Z naszą redakcją skontaktowali się pracownicy Pronaru, którzy skarżyli się na kryzys, przestój i zwolnienia w swojej firmie. Kryzys dotknął też Samasz. To dwaj najwięksi producenci maszyn rolniczych i komunalnych w regionie zatrudniają tysiące pracowników. To jedne z największych i do niedawna najszybciej rozwijających się firm w regionie i liderzy produkcji maszyn rolniczych.
REKLAMA
Sytuacje pracowników są dramatyczne.
- Sam nie wiem, co robić. W Pronarze pracuje od lat. Byłem bardzo zadowolony z tej pracy. Owszem czasem trzeba było ciężko pracować, ale i z płacy byłem zadowolony. Teraz nie chcę tak po prostu odejść bez odprawy. A mam trójkę dzieci, żona nie pracuje. Z czego mamy żyć? - mówi jeden z pracowników proszący o anonimowość.
W podobnej sytuacji jest cała załoga. Jak nas poinformowano, część oddziałów firmy ciągle pracuje i produkuje. Część ma zastój.
- Nasza sytuacja jest niestabilna. Część pracowników namówiono na złożenie wypowiedzeń lub odejście za porozumieniem stron, ale bez prawa do odprawy - mówi nasz rozmówca, - We wszystkich fabrykach Pronaru zwolniono już może z jedną trzecią załogi. To około tysiąca osób. Część wysyłana jest na urlopy bezpłatne. Czasem prosi się, żeby nawet na tych urlopach ludzie przychodzili do pracy. Najgorsze jest to, że nikt nas nie informuje o tym, co się dzieje i jakie plany ma firma. Kiedyś nasza stołówka była pełna, teraz na obiedzie widzi się po kilak osób.
Jak dodał, w pierwszej kolejności prace stracili obcokrajowcy, czyli Białorusini i Ukraińcy.
- Żal mi ich - mówi nasz rozmówca. - Są chyba najbardziej poszkodowani, żeby nie powiedzieć dyskryminowani.
W praktyce z obcokrajowcami najłatwiej jest się rozstać, bo często ich umowy są najmniej stabilne.
Ale także wielu innych pracowników nie czekając na rozwój wydarzeń w firmie, postanowiła odejść i szukać szczęścia gdzie indziej.
Część znalazła pracę w innych mniejszych firmach w naszym regionie zajmujących się obróbką metalu lub budowa maszyn, ale już nie ma tam miejsc.
- Takich firm kryzys jeszcze nie dotknął, ale mają one dużo mniejsze zapotrzebowanie na pracowników - mówi nasz rozmówca
Drugi największy pracodawca w branży, czyli Samasz, także zwalnia pracowników, ewentualnie wysyła je na tzw. postojowe. Tam również pracy na razie nie ma co szukać.
Obie firmy nie komentują oficjalnie swojej sytuacji. Wszyscy mają nadzieję, że ich trudności są jedynie przejściowe.
W sprawie interweniowała związkowa Solidarność. W piśmie do władz obu firm prosi o to, by strat finansowych nie przerzucały one na pracowników i w kryzysowej sytuacji zapewniły im przewidziane przepisami wynagrodzenie.
"Prezydium Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ "Solidarność" w Białymstoku apeluje do kierownictwa i osób zarządzających w spółkach Pronar w Narwi oraz Samasz w Zabłudowie o poszanowanie praw pracowniczych a w szczególności prawa pracowników do wynagrodzenia za czas postoju (...). Niedozwolone są więc wszelkie działania ograniczające czy pozbawiające pracowników prawa do wynagrodzenia w przypadku, gdy pracodawca znalazł się w niekorzystnej dla niego sytuacji ekonomicznej. Zgodnie z przepisami Kodeksu pracy, pracownikowi za czas niewykonywania pracy, jeżeli był gotów do jej wykonania, a doznał przeszkód z przyczyn dotyczących pracodawcy, przysługuje wynagrodzenie wynikające z jego osobistego zaszergowania." - czytamy w piśmie Prezydium Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ "Solidarność" w Białymstoku
Zarząd podlaskiego NSZZ "Solidarność" zaapelował też do okręgowej inspekcji pracy o zainteresowanie się sytuacją pracowników obu firm.
Sprawę będziemy monitorować. Spróbujemy też uzyskać stanowiska zarządów obu spółek.
(azda)