Od Czytelników z Brańska dostajemy sygnały, że w mieście potrzebny jest żłobek lub klub malucha. Burmistrz Eugeniusz Koczewski potrzebę widzi, ale zastrzega, że potrzebne jest dokładne rozeznanie w tym temacie.
Przypomnijmy - w Brańsku istnieje przedszkole im. Sióstr Sercanek, do którego mogą uczęszczać co najmniej 2,5-roczne dzieci. Z kolei rodzice młodszych muszą we własnym zakresie dbać o opiekę nad swoimi pociechami w czasie godzin pracy.
Mieszkańcy miasta nadsyłają do naszej redakcji listy, w których proszą o pomoc. Oto one (oryginalna pisownia):
- Rusza program „Maluch Plus” na tworzenie nowych miejsc w żłobkach. Czy burmistrz się choć trochę pochylił nad tym zagadnieniem? A przecież jest to inwestycja społeczna potrzebna aby rodzicie maluszków mogli wrócić do pracy zawodowej. A jak praca to podatki, a nie zasiłek i marazm. Nie mówiąc, że to są dodatkowe miejsca pracy w Brańsku. Opiekunowie, pielęgniarki, kucharki, osoby przy zaopatrzeniu. Jest to też inwestycja w adaptacje czy też budowę nowego obiektu. Firmy budowlane przy tym też miałyby pracę. Nie do przecenienia jest także budowa więzi społecznych. Przecież rodzice dzieci żłobkowych, przedszkolnych, szkolnych się integrują, podejmują działania na rzecz tych jednostek. Rozwój żłobków, przedszkoli, szkół, domów seniorów to jest budową społeczeństwa obywatelskiego przez działania na najniższym miejskim czy gminnym poziomie. Domyślam się, że dla włodarzy to jest niepotrzebna inwestycja. Bo lepiej nic nie robić. Ale proszę odwiedzić Supraśl, Korycin i zobaczyć, że jak się chce to można. A są to małe miejscowości - mówi mieszkaniec, jak sam podkreśla, napływowy.
Długą opinię wyraziła osoba określająca siebie jako "zorientowaną w tym temacie":
- Żłobek - temat rzeka i marzenie wielu mieszkańców Brańska. Niestety po realnym spojrzeniu na sprawę - mając na uwadze wymagania jakie są konieczne do powstania takiego żłobka łatwo o utratę potrzebnego zapału. Oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych. Jest szereg dofinansowań, projektów, jest też dofinansowanie od miasta.. Niemniej - są to ogromne koszta, na które przez rok, dwa, dostaje się dotacje a np. 3 roku tylko 1/3 kwoty.. Co wtedy? Żłobek musi istnieć, utrzymać się - miasto powie ze nie dołoży tyle - rodzicom też opłat nie podniesie się 3-krotnie, bo ich nie będzie stać... I trzeba będzie zamknąć... Do tego sanepid, nadzór przeciwpożarowy i inne instytucje na karku.
Klub malucha - to już bardziej realne, ale... (...)
Potrzeba założenia klubu lub żłobka w Brańsku jest naprawdę duża - ale czy znajdzie się śmiałek, który będzie walczył z wiatrakami?
Dla miasta najlepszym rozwiązaniem byłby tzw. opiekun dzienny. Czyli burmistrz zatrudnia 2,3 opiekunki - płaci za nie składki itp., a one w swoim domu biorą pod opiekę dzieci . Czyli takie rejestrowane nianie - zero wymagań jeśli chodzi o lokal, sanepidy, nadzory i wykształcenie. Może to być np. mamuśka, która ma swoje dziecko, bierze trójkę innych i się nimi zajmuje."
Pomysłów mieszkańcy mają dużo, podobnie jak potrzeb. Burmistrz Brańska przyznaje, że powstanie żłobka czy klubu malucha w przyszłości jest nieuniknione.
- Co jakiś czas ten temat pojawia się w dyskusjach na temat rozwoju miasta. Rok temu zgłosiła się do mnie Pani, która poszukiwała lokalizacji w Brańsku na utworzenie prywatnego klubu malucha, jednak bez powodzenia. Już wtedy zadeklarowałem wsparcie dla tej inicjatywy i system dopłat do pobytu dziecka w placówce - mówi Eugeniusz Koczewski.
Dodaje też, że jeżeli miasto miało by organizować opiekę dla dzieci do 3. roku życia to przede wszystkim będzie musiało sprawdzić jak duże jest zapotrzebowanie na taką usługę oraz w jakiej części rodzice będą partycypować w kosztach pobytu dziecka.
- W społecznościach wiejskich i małych miast żłobek jest często postrzegany jako mniejsze zło, jako konieczność, jako wylęgarnia chorób. Częściej korzystamy z pomocy babć lub dziadków. Obawiam się że zainteresowanie może być niewielkie - podkreśla Eugeniusz Koczewski.
(kp)