Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił dziś cztery kobiety obwinione o to, że próbowały uniemożliwić przejście uczestnikom marszu upamiętniającego Żołnierzy Wyklętych, który w 2019 roku odbył się w Hajnówce. Sąd pierwszej instancji uznał je za winne, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Organizowany przez środowiska narodowe, IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, przeszedł ulicami Hajnówki w lutym ubiegłego roku.
W dniu przemarszu na jego trasie stanęło kilkadziesiąt osób próbujących go zablokować; sprzeciwiały się one bowiem upamiętnieniu w trakcie marszu m.in. Romualda Rajsa „Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.
Protestujący stanęli, a potem usiedli na jezdni. Przed sobą położyli na asfalcie 79 róż symbolizujących ofiary, nad głowami mieli transparent „Bury nie jest bohaterem - Obywatele RP". Ostatecznie do zablokowania marszu nie dopuściła policja, która szczelnym kordonem oddzieliła protestujących od uczestników marszu, gdy ci przechodzili obok.
Wobec kilkudziesięciu uczestników tej akcji skierowała do sądu wnioski o ukaranie, obwiniając te osoby o to, że przeszkadzały w przebiegu zgromadzenia, które nie było zakazane oraz nie chciały zejść z drogi uczestnikom marszu.
W tej sprawie przed sądem w Hajnówce stanęło pięć kobiet. Jedna została uniewinniona (wyrok w tym zakresie jest już prawomocny), cztery pozostałe hajnowski sąd uznał za winne popełnienia zarzucanych im wykroczeń, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Apelacje złożyły obie strony; białostocki sąd okręgowy uwzględnił apelacje obrony i dziś całą czwórkę obwinionych prawomocnie uniewinnił.
Sąd przyznał, że rzeczywiście - kiedy protestujący weszli na jezdnię - doszło tam do utrudnień w ruchu i w ten sposób formalnie wypełnione zostały zapisy Kodeksu wykroczeń, które mówią o bezprawnym tamowaniu lub utrudnianiu ruchu na drodze publicznej oraz przeszkadzaniu w organizacji niezakazanego zgromadzenia.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Przemysław Wasilewski mówił jednak, że kluczowa dla rozstrzygnięcia sprawy jest ocena społecznej szkodliwości tych czynów. I zwracał uwagę, że obwinione kobiety wzięły udział w proteście argumentując m.in., że nie godzą się na „manipulowanie historią" a wskutek gloryfikacji w czasie marszu postaci Rajsa „Burego" do opinii publicznej wysyłany jest „bardzo jednostronny sygnał i kreowany jest bohater, który ma bardziej dzielić, niż łączyć"; chciały też okazać swoją solidarność z tymi mieszkańcami Hajnówki, którzy nie zgadzają się z taką ideą marszu.
Sędzia przypomniał też konkluzje ze śledztwa pionu śledczego IPN w Białymstoku dotyczącego pacyfikacji wsi k. Bielska Podlaskiego w 1946 roku. W ocenie śledczych, działania te nosiły znamiona ludobójstwa.
Sąd okręgowy ocenił, że obwinione nie były przypadkowymi osobami, które legalny marsz próbowały zatrzymać np. dla żartu. - Znały tło historyczne tragicznych wydarzeń rozgrywających się po wojnie na tych terenach, rolę i ocenę działań ich uczestnika Romualda Rajsa +Burego+ dokonaną przez stosowne organy śledcze RP. Wraz z innymi osobami postanowiły zaprotestować przeciwko określaniu Romualda Rajsa „Burego” jako jednego z bohaterów zaliczanych do Żołnierzy Wyklętych podczas marszu - mówił sędzia Wasilewski.
I podkreślał znaczenie wolności wyrażania poglądów, jako wiążącej się ściśle z innymi tzw. wolnościami konstytucyjnymi, takimi jak wolność zgromadzeń „wyrażającymi łącznie wolność działania jednostki w życiu publicznym". Odwoływał się do orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Sędzia Wasilewski zwracał uwagę, że obwinione kobiety manifestowały swoje przekonania w sposób pokojowy, bez agresji, nie ukrywały tożsamości, a przed sądem przyznały się do udziału w zdarzeniu, wyjaśniając swoją motywację. I - biorąc przy tym pod uwagę, że korzystały z wolności zgromadzeń i wolności wyrażania poglądów w przestrzeni publicznej - ocenił, że nie można ich uznać za winne zarzucanych im wykroczeń.
Sąd stwierdził ponadto, że obwinione - poprzez swoje zachowanie - uczestniczyły w debacie publicznej „dotyczącej kwestii doniosłych dla społeczności lokalnej, jak również całego społeczeństwa". - Okoliczności działania obwinionych oraz przyświecająca im motywacja, chęć korzystania z konstytucyjnego prawa do zgromadzeń i zajęcia stanowiska na temat obecny od czterech lat w debacie publicznej wskazuje jednoznacznie, że nie można tego zachowania zakwalifikować jako szkodliwego społecznie i nagannego w jakimkolwiek stopniu - mówił.
- Podstawowe wolności obywatelskie z jakich korzystały obwinione, wolność słowa i zgromadzeń, należy w warunkach niniejszej sprawy uznać za wartości demokratyczne o większej doniosłości, niż dobra, których naruszenie im zarzucono - podkreślił. Ocenił, że karanie obywateli za takie działania jak w tym przypadku „mogłoby przynieść negatywne konsekwencje dla debaty publicznej i zainteresowania obywateli sprawami państwowymi".
To pierwsza sprawa dotycząca kontrmanifestantów marszu w Hajnówce z 2019 roku, która po postępowaniu odwoławczym prawomocnie się zakończyła. W sądzie w Białymstoku są też dwie inne, z apelacjami od wyroków pierwszej instancji; część spraw jeszcze toczy się przed sądem rejonowym.
(PAP)
autorzy: Robert Fiłończuk, Sylwia Wieczeryńska