Nauczycielki z Orli nie tracą nadziei. Wierzą, że są w stanie pomóc małemu Filipkowi Łukaszukowi z Gredel, synowi koleżanki z pracy. Wraz z innymi Wojownikami Filipka sprzedawały dziś na bielskim rynku ubrania, zabawki i wiele innych rzeczy. Dochód przeznaczą na leczenie chłopca chorego na rdzeniowy zanik mięśni (SMA).
Dzisiaj Wojownicy Filipka rozstawiły kram na bielskim rynku, aby zebrać choć parę złotych, na najdroższy lek świata, który leczy SMA. Kosztuje prawie 10 mln zł. Jego podanie jest jedynym sposobem na to, aby chłopiec przeżył.
- Przygotowałyśmy garderobę, zabawki i pamiątki - mówiła rano Emilia Gliwa, jedna z nauczycielek. - Sprzedajemy wszystko za symboliczną kwotę. Pieniądze i tak trafią do puszki którą przekażemy na leczenie. Trochę ludzi jest i faktycznie kupują, bo to dla Filipka.
Na stoisku też można było dostać płyty z filmami. Np. hit z Bollywood! Indyjska Miłość - "Hulchul" - o treści luźno nawiązującej do szekspirowskiego dramatu "Romeo i Julia" czy też "Niebezpiecznych związków" - Chaderlos de Laclosa. Właściwie trzy bite godziny tańca i muzyki oraz próby pogodzenia zwaśnionych rodzin.
Już teraz wiadomo, że pomysł był strzałem w dziesiątkę. W ciągu kilku godzin do puszek trafiło 5 040 zł.
- Dziękujemy wszystkim, którzy odwiedzili nasze stoisko - mówi Elżbieta Krasińska-Oniśkiewicz.- Szczególnie dziękujemy zaś kupcom, którzy przynieśli nam wiele towarów, które sami sprzedają. Dali je całkowicie za darmo, nie patrząc na to, że nie zarobią.
Wojownicy Filipka podkreślają, że ludzie odwiedzający bielski rynek wykazali się hojnością. Nie trzymali się sztywno określonych cen, a dawali znacznie więcej.
W sobotę znów będzie można zrobić zakupy na tym wyjątkowym straganie. Znów wszystkie pieniądze trafią do skarbonki Filipka.
(ms)
Na pomoc Filipkowi: