzin przed meczem został ojcem. Dlatego po pierwszym trafieniu naszego napastnika cała drużyna ustawiła się w szeregu i wykonała popularną "kołyskę".
Było to w 51. minucie. Patryk Stypułkowski zamienił się stronami z Marcinem Bazylewskim i wyprowadził akcję lewą flanką. Przerzucił długie podanie krosowe na prawo, właśnie do "Bazylka", a ten wbiegł z piłką w pole karne i zagrał ją wzdłuż linii bramkowej. Atakujący Karol z bliska skierował futbolówkę do siatki.
Najstarszy z braci Kosińskich także ustalił końcowy wynik meczu. W 76. minucie 19-letni Jędrzej Stypułkowski, pozyskany przez gospodarzy z drużyny juniorskiej Jagiellonii, sfaulował przed swoim polem karnym Pawła Łochnickiego. Do rzutu wolnego podszedł Karol i technicznym uderzeniem — w stylu dawnego bohatera naszego zespołu śp. Jerzego Pużuka — umieścił ją przy bliższym okienku bramki miejscowych.
Warto podkreślić też wkład w wygraną Tura Łochnickiego, bo właśnie po jego pojawieniu się na boisku gra naszego zespołu bardzo zyskała na jakości. Przed przerwą to gospodarze atakowali, wymieniali sporo podań i szybko przedostawali się pod naszą bramkę. Tylko świetnej dyspozycji Damiana Plisiuka zawdzięczaliśmy, że straciliśmy zaledwie jednego gola.
Nasz bramkarz trzykrotnie uratował nas po uderzeniach Wojciecha Kuklińskiego, 19-latka z Olecka, który ostatnią rundę wiosenną spędził w trzecioligowej Wissie Szczuczyn. Popisał się też w 33. minucie, gdy piękną paradą wybronił kąśliwy strzał Adama Józwowicza. Trzy minuty później był już jednak bezradny, gdy Józwowicz odebrał piłkę Piotrowi Kosińskiemu, wjechał z nią w pole karne i przelobował naszego bramkarza.
Tym gorszą informacją dla kibiców Tura jest ta, że w najbliższych meczach Plisiuka już nie zobaczą, bo z powodów zawodowych będzie musiał wyjechać z Bielska. Właśnie dlatego rywalizację z Marcinem Drozdowskim o miejsce w bramce Tura podejmie niespełna 17-letni wychowanek białostockiej Jagiellonii Mateusz Danielczyk — mierzący 196 cm wzrostu golkiper, który ma na swoim koncie występy w Centralnej Lidze Juniorów siedemnastolatków oraz w Makroregionalnej Lidze Juniorów. Pod koniec niedzielnego meczu w drużynie Tura zagrał też kolega Mateusza z tej samej drużyny juniorów Jagi rocznika 2005 — Szymon Baran.
W końcówce grający bardzo młodym składem gospodarze mogli jeszcze wyrównać, gdy Bartosz Kułak mocno kopnął z prawie 30 metrów i trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Ale to też nie był jeszcze koniec emocji, bo po ostatnim gwizdku sędziego Karola Sokoła doszło do szarpaniny zawodników obu zespołów. Zamieszanie trwało kilkadziesiąt sekund, ale w końcu udało się je wygasić. Arbiter ukarał trzech zawodników żółtymi kartkami, a wśród nich był dobrze spisujący się dotychczas piłkarsko bramkarz Ciesielczuk. Ten nie potrafił pogodzić się z decyzję sędziego i agresywnie ruszył do niego, za co zobaczył drugie "żółtko" i w efekcie "czerwień". Wtedy to już koledzy z zespołu siłą musieli zatrzymywać swojego krewkiego bramkarza, by nie naruszył nietykalności arbitra. Osiemnastoletni zawodnik gospodarzy ma spore umiejętności, ale bez wyrachowania i chłodnej głowy raczej w sporcie kariery nie zrobi.
Trzeba też zauważyć, że sędzia Sokół nie ma szczęścia do meczów wyjazdowych Tura, bo przecież we wrześniu 2016 roku to właśnie on prowadził pamiętny mecz w Dąbrowie Białostockiej, po którym nasi piłkarze zostali pobici przez pijanych miejscowych chuliganów, wśród których był też jeden z lokalnych zawodników. Tym razem na szczęście emocje nie przeniosły się na trybuny. A były one wypełnione przez liczną grupę widzów, wśród których obecna była też kilkudziesięcioosobowa grupa przyjaciół Tura z naszego miasta.
A jak wygląda sytuacja Tura w tabeli IV ligi? Doskonale! Po szóstej kolejce prowadzą trzy zespoły, które zgromadziły po 15 punktów. Są to: ŁKS Łomża (rozgromił u siebie w sobotę Czarnych Czarna Białostocka 7:0), KS Wasilków (pokonał na wyjeździe w niedzielę KS Śniadowo 2:1) i właśnie nasz Tur. Jeden punkcik straty mają Wigry Suwałki, które zremisowały 3:3 w Szczuczynie z Wissą. Dla spadkowicza z III ligi była to pierwsza zdobycz punktowa w tym sezonie.
Grabówka, 4.9.2022 — IV liga
KS Grabówka — Tur Bielsk Podlaski 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 - 36' Józwowicz, 1:1 - 51' K. Kosiński (as. Bazylewski), 1:2 - 76' K. Kosiński (w., po f. na Łochnickim).
Sędziowali: Karol Sokół oraz Bartosz Tomaszuk i Maciej Roszkowski (Białystok).
Czerwona kartka — Ciesielczuk (KS, 2. żółta, po meczu, za atak na sędziego).
Żółte kartki: S. Kuczyński, Pyrka, J. Stypułkowski, Kułak, Ciesielczuk (KS); K. Kosiński, R. Kulikowski, Niemczynowicz, Dzienis, Stypułkowski (Tur).
KS: Ciesielczuk — J. Stypułkowski, Małaszewski, Pyrka, S. Kuczyński — Abramowicz (85' Bajko), Borowy (75' Kułak), Kukliński, Ł. Bagrowski — Ilczuk (62' Kacprowski), Józwowicz (82' Kapla).
Tur: Plisiuk — K. Kulikowski, P. Kosiński, Dzienis, Onacik (80' R. Kulikowski) — P. Stypułkowski, Niemczynowicz, A. Lewczuk, Bazylewski — Troc (46' Łochnicki), K. Kosiński (83' Baran).
(jan)