Grający w mocno osłabionym składzie i zmienionym ustawieniu Tur zaledwie zremisował w Mielniku 1:1 (0:0).
Dwie godziny wcześniej goniąca nas Wissa Szczuczyn pokonała w Białymstoku Hetmana 3:0, więc przewodzący w tabeli IV ligi Tur był pod dodatkową presją. W Mielniku był faworytem, bo zwykle nasza drużyna na malowniczym stadionie radziła sobie dosyć dobrze. Gospodarze nie należą też do czwartoligowych mocarzy. Tymczasem kolejny raz okazało się, że futbol to nie matematyka i przed meczem nie można dodawać punktów nikomu.
Tur wyjechał do Mielnika w mocno osłabionym zestawieniu. Zabrakło niemal połowy podstawowego składu: pierwszego bramkarza Patryka Siduna, najskuteczniejszego strzelca Karola Kosińskiego, najlepszego asystenta Michała Walczuka, a na dodatek najefektowniejszego skrzydłowego Patryka Stypułkowskiego. Gdyby tego było mało, to jeszcze w pierwszej połowie poważnej kontuzji doznał nasz środkowy napastnik Krzysztof Cudowski i on też musiał opuścić boisko. W efekcie Tur grał w na pół rezerwowym zestawieniu.
I powiedzmy sobie jasno — w ofensywie niemal nie istniał. Nie potrafiliśmy wykorzystać nawet prezentów, które sprawiali nam gospodarze i los. W 11. minucie miejscowi byli przekonani, że sędzia odgwizdał spalonego i jeden z nich złapał piłkę w ręce przed własnym polem karnym. Tym samym sprezentował nam rzut wolny, którego jednak nie zamieniliśmy na gola. W 20. minucie — w starciu ze zdrowym jeszcze Cudowskim — kontuzji doznał pierwszy bramkarz Mielnika Patryk Mormol i gospodarze musieli sięgnąć po rezerwowego golkipera. Czternaście minut później sfaulowali we własnym polu karnym naszego lewego wahadłowego Rafała Kulikowskiego i arbiter odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł Maksim Smaleuski, strzelił celnie, ale zbyt lekko i rezerwowy bramkarz Karol Stańczuk piłkę sparował. Nic dziwnego, że do przerwy było 0:0.
A po zmianie stron stało się to, co mogło się stać najgorszego. To gospodarze zaatakowali i po rzucie rożnym i strzale z dystansu Marcin Drozdowski sparował piłkę pod nogi wbiegającego w pole karne napastnika Mateusza Gajewskiego, a ten strzelił na 1:0 dla miejscowych. Tur próbował jakoś odpowiedzieć, ale nie miał w przodzie atutów. Udawało nam się przynajmniej doprowadzać do zamieszania w polu karnym gospodarzy i dzięki temu w 62. minucie piłka w tłoku trafiła w rękę zawodnika gospodarzy. Sędzia znowu gwizdnął, do piłki po raz wtóry podszedł Smaleuski i tym razem nasz środkowy obrońca z Brześcia strzelił pewnie i doprowadził do wyrównania.
W ostatnim kwadransie Tur zmienił ustawienie na 1-4-4-2, a na boisku pojawił się po raz pierwszy wiosną Kevin Kiersnowski. I w kilkanaście minut zrobił na boisku więcej wiatru, niż jego koledzy przez ponad godzinę. Ostatnie 5 minut meczu było już grą na aferę i wrzucaniem piłki w pole karne gospodarzy, ale nie przyniosło to już zmiany wyniku i Tur wywalczył nad Bugiem tylko jeden punkcik.
Mielnik, 28.03.2021 — IV liga
MKS Mielnik — Tur Bielsk Podlaski 1:1 (0:0)
Bramki: 1:0 - 53' Gajewski, 1:1 - 63' Smaleuski (k.).
Żółte kartki: Giętkowski (MKS); Bazylewski (Tur).
MKS: Mormol (20' Stańczuk) — Krasucki, K. Korowaj, Golonko, Rycerski (75' Jakimczuk), Gajewski (55' Godyń), Czekuć, Mazur, Borowy, Trojanowski, Giętkowski.
Tur: Drozdowski — K. Kulikowski (86' Szeretucha), Smaleuski, Łochnicki, Onacik (75' P. Kosiński), R. Kulikowski (75' Kiersnowski) — A. Lewczuk, Niemczynowicz, M. Rogowski — Cudowski (39' Bazylewski), Daniłowski.
(jan)