W poniedziałek (26 września) odbyła się XXVIII sesja Rady Miasta Brańsk. Po niemal studniowej wakacyjnej przerwie, nie brakowało wielu tematów do przedyskutowania - w czasie obrad wielokrotnie (wręcz przez wszystkie przypadki) odmieniano słowa "węgiel" i "oszczędności".
Gośćmi sesji były przedstawicielki Lokalnej Grupy Działania "Brama na Podlasie" - Katarzyna Śniecińska i Iwona Wiernicka. Pierwsza z pań podziękowała za dotychczasową współpracę, licząc na owocną kontynuację. Radni w głosowaniu zdecydowali o dalszej partycypacji miasta w inicjatywie zrzeszającej kilka podlaskich samorządów.
Uchwalono, że w 2023 roku powróci temat remontu części ul. Mickiewicza (od centrum miasta do skrzyżowania z ul. Krótką). Brański samorząd częściowo sfinansuje powstanie dokumentacji projektowej tej drogi powiatowej.
Niespodziewany gość i nowe twarze
Obrady przerwało przybycie do sali konferencyjnej jednej z mieszkanek lokali socjalnych, która żaliła się na zły stan techniczny swojego mieszkania. Burmistrz Koczewski poprosił kobietę o rozmowę na ten temat po zakończeniu sesji, zapewniając zarazem zgromadzonych, że lokum jest zadbane, a narzekania bezzasadne i subiektywne.
Po raz pierwszy - od momentu wyboru - w sesji rady miasta wzięli udział dyrektorzy brańskich placówek oświatowych - Marek Michałowski z Zespołu Szkół im. Armii Krajowej i Małgorzata Sycewicz z Przedszkola im. Sióstr Sercanek.
Michałowski nie ukrywał zadowolenia z faktu, że udało się utworzyć pierwszą klasę LO z już 11 uczniami. Z kolei pani dyrektor uznała organizację zajęć na czas termomodernizacji budynku w miejscach tymczasowych za przebiegającą pozytywnie.
Drogie schody i maszty
W dyskusji powrócił temat planowanego remontu schodów prowadzących do Urzędu Miasta oraz instalacji dwóch masztów flagowych. Ich łączna kwota ma wynosić ok. 139 tys. zł, co przy perspektywie koniecznych oszczędności, budzi wątpliwości wśród radnych, co do zasadności realizacji tego pomysłu. Wspomniane maszty nie są fundowane przez rząd (taki stanie na placu miejskim), więc cały koszt pokrywa budżet miasta.
Opłaty za Klub Seniora?
Radni ustalili, że brańscy seniorzy - przynajmniej teoretycznie - zaczną ponosić koszty członkostwa w miejskim klubie "Pogodni". Radny opozycji Wojciech Wasilewski był przeciwny takiemu rozwiązaniu, argumentując, że w czasie realizacji niedawno zakończonego projektu unijnego, klubowicze nie musieli płacić za udział w zajęciach, tak więc wprowadzenie odpłatności nie zostanie dobrze odebrane teraz, gdy budżet klubu jest uboższy i siłą rzeczy mniej atrakcyjny. Ze strony władz można było usłyszeć odpowiedź, że ewentualna opłata jest uzależniona od dochodów seniorów, natomiast kryterium celowo bezpiecznie zawyżono na tyle, by w rzeczywistości nie obciążać finansowo klubowiczów. Dlaczego więc powstał taki pomysł? Trudno doszukiwać się logiki w takim działaniu pomysłodawców. Według radnego Wasilewskiego samorząd nie był prawnie zmuszony do wprowadzania w życie w praktyce nieaktywnej uchwały.
"Wyngla... nie przywieźli"
Z sali padały pytania o miejskie zasoby węgla. Jak się okazało, największe problemy w tej kwestii może mieć - posiadająca rzecz jasna największy metraż wśród miejskich budynków - szkoła. Nowy dyrektor będzie więc musiał już na starcie zmierzyć się z pierwszym poważnym problemem. Pochwalono z kolei prezesa brańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Andrzeja Krzemienia, który już w marcu br. zdążył zakupić pokaźny zapas opału po bardzo korzystnej cenie.
Pozytywne słowa pod swoim adresem usłyszały także brańskie gospodynie z koła "Bona" oraz członkowie koła PZW - w ostatnich miesiącach można było zauważyć ich szczególną aktywność.
Wolne wnioski zostały zdominowane przez pytania radnego Krzysztofa Prześniaka, któremu - jak sam zaznaczał - brakowało udziału w kilku ostatnich sesjach z powodu problemów zdrowotnych.
Skandal organizacyjny
Z kolei przewodniczący rady Edward Bolesta wrócił do niedawnego spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z działaczami Prawa i Sprawiedliwości oraz mieszkańcami. Za skandal uznał brak należytego poszanowania dla gospodarzy uroczystości - władz miasta Brańsk. Za taki stan rzeczy obwinił zaangażowanego w organizację "pana z urzędu marszałkowskiego". Nie trzeba posiadać dedukcji Sherlocka Holmesa, by domyślić się, że przewodniczący miał na myśli Krzysztofa Jaworowskiego - byłego wójta gminy Brańsk, a obecnie dyrektora biura administracyjnego urzędu marszałkowskiego i lidera brańskiego PiS-u.
Jak co roku po dożynkach...
Lucyna Oleksiewicz - przewodnicząca komitetu osiedlowego nr 1, opiekująca się zarazem brańskimi harcerzami "Inki" - podobnie jak przed rokiem narzekała na to, że urząd miasta nie zapewnił pomieszczenia, w którym można było wspólnie tworzyć wieniec dożynkowy. Salę tzw. "Kardaszówkę" udostępnił harcerzom proboszcz parafii. Oleksiewicz żaliła się także na rzekomy brak zainteresowania wieńcem ze strony burmistrza, jak też brak pochwał w stronę dzieci.
Przewodniczący Bolesta nie ukrywał swojej irytacji z powodu poruszania tego typu problemów na forum sesji rady miasta.
Po zakończeniu obrad radni otrzymali tablety, które mają usprawniać ich pracę.
Kamil Pietraszko