W czwartkowe popołudnie (11 sierpnia) w sali konferencyjnej Urzędu Miasta brańskie władze spotkały się z rodzicami dzieci uczęszczających do tutejszego przedszkola im. Sióstr Sercanek. Strony debaty chciały wspólnie ustalić, gdzie ostatecznie będą odbywać się zajęcia poszczególnych grup na czas termomodernizacji obiektu.
Przypomnijmy - wykonawca remontu od momentu podpisania umowy w zeszłym tygodniu ma 4 miesiące na ukończenie prac.
CZYTAJ TEŻ:
Brańsk. Umowa na termomodernizację przedszkola podpisana
W tym czasie cztery 25-osobowe grupy przedszkolne będą musiały odbywać zajęcia w tymczasowych lokalizacjach. Pierwsza propozycja władz miasta brzmiała:
Grupa 3-latków (Kaczuszki) - parter remizy OSP
Grupa 4-latków (Biedronki) - górna sala remizy OSP
Grupa 4-5 latków (Kotki) - Miejski Ośrodek Kultury
Grupa 5-latków (Pszczółki) - stare przedszkole
Rodzicom dzieci z grupy 4-latków, którzy stanowili najliczniejszą reprezentację z grona 18 przybyłych osób, nie spodobała się chęć ulokowania przedszkolaków w budynku remizy OSP. Ich obawy budził niezadowalający stan techniczny górnej sali, a szczególnie brak łazienek oraz dźwięk syreny alarmowej i hałas związany z wyjazdami strażaków na akcje, które przerywałyby ich pociechom leżakowanie. Pojawiało się również zaniepokojenie brakiem ogrodzenia obiektu, który leży w bezpośredniej okolicy rzeki Nurzec oraz bliskością zakładu produkującego znicze. W tym celu rodzice przygotowali petycję, w której jako alternatywną lokalizację zaproponowali budynek przy ulicy Binduga 95, gdzie na dole mieści się Klub Seniora, a na górze duża sala do spotkań - z kuchnią i łazienkami. Teren jest ogrodzony od strony rzeki oraz posiada plac zabaw, a od niedawna także altanę. Petycję podpisali rodzice 21 z 25 dzieci.
Ten pomysł nie spotkał się z aprobatą władz miasta - burmistrza Eugeniusza Koczewskiego oraz jego zastępcy Joanny Witkowskiej, którzy podczas spotkania wśród swoich obiekcji wymienili znaczącą odległość budynku od centrum Brańska, co wg nich miałoby sprawiać problemy dziadkom dzieci z krańca miasta, którzy pieszo zaprowadzają i odbierają swoje wnuki na zajęcia. Drugim argumentem władz była kwestia dowozu posiłków z przedszkolnej kuchni - rzekomo znaczącej odległości oraz kosztów, jakie należy ponieść w związku z transportem obiadów. W rzeczywistości obydwa punkty są oddalone zaledwie o ok. 1,5 km..- Dla mnie i dla innych rodziców to żaden argument. Brańsk, to nie Warszawa i dowóz nie powinien stanowić problemu. Proszę podać konkretny powód - zaznaczała mama dziecka z grupy "Biedronki", która wielokrotnie przedstawiała racje rodziców.
Podczas debaty głos zabrały również dwie panie dyrektor przedszkola. Alina Dąbrowska, która swoją funkcję będzie piastować do końca wakacji oraz jej następczyni Małgorzata Sycewicz. Roszada na tym stanowisku akurat w tym momencie, wprowadziła wśród rodziców swego rodzaju dezorientację, ponieważ - jak nam mówili przed spotkaniem - nie wiedzą do końca kto jest decyzyjny w sprawie realizacji przeprowadzki - pierwsza z pań podejmuje aktualne decyzje, ale co oczywiste, to jej następczyni będzie odpowiadać za placówkę od września.
- Zmian dokonuje się przed wakacjami i to akurat doskonale wszyscy rozumiemy. Dobrze jednak by w obliczu wyzwania na koniec pracy jednej, a zarazem na początek urzędowania drugiej, panie mówiły teraz jednym głosem - najlepiej jak najbardziej przyjaznym rodzicom, a co za tym idzie naszym dzieciom - usłyszeliśmy.
- To dla nas wszystkich trudna sytuacja i po prostu musimy wypracować kompromis. Remiza jest czysta, to duża przestrzeń. Zapewniam, że przed przybyciem dzieci zainstalujemy nowe drzwi i barierkę. To pomieszczenia zastępcze na okres tymczasowy i myślę, że powinni państwo to zrozumieć - apelowała dyrektor Alina Dąbrowska.
Syrena niezgody
Wojciech Łochnicki przyszedł na spotkanie w podwójnej roli - jest rodzicem, ale również prezesem brańskiej OSP. Po słowach burmistrza, który - powołując się na rozmowę z komendantem PSP w Bielsku Podlaskim - stwierdził, że można zrezygnować z syreny alarmowej na czas zajęć przedszkolaków w budynku remizy, stanowczo zaprotestował.
- Aplikacja na telefon, z której korzystamy jest tylko dodatkiem do syreny alarmowej. Nawet w tych czasach nie jest wcale tak, że każdy nosi ze sobą wciąż telefon i z niego korzysta. To dźwięk alarmu ściąga do remizy większość strażaków, a nie komunikat telefoniczny, który zresztą nie zawsze dociera do wszystkich. W imieniu druhów nie zgadzam się na wyłączenie syreny, ponieważ w przypadku braku odpowiedniej komunikacji w kwestii wyjazdów, to my ponosimy odpowiedzialność za jakiekolwiek nieporozumienia - mówił.
Prezes OSP był proszony o pójście na ustępstwa także przez zastępcę burmistrza oraz panie dyrektor przedszkola, ale pozostawał bezkompromisowy:
- W kwestii bezpieczeństwa w mieście Brańsk, na które strażacy mają znaczący wpływ, nie można wyłączyć syreny, ponieważ jest kluczowym narzędziem. W tym przypadku nie pójdziemy na żadne kompromisy. Nie wierzę w to, co od państwa słyszę - dodawał Łochnicki.
Przewrotnie, to właśnie bezkompromisowość pana Wojciecha doprowadziła ostatecznie do kompromisu. Strony ustaliły finalnie, choć nieoficjalnie, że w remizie zostaną umieszczone dwie najstarsze grupy, które nie muszą leżakować i są - rzecz jasna - bardziej samodzielne od swoich młodszych kolegów i koleżanek. Na początku roku przedszkolnego mają one zostać zapoznane z działalnością strażaków i tym jak ważna w ich służbie jest syrena, na której dźwięk najmłodsi będą musieli być zawsze przygotowani w czasie trwania zajęć.
W przypadku najmłodszych dzieci zdecydowano, że zostaną skierowane do starego budynku przedszkola, co ma sprzyjać ich szybkiej adaptacji - będą przebywać na tym samym terenie, na który wrócą wszystkie dzieci po zakończeniu termomodernizacji nowego przedszkola.
Ostatnia z grup przedszkolnych przeniesie się do budynku Miejskiego Ośrodka Kultury, znajdującego się vis a vis przedszkola im. Sióstr Sercanek.
- Mają państwo moje słowo, że tak właśnie zrobimy - podsumowała ustalenia nowa dyrektor Małgorzata Sycewicz.
Strony zrezygnowały więc z dalszej dyskusji nad umiejscowieniem jednej z grup przy ul. Binduga 95. W międzyczasie pojawiła się za to propozycja, by zajęcia organizować w dobrze znanej wielu dzieciom i młodzieży sali domu parafialnego. Na to jednak potrzeba zgody brańskiego proboszcza i mieszkających na górze sióstr zakonnych. Podczas debaty padła nawet propozycja korzystania przez dzieci z sali konferencyjnej Urzędu Miasta, ale był to oczywiście kontrargument wykorzystywany ironicznie, w odpowiedzi do - zdaniem rodziców - niefrasobliwych propozycji ze strony brańskich władz.
Czwartkowa debata to efekt nacisków rodziców, którzy twierdzili, że takie decyzje powinno ustalać się w czerwcu, a nie dopiero w sierpniu i przede wszystkim od samego początku ustalenia powinny mieć charakter kolegialny. Przedstawiciele władz miasta komunikowały natomiast, że już na starcie byli otwarci na propozycje rodziców. Ci z kolei twierdzili, że wciąż natrafiali w urzędzie na problemy.
Spotkanie, na którym zapadną oficjalne decyzje ma zostać zorganizowane w ostatnim tygodniu sierpnia.
Do tematu wrócimy.
Kamil Pietraszko