Nie ma porządnego zamku ani pałacu bez porządnej legendy. Najczęściej są one o duchach czy o białych damach błądzących po nocnych korytarzach. Także pałac Ossolińskich Rudce ma swoją legendę, która jest o tyle ciekawsza, że w dużym stopniu prawdziwa.
Kiedy w 1860 r. zmarł Wiktor Maksymilian Ossoliński Rudkę otrzymała w spadku jedyna jego córka – Wanda. Mieszkała ona w Warszawie i Krakowie, a dobrami zarządzał mąż Joanny, Konstanty Potocki, herbu Srebrna Pilawa, prawnuk targowiczanina Szczęsnego Potockiego. Joanna była jedną z dwóch córek Wandy z pierwszego małżeństwa.
W 1878 r., po śmierci drugiego męża, Wanda Jabłonowska zamieszkała w Rudce i zajęła się prowadzeniem majątku. Zarzucano jej różne rzeczy, w tym nieudolność w zarządzaniu dobrami Mimo tego Wanda zdołała uporządkować wiele spraw gospodarczych i uruchomić kilka nowych zakładów związanych z produkcją rolną i leśną.
Pod koniec życia księżna zdziwaczała. Stała się bardzo nieufna. Podobno każdego wieczoru nie mogła zdecydować się, który z pałacowych pokojów ma służyć jej tej nocy za sypialnię. Obchodziła je wszystkie w asyście służących niosących świece, nim w końcu wskazywała, gdzie postawić mają tym razem jej łoże.
W czerwcu 1902 r. księżna Wanda oddała majątek córkom w zamian za dożywotnią pensję w wysokości 13 500 srebrnych rubli rocznie, a sama ponownie przeniosła się do Krakowa. W kilka miesięcy później Rudka stała się własnością Joanny Potockiej na podstawie umowy zawartej między nią a jej siostrą Anielą Zamoyską.
Ciekawe, czy dzisiaj uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych im. ks. Krzysztofa Kluka, który mieści się w odbudowanym po II wojnie światowej pałacu też mają problem z zaśnięciem?
Opr. (ms)