W ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał 54-letniego Tomasza J. z Kalnicy na 12 lat więzienia. To wyrok za znęcanie się, bicie i ostatecznie zakatowanie żony.
We wrześniu ubiegłego roku wezwani przez niego ratownicy pogotowia w kuchni domu rodziny J. znaleźli zwłoki kobiety. Jej ubranie było mokre, a na jej ciele były ślady licznych obrażeń.
Z ustaleń śledczych wynika, iż był to tragiczny finał cały serii cierpień, które Tomasz J. zgotował swojej żonie.
Więcej o ustaleniach śledczych piszemy w artykule: Zabójstwo w Kalnicy. Mąż zgotował swojej żonie piekło. Prokuratura postawiła mężczyźnie sześć zarzutów
Według prokuratury mąż od lat bił i znęcał się nad żoną, sąd jednak uznał, że trwało to trochę ponad rok. Było to korzystne dla oskarżonego. Sam Tomasz J. nie przyznał się do winy, a na rozprawie sądowej ciągle próbował udowadniać, że jego żona była psychicznie chora i go zdradzała. To właśnie urojone zdrady miały być powodem awantur, które wszczynał zazdrosny i agresywny mąż.
Prokurator domagał się dla oskarżonego 25 lat więzienia, sąd jednak wymierzył niespełna połowę tej kary, czyli 12 lat.
O wyroku w tej bulwersującej sprawie piszemy w artykule: Zabójstwo w Kalnicy. Za znęcanie się, bicie i zakatowanie żony Tomasz J. dostał 12 lat więzienia
Prokurator, ciągle uważa, że powinna ona być wyższa.
- Właśnie składam wniosek o uzasadnienie wyroku - mówi prokurator Adam Naumczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim. - I zamierzam złożyć apelację. Odwołanie ma dotyczyć wysokości wyroku.
Niewykluczone, że odwołanie złoży także obrona. W końcu oskarżony cały czas twierdzi, że jest niewinny.
(bisu)