Wysokim i pewnym zwycięstwem bielskich piłkarzy zakończyło się sobotnie starcie Tura z zespołem z Michałowa. Gospodarze pokonali jednego z najgroźniejszych czwartoligowych rywali 5:1.
Co prawda bogaty kadrowo KS zdecydowanie lepiej spisuje się na własnych śmieciach, gdzie wygrał dotychczas wszystkie swoje pięć meczów, to na wyjeździe jest także bardzo wymagającym przeciwnikiem. Zespół z Michałowa od lat świetnie spisuje się w IV lidze, ale zawsze gra na tyle rozważnie, by w ostatecznym rozrachunku nie wpaść w "czarną dziurę" i uniknąć ewentualnego awansu do rozgrywek makroregionalnych. KS ma wysoki budżet, dobrych zawodników, ale woli być chwalony za zwycięstwa na Podlasiu, niż dostawać lanie od trzecioligowców. I konsekwentnie się tej strategii trzyma.
W sobotę w Bielsku goście zagrali na maksa, ale w starciu z Turem byli bezradni. W ich defensywie wystąpiło dwóch naszych byłych zawodników: bramkarz Łukasz Szczepanik (27 lat, w Bielsku 34 mecze w III lidze w sezonie 2013/14) oraz środkowy obrońca Przemysław Koźlik (35 lat, w Bielsku półtora sezonu w IV lidze w latach 2016-17 i awans do III ligi). Obaj spisali się całkiem dobrze, ale nie uchronili swojego zespołu przed utratą pięciu goli.
A mieli sporo pracy, bo Tur zaatakował od pierwszego gwizdka. Głodni gry bielszczanie rzucili się do huraganowych ataków. Na prawej flance szalał Patryk Stypułkowski, aktywny był też środkowy napastnik Krzysztof Cudowski. Strzałów z linii pola karnego próbowali Karol Kosiński i Kevin Kiersnowski, Szczepanik wybronił uderzenie Cudowskiego, a także efektowny wolej Michała Walczuka, po akcji i dośrodkowaniu Stypułkowskiego.
W 30. minucie kolejną akcję zaczął Walczuk, podał z lewej strony przed pole karne do K. Kosińskiego, ten przegrał na prawo do Stypułkowskiego, a Patryk dośrodkował na nadbiegającego Walczuka, który groźnie główkował. Jednak na posterunku znowu był Szczepanik. Minutę później Tur rozklepał rywali w środku boiska, a Kiersnowski zagrał prostopadłe podanie w pole karne do Cudowskiego. Nasz 19-letni rosły napastnik wyszedł sam na sam ze Szczepanikiem i otworzył wynik meczu.
W 36. minucie rozpoczęły się najdziwniejsze wydarzenia tego meczu. Najpierw Stypułkowski dośrodkował w pole karne, a Koźlik tak próbował przyjąć piłkę na klatkę piersiową, że ta uderzyła go w rękę. Działo się to w polu karnym gości, więc sędzia Karol Sokół odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł K. Kosiński, strzelił mocno, ale w poprzeczkę. Piłka wyszła w pole, goście wybili ją na naszą połowę i wtedy arbiter niespodziewanie nakazał powtórzenie karnego, uznając prawdopodobnie, że bramkarz opuścił linię bramkową przed strzałem. Goście zaczęli protestować, ale sędziowie byli nieugięci i Karol znowu stanął przed szansą. Tym razem strzelił po ziemi i piłka wpadła do siatki. Ale sędzia Sokół znowu znalazł pretekst do postawienia na swoim. Tym razem odgwizdał rzut wolny pośredni dla gości, być może za wbiegnięcie naszych zawodników w pole karne przed strzałem, lub za "niedozwolone zwody taktyczne" wykonawcy, bo Karol wykonał ten stały fragment gry w stylu Roberta Lewandowskiego, zmieniając tempo nabiegu na piłkę. Grunt, że gola na 2:0 dla Tura nie było.
To znaczy w końcu był, ale dopiero w 54. minucie. Akcję zaczął Patryk Sidun od własnego pola karnego, Paweł Łochnicki podał do Rafała Kulikowskiego, a ten zagrał do przodu do Walczuka. Nasz lewoskrzydłowy tak walczył z pilnującym go Piotrem Ponichterą, że przewrócił się na linii końcowej, ale panowania nad piłką nie stracił. Już leżąc piętą zwrócił ją Rafałowi, ten przegrał na drugą stronę pola karego rywala, a nadbiegający Stypułkowski strzałem z ostrego kąta pokonał Szczepanika.
Sześć minut później Walczuk obsłużył podaniem Cudowskiego i ten trafił do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Nasz wysoki snajper strzelił jednak gola w 67. minucie. I zrobił to w sytuacji na pozór niegroźnej. Krystian Kulikowski podał mu w pole karne, a piłka Krzyśkowi odskoczyła. Żaden z obrońców jednak mu jej nie zabrał, więc nasz napastnik ustawił ją sobie na linii pola karnego i strzałem "spod siebie" posłał w dalszy róg bramki.
Losy meczu były już więc przesądzone i trener Paweł Bierżyn mógł zacząć powoli wpuszczać rezerwowych. Przy dwóch kolejnych golach dla Tura udział miał szesnastoletni Marcin Bazylewski. Najpierw w 76. minucie piłkę w środku pola wywalczył R. Kulikowski, zagrał do "Bazyla", ten przedryblował kilku rywali, podał prostopadle w pole karne do K. Kosińskiego, a nasz najlepszy strzelec minął bramkarza i posłał piłkę do pustej siatki. Z kolei w 87. minucie Daniel Daniłowski zagrał do Bazylewskiego, ten wpadł z lewej strony w pole karne, posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, tam trącił ją K. Kosiński, a kolejny rezerwowy Rafał Szeretucha z dwóch metrów wpakował futbolówkę do bramki.
W końcówce meczu zaatakowali też goście, wykorzystując rozprężenie w defensywie Tura. W 86. minucie niezawodny Sidun obronił na linii bramkowej strzał z kilku metrów wychowanka LZS-u Narewka Piotra Skiepki. Dwie minuty później nasz 23-letni bramkarz musiał jednak skapitulować. Tuż po wznowieniu przez gości gry po golu na 5:0, piłka trafiła na ich lewe skrzydło, gdzie 22-letni środkowy obrońca Paweł Zabrocki wygrał pojedynek biegowy ze świeżym na placu 19-letnik Kamilem Kamińskim i strzelając po dalszym słupku ustalił wynik meczu na 5:1.
Cały mecz Tura z KS-em można było obejrzeć na żywo na kanale youtube'owym bielskiego klubu. Z powodów epidemii kibice nie mieli możliwości wstępu na stadion.
W tabeli IV ligi Tur zdecydowanie odstawił wszystkich rywali i prowadzi z siedmioma punktami przed drugim Promieniem Mońki (a więc rywalem, który dotychczas jako jedyny urwał nam dwa oczka). Kolejne trzy zespoły: ŁKS Łomża, Wissa Szczuczyn i Warmia Grajewo — a więc przedsezonowi faworyci do wygrania całych rozgrywek — mają już do Tura osiem punktów straty.
Bielsk Podlaski, 7.11.2020 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — KS Michałowo 5:1 (1:0)
Bramki: 1:0 - 31' Cudowski (as. Kiersnowski), 2:0 - 54' Stypułkowski (as. R. Kulikowski), 3:0 - 67' Cudowski (as. K. Kulikowski), 4:0 - 76' K. Kosiński (as. Bazylewski), 5:0 - 87' Szeretucha (as. K. Kosiński), 5:1 - 88' Zabrocki (as. Trofimczuk).
Żółta kartka — Walczuk (Tur).
Sędziowali: Karol Sokół (Białystok) oraz Arkadiusz Brysiewicz (Jurowce) i Piotr Jankowski (Białystok).
Tur: Sidun — K. Kulikowski (86' Kamiński), P. Kosiński, Łochnicki, R. Kulikowski — Stypułkowski (73' Bazylewski), M. Rogowski, K. Kosiński, Kiersnowski (68' Daniłowski), Walczuk (80' Troc) — Cudowski (81' Szeretucha).
KS: Ł. Szczepanik — D. Doroszko (51' Ponichtera), Koźlik, Zabrocki, Charkiewicz — Weremczuk (61' Ł. Roszkowski), Lemański (78' Konończuk), J. Korotkiewicz, Niegowski (66' Trofimczuk) — P. Skiepko, Grabowski (78' P. Doroszko).
(jan)