Czwartoligowy Tur kontynuuje rewelacyjny start nowego sezonu. W niedzielę pewnie pokonał w Szepietowie tamtejszą Spartę 4:1 (1:0).
Był to mecz, który niósł w sobie tyle wydarzeń, że można byłoby nimi obdzielić kilka spotkań. Jak u Hitchcocka – zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem emocje rosły. W pierwszej akcji meczu w pole karne gospodarzy przedarł się Patryk Stypułkowski, starł się tam z obrońcą, upadł, a sędzia Karol Sokół odgwizdał rzut karny.
- Sędziowie rozdają prezenty! – krzyczeli miejscowi kibice, ale Karol Kosiński pewnie strzelił z jedenastki i nasza drużyna wyszła na prowadzenie.
Gol nie uspokoił gry, a jeszcze podkręcił jej tempo. Pierwsze pół godziny spotkania wyglądało, jakby grały drużyny z czuba III ligi, wymieniając cios za cios. Gospodarze solidnie przetestowali siedemnastoletniego bramkarza Tura Michała Nosa i trzeba przyznać, że spisał się on bez zarzutu. Najpierw sparował na rzut rożny strzał Karola Pruszyńskiego zza pola karnego, potem trochę strachu napędził mu znany bielskim kibicom lewoskrzydłowy Radosław Żero, ale po jego strzale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką.
W 11. minucie obrońcom Tura urwał się 20-letni Damian Płotczyk, wybiegł sam na sam z Nosem, ale bramkarz skrócił kąt i nogą wybronił jego strzał. Pięć minut później nasz golkiper wybronił mocne uderzenie Pruszyńskiego i rozpoczął kontratak. Piłka trafiła do pracowitego Krzysztofa Cudowskiego, ten wybiegł na bramkarza Dawida Tymińskiego, ale nie zdecydował się na uderzenie, tylko na dogranie do Kosińskiego, któremu zabrakło precyzji podczas strzału.
Tur ciągle atakował, ale dobry dzień miał 19-letni Tymiński. W 19. minucie piękną paradą wybronił główkę Kosińskiego, po precyzyjnym dograniu Cudowskiego, a minutę później uratowała go pozycja spalona najlepszego strzelca gości, gdy Karol strzelił celnie po akcji Stypułkowskiego. W 29. minucie świetny tercet ofensywny Tura (Cudowski, Kosiński, Stypułkowski) wspomógł Michał Walczuk kąśliwym strzałem z ostrego konta, ale znowu na posterunku był Tymiński.
Jeszcze przed przerwą gospodarze odpowiedzieli minimalnie niecelnymi uderzeniami Jakuba Judzickiego i Żery. Za to po zmianie stron udało im się wyrównać. Rzut rożny wykonywał doświadczony Karol Janik, wrzucił piłkę na dziesiąty metr przed bramką Tura, tam wyskoczył do niej zupełnie niekryty 21-letni Judzicki i mocną główką wpakował futbolówkę do siatki.
Tur odpowiedział na ten nietakt w najlepszy z możliwy sposób, czyli szybko strzelając swojego gola. Rafał Kulikowski dośrodkował w pole karne Sparty, tam do piłki wyskoczył Patryk Niemczynowicz i uderzył ją głową. Piłka odbiła się od poprzeczki i ziemi, asystent sędziego zasygnalizował gola, a Patryk na wszelki wypadek jeszcze dobił piłkę do pustej siatki.
I to był chyba moment decydujący o losach meczu, bo od tej chwili gospodarze stracili animusz do walki z Turem. A nasi zawodnicy rozwijali skrzydła. W 57. minucie znowu empatycznie zachował się Cudowski. Dostał podanie od Kosińskiego, wybiegł na bramkę gospodarzy (w której po przerwie stał już nie Tymiński, a słabiej od niego spisujący się 18-letni Igor Tomaszewski z Talentu Białystok), ale zauważył obok siebie Walczuka i – zgodnie z zasadami piłkarskiej taktyki – zdecydował się na podanie. Jednak Michał źle trafił w piłkę i fatalnie przestrzelił.
Minutę później było już 1:3. Stypułkowski techniczną podcinką podał idealnie na nogę Kosińskiemu, a Karol precyzyjnie strzelił przy słupku. Kolejne dwie minuty to strzał Cudowskiego, sparowany przez Tomaszewskiego na poprzeczkę, a także uderzenie tuż nad bramką K. Kosińskiego. Końcowy wynik ustalił w 62. minucie najładniejszym golem Cudowski. 19-letni środkowy napastnik dostał precyzyjne dośrodkowanie ze skrzydła od Niemczynowicza i w pełnym biegu posłał "z pierwszej piłki" bombę w okienko bramki Sparty. Takie zagrania Krzyśka mógłby kopiować Robert Lewandowski w rozgrywanym kilka godzin później finale Ligi Mistrzów…
Ostatnie pół godziny gry meczu to sporo zmian w składach obu zespołów i mniej zgranych akcji. Ale to nie znaczy, że już nic się nie działo. Znowu wykazał się Nos broniąc na refleks kolejną główkę Judzickiego, z dystansu w poprzeczkę trafił Daniel Daniłowski, a 16-letni Marcin Bazylewski strzelił nawet gola, ale znajdował się na spalonym. W 74. minucie sędzia Sokół wykazał się wyrozumiałością wobec piłkarzy obu drużyn podczas niepotrzebnego starcia Stypułkowskiego z nowym na boisku Pawłem Bańkowskim. Obrońca Sparty brzydko sfaulował skrzydłowego Tura, Patryk w rewanżu zamachnął się ręką i trafił go lekko w twarz. Arbiter wyciągnął jednak tylko żółtą kartkę i ukarał nią Stypułkowskiego.
Po czwartej kolejce w tabeli IV ligi komplet 12 punktów mają: Tur (bilans bramek 19-3) i ŁKS Łomża (bramki: 14-4), który w niedzielę wygrał 4:0 w Dąbrowie Białostockiej (po golach: Mateusza Jastrzębskiego – 2, Tomasza Brzozowskiego i Łukasza Wojny). Dwa oczka mniej ma Wissa Szczuczyn (w niedzielę zwyciężyła w Suwałkach Wigry II 2:1), a czwarte miejsce z 9 punktami zajmuje KS Michałowo (po niedzielnej wygranej 5:1 w roli gospodarza z Orłem Kolno). Komplet wyników IV kolejki prezentuje portal PZPN-u „Łączy nas piłka”.
Szepietowo, 23.8.2020 – IV liga
Sparta Szepietowo – Tur Bielsk Podlaski 1:4 (0:1)
Bramki: 0:1 – 2’ K. Kosiński (k.), 1:1 – 49’ Judzicki (gł.), 1:2 - 52’ Niemczynowicz (gł.), 1:3 – 58’ K. Kosiński, 1:4 – 62’ Cudowski.
Żółte kartki: Judzicki, trener Mioduszewski (Sparta); R. Kulikowski, Łochnicki, Stypułkowski (Tur).
Sędziowali: Karol Sokół oraz Krzysztof Jabłonowski (Białystok) i Arkadiusz Borysiewicz (Jurowce).
Sparta: Tymiński (46’ Tomaszewski) – A. Sawicki (71’ Bańkowski), Betko, Decewicz, Margol – Pruszyński, Judzicki, Janik (66’ T. Rogowski), Czarnecki (66’ Wiśniewski), Radosław Żero – Płotczyk.
Tur: Nos – K. Kulikowski, Mróz (87’ P. Kosiński), Łochnicki, R. Kulikowski – Niemczynowicz (77’ M. Rogowski), A. Lewczuk – Stypułkowski (84’ Troc), K. Kosiński, Walczuk (71’ Daniłowski) – Cudowski (81’ Bazylewski).
(jan)