Ministerstwo Środowiska chce radykalnego zaostrzenia kar za wypalanie traw. To pokłosie potężnego pożaru, który miał miejsce w Biebrzańskim Parku Narodowym w ostatnim tygodniu. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku bada to zdarzenie biorąc pod uwagę wypalanie traw oraz celowe podpalenie.
- Mieliśmy do czynienia z największym pożarem od kilkunastu lat. Straty tutaj, na tym etapie, są nie do odżałowania - mówił dziś na konferencji prasowej Michał Woś, minister środowiska.
Spłonęło 5280 hektarów, czyli 9,5% parku. - Szczęśliwie były to łąki i trzcinowiska. Na szczęście nie zapalił się torf, bo gdyby zapłonął, moglibyśmy mieć pożar, który trwałby do jesieni - mówił minister środowiska.
W szczytowym momencie w akcję gaśniczą zaangażowanych było 500 osób, sześć samolotów gaśniczych, dwa helikoptery, śmigłowce policji i straży granicznej.
Woś podkreślił, że właśnie rozpoczyna się szczegółowe szacowanie strat dla przyrody. - Już teraz wiemy, że niestety zagrożone wyginięciem tutaj na terenie BnPN są co najmniej dwa bardzo ważne gatunki, czyli cietrzewie i orliki grubodziobe - powiedział.
- Są tu siedliskie niezwykle istotne dla wodniczki, to gatunek ptaka, który jest zagrożony wyginięciem. Poza tym spłonęły siedliska żurawia, bekasa, dubelta. Szczegółowe informacje poznamy po tym, jak zostanie przeprowadzona inwentaryzacja. Nie mówilibyśmy dzisiaj o tak potężnych stratach, gdyby nie nieodpowiedzialność człowieka - dodała Małgorzata Golińska, wiceminister środowiska.
Michał Woś dodał, że w każdym paru narodowym w Polsce zostanie przeprowadzony szeroki audyt przeciwpożarowy, by sprawdzić, jak poszczególne parki są przygotowane na scenariusz biebrzański.
Ostrzejsze kary za wypalanie traw
- W tej chwili Prokuratora Okręgowa w Białymstoku prowadzi śledztwo, które bada precyzyjnie przyczynę pożaru. Prowadzone jest ono w kierunku sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia na obszarze wielkich rozmiarów - mówił minister środowiska.
Dodał, że mowa tu o przyczynie jaką jest wypalanie łąk i przypadkowe sprowadzenie niebezpieczeństwa na obszar BbPN. Badany jest też wątek celowego podpalenia. Dyrektor parku wyznaczył nawet nagrodę w wysokości 10 tys. zł za wskazanie podpalacza.
- Wypalanie traw jest skrajną głupotą i jest nielegalne - podkreślił Michał Woś.
Dodał, że po rozmowie z prokuratorem generalnym ministerstwo środowiska podjęło inicjatywę legislacyjną o radykalnym zaostrzeniu kar za wypalanie traw.
- W tej chwili maksymalna kara to jest 5 tys. zł. To za niska kwota i proponujemy podniesienie jej do 30 tys. zł, czyli sześciokrotnie więcej. Co więcej, jeżeli sprawca zostanie złapany, nie będzie tylko obciążony kosztami, ale będzie też na niego nałożony obowiązek naprawienia szkody, będzie musiał odbyć prace społecznie na przykład przy sadzeniu lasu - tłumaczył Michał Woś.
Miliony ze zbiórek
Biebrzański Park Narodowy poinformował, że na rachunek bankowy parku wpłynęło 3 461 549 zł od 37 346 firm i osób prywatnych. Zostaną one przeznaczone na wsparcie Ochotniczych Straży Pożarnych, które brały udział w akcji nad Biebrzą.
- Miałem spotkanie z samorządowcami i strażakami. Będziemy się zastanawiali, jak te środki przekazać. Są one do dyspozycji OSP, aby się doposażyli - powiedział Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego parku Narodowego.
Do tej kwoty dochodzą setki tysięcy złotych zebrane podczas oddolnych zbiórek prowadzonych przez miłośników przyrody i celebrytów.
Minister środowiska po raz kolejny podziękował dziś wszystkim, biorącym udział w akcji nad Biebrzą - lokalnej społeczności, strażakom OSP, służbom parku, Lasom Państwowym, WOT i policji.
(mby)