Wysokie zwycięstwo nad rewelacją tegorocznych czwartoligowych rozgrywek poprawiło humory bielskich kibiców. Tur pokonał KS Grabówka 4:0.
To było dopiero pierwsze historyczne ligowe starcie Tura z Grabówką. Goście przyjechali do Bielska w nieco osłabionym i okrojonym składzie, z zaledwie trzema zawodnikami na ławce rezerwowych. Ale to jednak ciągle był zespół, który po 10 kolejkach miał na swoim koncie 7 wygranych. Mieszanka wybuchowa kilku doświadczonych ligowców, ogranych na szczeblu trzeciej ligi, z utalentowaną białostocką młodzieżą, zaskoczyła już w tym sezonie m.in. Promień Mońki czy Warmię Grajewo. Tur musiał więc też mieć się na baczności.
Na szczęście nasz zespół już w środę w meczu pucharowym w Hajnówce zasygnalizował zwyżkę formy, wygrywając z tamtejszą Puszczą 4:2.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tur wyeliminował Puszczę z Pucharu Polski
Sobotnie starcie z beniaminkiem z Grabówki mogło w pełni zadowolić koneserów podlaskiego futbolu. Nareszcie Tur zagrał odważnie i z rozmachem, efektownie i efektywnie. Podobnie, jak trzy dni wcześniej w Hajnówce, nasi zawodnicy potrafili długo utrzymywać się przy piłce, budować składne akcje z wieloma celnymi podaniami, a dodatkowo — kończyli je celnymi strzałami. Mogli wiec wygrać nawet wyżej, ale wielokrotnie przed utratą goli ratował gości turecki bramkarz Tümay Yavuz. Były zawodnik m.in. trzecioligowego Gölcüksporu grał bardzo nietypowo — często wychodził przed pole karne, pomagał w rozegraniu piłki, wysoko atakował naszych napastników. Jak określił to komentujący mecz redaktor Piotr Szymczuk z radia Weszło FM, często wcielał się w rolę czwartego stopera.
Dlaczego czwartego? Bo goście zagrali w Bielsku w modnym przed laty ustawieniu 1-3-2-3-2, z trzema środkowymi obrońcami. Taką taktykę obierał niegdyś w Turze śp. Grzegorz Szerszenowicz, który prowadził nasz zespół w sezonie 2006/07. Wtedy ustawienie to sprawdzało się słabo, a i tym razem nie przyniosło gościom powodzenia.
Największa w tym zasługa formacji ofensywnej Tura, a także jego drugiej linii. Tworzący nasz atak Jan Kacprowski i Patryk Stypułkowski zagrali bardzo odważnie i zdobyli po dwa gole. Z kolei czwórka środkowych pomocników nareszcie zdominowała rywali w środkowej strefie i szybko odbierała im piłki, posyłając podania do napastników. Pewnie zagrała też defensywa i bramkarz Damian Plisiuk. Słowem — w sobotę Turowi wychodziło niemal wszystko.
A jak padały gole? W 15. minucie na przebój poszedł Stypułkowski, wpadł w pole karne i mocno strzelił. Yavuz sparował piłkę przed siebie, tam znalazł się sprytny Kacprowski i dał Turowi prowadzenie. Po kolejnych 10 minutach było już 2:0. Tur wyprowadził piłkę spod własnego pola karnego niczym FC Barcelona — kilkunastoma celnymi podaniami. Futbolówka krążyła po boisku jak w komputerowej sprawnościówce na poziomie Ligi Mistrzów. W końcu rozegrał ją Andrzej Kosiński, zagrał na skrzydło Kacprowskiemu, a ten dośrodkował na dalszy słupek. Tam nadbiegał już Stypułkowski, który uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Yavuza.
Gol był efektowny, ale wcale nie najładniejszy w tym meczu. Bo jeszcze piękniejszy padł w 30. minucie. Tym razem na lewej flance Rafał Kulikowski wycofał piłkę do A. Kosińskiego, ten dośrodkował na drugą stronę pola karnego, a Kacprowski uderzeniem z woleja posłał bombę do siatki gości.
- Chcemy grać ładnie i efektownie, ale Tur to drużyna, której umiejętności są większe, niż nasze. Widać to było zwłaszcza w pierwszej połowie dzisiejszego meczu — przyznawał po spotkaniu grający trener KS-u Marcin Banicki.
Po przerwie Tur mógł więc już zwolnić tempo, ale i tak strzelił czwartego gola. I znów po efektownej akcji. Tym razem zaczął ją w środku pola dobrze spisujący się w roli ofensywnego pomocnika Karol Kosiński, podał do Stypułkowskiego, a ten znowu klepnął do Karola. Atakowany przez obrońców Kosiński przedłużył podanie zagrywając piętą w pole karne, a nabiegający Patryk "na raty" pokonał Yavuza. Turecki bramkarz dosłownie stawał na głowie, by obronić dobitkę "Stypuła", ale był bez szans i po raz czwarty musiał wyciągać piłkę z siatki.
W ostatnim kwadransie meczu groźny strzał z linii pola karnego oddał 23-letni Michał Domański (były piłkarz m.in. młodej Jagiellonii oraz dwóch Stali: z Mielca i z Rzeszowa), ale ładną paradą popisał się Plisiuk. Dwukrotnie w dogodnych sytuacjach znalazł się też Łukasz Popiołek, ale raz trafił z ostrego kąta w boczną siatkę, a raz w bramkarza. I mecz zakończył się wygraną Tura 4:0.
Powtórkę transmisji z meczu Tura z KS-em Grabówka można obejrzeć na kanale youtube'owym bielskiego klubu.
Bielsk Podlaski, 23.10.2021 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — KS Grabówka 4:0 (3:0)
Bramki: 1:0 - 15' Kacprowski (as. Stypułkowski), 2:0 - 25' Stypułkowski (as. Kacprowski), 3:0 - 30' Kacprowski (as. A. Kosiński), 4:0 - 61' Stypułkowski (as. K. Kosiński).
Żółte kartki: M. Rogowski (Tur); Banicki, Kurcewicz (KS).
Sędziowali: Mateusz Skrzypko (Białystok) oraz Jakub Rutkowski (Ignatki) i Adam Baranowski (Białystok).
Tur: Plisiuk — K. Kulikowski, P. Kosiński, Łochnicki, R. Kulikowski (71' Pęza) — M. Rogowski — A. Lewczuk (80' Troc), A. Kosiński — K. Kosiński — Stypułkowski (80' Popiołek), Kacprowski (71' M. Bazylewski).
KS: Tümay Yavuz — Borowy, M. Lul, Ł. Bagrowski — Banicki, Kalinowski (80' Kamiński) — Abramowicz, Kurcewicz, Czeremcha (64' Józwowicz) — Kukliński, Domański.
Zdjęcia z meczu Tur Bielsk Podlaski - KS Grabówka (Bielsk.eu)