Rozmowa z Wioletą Włostowską - dyrektor przedszkola im. Sióstr Sercanek w Brańsku.
Jak zostać przedszkolanką i dlaczego wybrała pani właśnie tę profesję?
- Nie jestem żadną przedszkolanką! (śmiech). Oczywiście mówię to z nieukrywanym uśmiechem, ponieważ takim mianem bardzo często jesteśmy potocznie nazywane. W rzeczywistości nasz zawód to nauczyciel (czy też według innych nauczycielka) wychowania przedszkolnego, a „przedszkolanka" to określenie podopiecznej przedszkola - dziewczynki. Mnie osobiście tak naprawdę nie przeszkadza takie nazewnictwo, ale wiem, że wielu moim koleżankom już tak, a niektórym nawet bardzo.
Dobrze, przyjmuję do wiadomości. Tak więc jak zostać nauczycielem (nauczycielką) wychowania przedszkolnego i dlaczego wybrała pani tę profesję?
- Co do wymaganych studiów, to w zasadzie wystarczy posiadać wykształcenie pedagogiczne na kierunku wychowanie przedszkolne lub edukacja wczesnoszkolna oraz zaświadczenie o niekaralności. Chociaż osobiście uważam, że to jednak nie wykształcenie powinno być tu najważniejsze, tylko raczej predyspozycje i powołanie do swego rodzaju misji. Moje powołanie nie przyszło od razu, a droga była kręta. Po ukończeniu technikum w Białej Podlaskiej (pochodzę z miejscowości leżącej niedaleko Białej - Janowa Podlaskiego) na kierunku „technologia żywienia" podjęłam pracę związaną z gastronomią. Dopiero po dwóch latach zdecydowałam się na studia pedagogiczne (licencjat), a potem magisterskie na kierunku edukacja wczesnoszkolna z wychowaniem przedszkolnym. W czasie odbywania praktyk poczułam z pełnym przekonaniem, że to jest to, co chciałabym w przyszłości robić, czemu się poświęcić. Od razu po studiach rozpoczęłam pracę w naszym przedszkolu i tak moja przygoda trwa już od 10 lat. Zajęcia z dziećmi, szczególnie tak małymi, nie są łatwą sztuką i wymagają wiele cierpliwości, ale jest to zarazem bardzo wdzięczna praca, czego najlepszym dowodem jest uśmiech na twarzy dziecka i słowa: „ja nie chcę iść do domu!" - kiedy rodzice przychodzą po odbiór swoich pociech. Takie sytuacje zawsze dawały mi największą satysfakcję.
To pytanie jest tylko z pozoru błahe i oczywiste. Czym różni się wychowanie dziecka przez rodziców w domu od wychowania przez obcą osobę w przedszkolu?
- To jest wbrew pozorom bardzo ciekawe pytanie. Dobrze, że pan je zadał. Z mojej perspektywy żartobliwie powiem, że zasadniczą różnicą jest to, że w domu ma się 1, 2, 3 dzieci, a w grupie 25. Teraz już w pełni poważnie - oba środowiska działają dla dobra i rozwoju dziecka, ale w innej formie. Oczywiście nic i nikt nie zastąpi dziecku miłości rodzicielskiej, ale staramy się zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa, pokazać, że dla nas maluch jest również bardzo ważną osobą. Bywa, że dzieci spędzają w przedszkolu większość swojego czasu, dlatego zapewnienie im komfortu psychicznego jest niezbędne. W domu dziecko żyje swoim trybem, przyzwyczajeniami, ma wyłączność na zabawki, natomiast w przedszkolu musi nauczyć się życia w grupie, dzielenia się, dostosowania do rytmu dnia i zasad panujących w placówce. Można powiedzieć, że w ten sposób od maleńkości szlifuje sumienność i poczucie obowiązku. Tak jak wiele osób powtarza - pozytywna dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie - pomaga w kształtowaniu silnych i odpowiedzialnych osób, charakterów.
Proszę podzielić się swoimi wspomnieniami z pobytu w przedszkolu. Jak wiadomo, dla każdej dorosłej osoby są one odległe, ale pamięć jednak zachowuje te najbardziej charakterystyczne.
- Moje wspomnienia z przedszkola są bardzo pozytywne. Chodziłam do niego od trzeciego roku życia i pamiętam doskonale swoje panie, koleżanki oraz zabawki. Nie przejawiałam - często spotykanego wśród przedszkolaków - braku apetytu, chociaż ogólnie nie byłam małym łasuchem. Jedyną rzeczą, której nie lubiłam było leżakowanie, ale teraz na szczęście nie mam z tym problemów (śmiech). Najbardziej lubiłam występować: śpiewać, tańczyć, mówić wiersze, no i rysować, czyli z entuzjazmem podchodziłem do praktycznie wszystkiego, co wiążę się z uczęszczaniem do przedszkola.
Czym różniło się tamto przedszkole od dzisiejszego? Pytam rzecz jasna o sposób organizacji, zmiany które najlepiej może dostrzec właśnie nauczyciel wychowania przedszkolnego.
- Szkolnictwo, w tym również przedszkole, na przełomie lat zmieniło się diametralnie zarówno pod kątem systemu nauczania, metod pracy, jak i oczekiwań rodziców i potrzeb ówczesnych i dzisiejszych czasów. Obecnie praca nauczyciela jest łatwiejsza z racji lepszego dostępu do pomocy dydaktycznych, postępu technicznego itp., a zarazem trudniejsza i niedoceniona przez społeczeństwo. Kiedyś zawód nauczyciela cieszył się zdecydowanie większym szacunkiem.
Od lat zmienia się podejście do dzieci i ich wychowania. Kiedyś nie brano pod uwagę aż tak potrzeb dzieci, nikt się zbytnio nie liczył z ich zdaniem - uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają. Współcześnie często jest dokładnie na odwrót, panuje tzw. dzieciocentryzm - dziecko jest w centrum wszechświata, głośno mówi co chce, a rodzice często się temu podporządkowują. Każde czasy mają swoje plusy i minusy. Plusem starych czasów była większa samodzielność dzieci, autorytet rodzica i nauczyciela. Plusem naszych czasów jest to, że zmieniło się myślenie o dziecku, zaczęto dostrzegać jego potrzeby, emocje.
Dziś życie kręci się wokół dziecka. Jesteśmy bliżej i na innych warunkach. Rzadziej karzemy, więcej słuchamy. Dziecko obecnie to zdecydowanie więcej niż tylko ręce do pracy, zaspokojenie potrzeb rodzica i społeczeństwa.
Jak rozumie pani głośny termin bezstresowe wychowanie dziecka i czy jest pani zwolenniczką takiej praktyki?
- Bezstresowe wychowanie dzieci to metoda budząca wiele kontrowersji. Na szczęście zwolenników tej metody jest coraz mniej. Mówię na szczęście z pełną świadomością swoich słów. Stres jest nieodłącznym elementem życia, dlatego rodzice, którzy decydują się na bezstresowe wychowanie w znaczeniu „rób co chcesz - my ci pozwalamy na wszystko", nie doczekają się pozytywnych rezultatów. Dziecka przecież nie da się ochronić przed stresem, bo analogicznie rzecz biorąc, malucha nie da się uchronić przed życiem. W końcu stres może być wywołany najdrobniejszymi sprawami, takimi jak głód, pragnienie, chęć przytulenia ulubionego pluszaka, którego akurat nie ma pod ręką. Stres jest dobry o tyle, o ile napędza myślenie, pobudza do działania i wpływa na nasz rozwój. Oczywiście mowa tu o konstruktywnym, a nie patologicznym stresie.
Rodzice zabiegający o to, by usunąć każda przeszkodę z drogi malucha, chcą zapewnić mu w ten sposób bezpieczeństwo. Tymczasem sami robią mu największą krzywdę. Niestawianie zakazów i ograniczeń powoduje, że dziecko czuje się zagubione w świecie, którego nie zna, nie wie jak daleko może się posunąć, a w dorosłym życiu jak sobie poradzić z problemami, kiedy nie ma pod ręką rodziców. Dorośli mają być oparciem dla dzieci, ale nie mogą pozwolić mu manipulować sobą.
Oczywiście, przesada w każdą stronę wychowania nie jest dobra - zarówno nadopiekuńczość i bezstresowe wychowanie, jak i przesadne trzymanie twardą ręką, czy broń Boże stosowanie kar cielesnych - bo na to nie ma nikt przyzwolenia! Niestety, nie ma też złotego środka i recepty na właściwe wychowanie, ale jeżeli pozwolimy dzieciom poznawać świat takim jakim jest oraz będziemy stosować mądrze nakazy i zakazy, nagrody i kary, obowiązki i przyjemności, a przede wszystkim podchodzić do siebie z szacunkiem, to można wierzyć, że te małe istoty będą potrafiły świetnie funkcjonować w dzisiejszym świecie.
Skupmy się teraz ściśle na brańskim przedszkolu. Nie bez powodu nosi ono imię Sióstr Sercanek. Proszę przybliżyć naszym Czytelnikom związki tego zgromadzenia z historią powstania i rozwoju placówki.
- Wybór patrona jest ściśle związany z historią powstania przedszkola datowaną na 1945 rok. Wówczas, zaraz po zakończeniu II wojny światowej, proboszcz brańskiej parafii ks. Kazimierz Łomacki, poprosił zgromadzenie zakonne Córek Najczystszego Serca NMP o przydzielenie do Brańska kilku sióstr. Zgodnie z jednym ze swoich charyzmatów, miały one zatroszczyć się o edukację dzieci. Pomimo bardzo trudnych warunków pracy to właśnie dzięki poświęceniu sercanek udało się zapoczątkować i podtrzymać działalność placówki. Najbardziej zasłużonymi postaciami w pierwszych latach funkcjonowania przedszkola były niewątpliwie: założycielka s. Marcelina Śniegórska oraz jej następczyni s. Maria Czyżewska, popularnie nazywana Marylą. Pierwsza podjęła się swojej misji w późnym wieku, mając już ponad 70 lat, a mimo to wykazała się wręcz młodzieńczą aktywnością. Z kolei s. Maryla od 1947 roku, wraz z rozwojem przedszkola, pełniła w jednym momencie niemal wszystkie najważniejsze funkcje. Sercanki kierowały przedszkolem przez wiele lat, a wiodącej roli w edukacji najmłodszych pozbawiła ich dopiero władza ludowa, co było oczywiście wysoce niesprawiedliwym posunięciem. Należnym szacunkiem i wdzięcznością były jednak przepełnione serca brańszczan niezgadzających się z owym zarządzeniem, czego efektem jest wielki entuzjazm, z jakim spotkał się pomysł nadania miejscowemu przedszkolu imienia Sióstr Sercanek, co udało się dopiero w wolnej Polsce, dokładnie 30 maja 2005 roku, uchwałą Rady Miasta. Także dzisiaj siostry prowadzą u nas katechezę dla przedszkolaków, a poza murami przedszkola - w szkole dla starszych dzieci i młodzieży oraz posługują przy tutejszej parafii.
Teraz zrobimy przeskok o 75 lat i zapytam o to, co czeka brańskie przedszkole w jubileuszowym 2020 roku.
- Planów i pomysłów nie brakuje, jednak ciężko o nich mówić nie mając pewności co do ich realizacji. Do głównych planów należy wymiana pokrycia dachowego w przedszkolu, ocieplenie i odnowienie ścian w przedszkolnych salach. Obecnie trwa remont jednej ze zmywalni. Został złożony wniosek o udział w dużym projekcie „Dwujęzyczne Podlasie”, dzięki któremu można pozyskać środki na szereg działań i zajęć związanych z nauką języka angielskiego w przedszkolu oraz zajęć dla dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Na wyniki naboru musimy poczekać aż do maja. Wiele można zdziałać na rzecz dzieci, mając przychylność ze strony władz miasta, udanie współpracując z osobami zatrudnionymi w przedszkolu oraz ze środowiskiem lokalnym, zwłaszcza dzięki zaangażowaniu i kreatywności rodziców.
Korzystając z okazji pragnę wszystkim podziękować za wspólne działania i wparcie na rzecz naszej placówki. Dziękuję wszystkim naszym sponsorom za wsparcie zarówno finansowe jak i rzeczowo-usługowe. Wielkim sukcesem okazał się kiermasz bożonarodzeniowy na rzecz naszej placówki - zebrane środki zostaną dobrze spożytkowane. Kolejny odbędzie się przed świętami wielkanocnymi i tutaj również liczymy na wielkie zaangażowanie i hojność brańszczan w ważnym, pożytecznym celu.
Na terenie przedszkola powstało niedawno miasteczko ruchu drogowego. Czy edukacja przedszkolaków w kwestii bezpieczeństwa na drodze przynosi spodziewane efekty w związku z pojawieniem się takiego udogodnienia?
- Miasteczko ruchu powstało niedawno, bo pod koniec czerwca 2019 roku. W sezonie jesienno-zimowym nie jest używane, a więc jest też zbyt wcześnie, aby mówić o jakichś spektakularnych efektach. Niemniej można zauważyć, że dzieci sprawniej poruszają się rowerami, nawet młodsze mają rowerki biegowe, dzięki którym uczą się utrzymać równowagę i potem będzie im łatwiej poruszać się na klasycznym rowerze. Jeżeli chodzi o znajomość znaków drogowych, to zdecydowanie maluchy lepiej je utrwalają mając prawdziwy znak przed sobą niż widząc go na planszy. W ciągu roku został przeprowadzony quiz wiedzy i bezpieczeństwie, z którym nasze dzieci świetnie sobie poradziły. Są zapraszani policjanci, którzy prowadzą prelekcje o bezpieczeństwie oraz przedstawiciele wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, którzy również uczulają dzieci na co zwracać uwagę będąc uczestnikiem ruchu. Wiosną planujemy również w formie zabawy zorganizować przedszkolakom kurs na kartę rowerową z udziałem zaproszonych gości jako egzaminatorów - wtedy będzie już w pełni widać jakie są efekty.
Kim najczęściej chce zostać w przyszłości zapytany o to brański przedszkolak? Czy „preferencje zawodowe" dzieci się zmieniły na przestrzeni lat?
- W tym roku szczególnie dużo czasu poświęcamy na naukę o zawodach. W ramach preorientacji zawodowej odwiedzamy ciekawe miejsca oraz zapraszamy do przedszkola specjalistów w wielu dziedzinach. Rozmawiamy również o dawnych zawodach naszych dziadków, które dziś należą do rzadkości. Jeżeli chodzi o wymarzone zawody przedszkolaków to muszę stwierdzić, że od kilku lat ciągle królują wśród chłopców: strażak, policjant, kierowca i piłkarz. Dziewczynki wolą z kolei chcą być: modelkami, piosenkarkami, nauczycielkami czy też pielęgniarkami. Zdarzają się coraz częściej zaskakujące odpowiedzi typu: polityk (nawet prezydent), siostra zakonna, prezenter telewizyjny, projektant mody, a nawet dziennikarz. Rośnie więc panu w Brańsku konkurencja! (śmiech). Dzieci chciały również zostać: księżniczką brytyjską, superbohaterem, „leczniczką zwierząt" (czyli lekarzem weterynarii), „kierowniczką TIR-a" i uwaga - „śrubiarzem". Do dziś nie wiem czy chodziło o ślusarza, mechanika, czy kogoś zupełnie innego.
Na koniec zapytam o sprawy czysto formalne, ale bardzo ważne. Dziecko osiąga wiek przedszkolny, rodzice chcą je zapisać do przedszkola - jak wiemy nie jest to tak prosta sprawa jak dawniej. O co należy zadbać?
- Kiedyś było o tyle łatwiej dostać się do przedszkola, ponieważ nie było ograniczeń co do liczebności grup. Gdy zaczynałam pracę, to w grupie było nawet 35 dzieci. Obecnie grupa nie może liczyć powyżej 25 dzieci. Te ograniczenia wiązały się z przyjęciem mniejszej liczby dzieci. Podjęto decyzję o przeniesieniu dwóch oddziałów tzw. zerówek do szkoły. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszystkie dzieci, których rodzice złożyli wnioski w terminie rekrutacji z miasta Brańsk w wieku od 3 do 5 lat zostały przyjęte do przedszkola. Udało się też znaleźć kilka miejsc dla dzieci z terenu, chociaż chętnych było więcej niż miejsc.
W tym roku rekrutacja rozpocznie się w kwietniu. Przez cały kwiecień będzie można złożyć wniosek o przyjęcie dziecka do przedszkola, dostępny w przedszkolu lub do pobrania z naszej strony. Szczegółowe informacje dotyczące kryteriów przyjęć będą wywieszone na tablicy ogłoszeń oraz na stronie facebookowej przedszkola. Zapraszamy wszystkich chętnych - postaramy się pomóc każdemu w miarę naszych możliwości, a gdy dziecko zostanie przyjęte, to zrobimy wszystko co w naszej mocy, by polubiło nas i to miejsce.
Dziękuję za rozmowę.
Kamil Pietraszko