To bardzo cenne znalezisko - mówi Dariusz Krasnodębski, archeolog z Ośrodka Interdyscyplinarnych Badań Archeologicznych PAN, który prowadzi badania w Orli.
Podczas budowy gazociągu odkryto tam grube ceglano-kamienne fundamenty. Okazuje się, że to pozostałości okazałej rezydencji, czy - jak mówi archeolog - kamienicy dworskiej sławnego rodu Radziwiłłów. Dokładnie tych Radziwiłłów, których w „Potopie" opisywał Henryk Sienkiewicz. Z całą pewnością bywali tu Bogusław i Janusz Radziwiłłowie, i to pewnie często.
W tamtym okresie dwór w Orli był jednym z najznamienitszych w okolicy.
CZYTAJ TEŻ: Orla Radziwiłłów. Wzlot i upadek miasteczka
- Oprócz niego na tych terenach były jedynie siedziba Sapiehów w Dubnie, Zabłudów. No i rozwijał się Białystok - wylicza Krasnodębski. - Bielsk był miastem królewskim i w nim takiej zabudowy nie było.
O okazałości rezydencji świadczy szerokość jej fundamentów.
- Proszę spojrzeć - wykop, w którym pracujemy ma w niektórych miejscach ponad 1,5 metra szerokości, a przecina on fundament na dwie części. Jak szeroki jest ten fundament trudno określić - mówi Krasnodębski. - To pozwala sądzić, że ściany kamienicy były również bardzo grube. Miały co najmniej pół metra szerokości. Zresztą konstrukcja musiała być solidna, bo budynek był dwukondygnacyjny. A jego długość miała około 20 metrów.
O solidności fundamentu świadczy fakt, że nawet współczesne maszyny budowlane miały problem z jego rozbiciem i nawet gdy zrobiono wykop przez środek, jego boki ciągle się trzymają.
Zanim nie odkryto fundamentów, wiedza o zabudowie dworskiej Radziwiłłów w Orli była tylko cząstkowa.
- Pierwsze wzmianki o dworze Radziwiłłów pojawiły się jeszcze w 1598 roku, ale wówczas jeszcze prawdopodobnie nie rozpoczęto jego budowy - mówi archeolog. - Cała zabudowa powstała na początku XVII wieku. Oprócz piętrowej kamienicy, której fundamenty odkryliśmy, było tu w różnym okresie wiele innych budynków. Nie zachowały się szczegółowe ich opisy, ale w historycznych dokumentach pojawiają się sformułowania, że dany budynek znajdował się na wschód od wjazdu lub że kamienica dworska mieściła się po północnej stronie środkowego dziedzińca. Po odkryciu jej fundamentów historycy mogą próbować odtworzyć rozmieszczenie pozostałych budynków zabudowy dworskiej.
Archeolog wspomniał też, że wcześniej w tym miejscu znajdował się drewniany dwór, ale po nim nic nie zostało. Co najwyżej kamienie z jego fundamentów zostały wykorzystane do budowy fundamentów siedemnastowiecznej kamienicy.
Jak podkreśla Krasnodębski, ściany rezydencji Radziwiłłów zorientowane były względem stron świata. Za nią w stronę Bielska była zabudowa folwarczna. Ta sięgała sadu,który do dziś znajduje się aż za młynem nad rzeką Orlanką. A cały dwór ciągnął się w stronę centrum Orli. Kolejnym punktem orientacyjnym była cerkiew, która mieściła się prawdopodobnie na terenie, gdzie dziś ustawiona jest prawosławna kaplica.
- Naprzeciw cerkwi mieścił się zbór protestancki, bo Radziwiłłowie byli protestantami - opisuje Krasnodębski. - Warto pamiętać, że obecna droga prowadząca do Bielska nie ma nic wspólnego z tamtymi czasami. Wówczas jej nie było. Ściana, której fundamenty odkryliśmy leży na skraju pasa drogowego, prawdopodobnie tuż obok miejsca, gdzie jest asfalt, było coś w rodzaju ogrodu lub ozdobnego trawnika. Dalej w miejscu obecnej szkoły były ogrody włoskie. Oczywiście dwór miał drogi wewnętrzne, są wzmianki o bramie wjazdowej, ale nie wiadomo gdzie ona się znajdowała.
W badanym wykopie archeolog odkrył fragmenty kafli z pieca, który prawdopodobnie mieścił się w głównej gościnnej izbie, salonie kamienicy.
- W jednym z opisów historycznych jest wzmianka o pstrym, czyli kolorowym piecu znajdującym się w tej izbie - mówi Krasnodębski. - W izbie tej swego czasu miał być przyjmowany król, ale ostatecznie nigdy on do Orli nie dojechał. Oprócz tego znaleźliśmy kafle z zieloną polewą. Te wówczas były tańsze i bardziej powszechne. Z nich prawdopodobnie zbudowane były piece w pozostałych izbach i na piętrze. Kafle takie z Markiem Chmielewskim znaleźliśmy też na pobliskim polu. Są tam ślady rozoranej gliny po piecu. Prawdopodobnie znajdował się tam inny budynek dworski, który okalał dziedziniec od południa.
Wraz z archeologiem przy badaniach pracuje też Marek Chmielewski, sołtys i radny Orli, a także miłośnik lokalnej historii. To właśnie dzięki jego interwencji nagłośnione zostało odkrycie fundamentów podczas prac związanych z budową gazociągu. Skutkowało to tym, że konserwator zabytków przerwał roboty i zarządził ratunkowe badania archeologiczne, które prowadzi Krasnodębski.
Obecne badania obejmują jedynie obszar prac związanych z gazociągiem, czyli praktycznie zrobiony w fundamencie wykop. Jednak archeolog już planuje wykonanie szerszych działań.
- Odkryte fundamenty są znakomitym punktem wyjścia do przeprowadzenia nieinwazyjnych badań georadarem - mówi. - Na podstawie tego wykopu możemy ustalić rozmieszczenie ścian kamienicy. Posiłkując się opisami historycznymi i georadarem możemy spróbować ustalić położenie pozostałych budynków. Przynajmniej siedem z nich miało fundamenty z kamienia i cegieł, które z pewnością zachowały się w ziemi. Georadar wykryje to z dokładnością do kilkunastu centymetrów. Na podstawie wskazań georadaru można zrobić niewielkie wykopy i dokładniej sprawdzić co jest w ziemi. A po zebraniu wszystkich tych informacji oraz w oparciu o opisy dworu i wiedzę historyczną dotycząca ówczesnej architektury można byłoby odtworzyć projekt całej zabudowy, a nawet stworzyć jej komputerową wizualizację. Oczywiście nie byłaby ona identyczna do tej sprzed wieków, ale niewiele by od niej odbiegała.
Pomysłowi temu sprzyjają lokalne władze. I pomagają w każdym aspekcie.
Marek Chmielewski nie tylko nagłośnił w mediach odkrycie fundamentów, ale jeszcze chwycił za łopatę i mimo deszczu swoją pracą wspiera działania archeologa. Badaniom od samego początku sprzyja także wójt gminy. To on wnioskował o ich przeprowadzenie do konserwatora zabytków. Gdy rozmawialiśmy z sołtysem i archeologiem, on ponownie spotykał się z konserwator zabytków, by omówić możliwość przeprowadzenia szerszych badań.
Czytaj więcej: Wykopaliska w Orli. Archeolodzy znaleźli fundamenty rezydencji Radziwiłów z XVII wieku
Nawet właścicielka rozkopanej posesji życzliwym okiem patrzy na prace badawcze i cierpliwie znosi związane z tym niedogodności.
Władze gminy w odkryciu widzą potencjał turystyczny i już tworzą koncepcje jak odnalezione fundamenty wyeksponować. Jednym z pomysłów jest wydobycie odłączonych od fundamentu kamieni i ułożenie z nich fundamentu na powierzchni ziemi oraz opatrzenie tego tablicą informacyjną z opisem, fotografiami z wykopalisk i ewentualną wizualizacją zabudowy dworskiej.
A co się stało z tą zabudową i dlaczego nie dotrwała do dziś? Dobra radziwiłłowskie w Orli zostały zniszczone podczas potopu szwedzkiego, później wraz z całą Orla trafiły do nowych właścicieli, a oni skupili się na rozwoju miasteczka. Dwór został zapomniany. Prawdopodobnie w pewnym momencie go rozebrano.
- Po rozmowie z Markiem Chmielewskim doszliśmy do tezy, iż kamienie z rozbiórki kamienicy mogły zostać wykorzystane do budowy synagogi w Orli - mówi Krasnodębski. - Synagoga ta powstawała właśnie w tamtych czasach. W jej dolnych partiach pan Marek dopatrzył się podobnych cegieł palcówek, jakie znajdują się w fundamentach kamienicy.
- Synagoga ta pierwotnie była mniejsza i niższa, dopiero później ją rozbudowano. I właśnie w dolnych częściach są podobne cegły do tych w wykopie - dodaje Chmielewski.
- Nie znalazłem żadnych historycznych wzmianek o tym co się stało z cegłami z dworu Radziwiłłów - mówi Krasnodębski. - A był to przecież cenny budulec i w dodatku był na miejscu. Mało prawdopodobne, że cegły gdzieś wywieziono, bo prawdopodobnie znalazłoby to swoje odzwierciedlenie w historycznych opisach. Poza tym taki transport był dość kłopotliwy.
(bisu)
Zdjęcia z wykopalisk w Orli. Odkryto fundamenty kamienicy dworskiej Radziwiłłów (Bielsk.eu)