W 34. rocznicę powstania brańskiego Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca „Skowronki" rozmawiamy z jego założycielem, choreografem i kierownikiem - Mirosławem Szymańskim.
Dokładnie 34 lata temu - 2 lutego 1986 roku - zostały powołane do życia „Skowronki". Jakie były o okolicznościach rozpoczęcia działalności brańskiego zespołu, który - co ciekawe - powstał w odległym Koninie...
- Co roku, w czasie ferii zimowych, bielski Zespół Pieśni i Tańca „Kukułki Podlaskie” (w którym kilka ładnych lat tańczyłem) organizował zgrupowanie artystyczne. Tamtej pamiętnej zimy odbywało się ono w Koninie. Przed wyjazdem otrzymałem propozycję od pana Mikołaja Turkowicza – kierownika Kukułek - na prowadzenie zajęć z młodszą grupą zespołu pod czujnym okiem pana Wiesława Dąbrowskiego. Ogółem w tym czasie pracowałem w szkole podstawowej w Oleksinie (gm. Brańsk), gdzie dzięki wielkiemu zaangażowaniu i pomocy dyrektora Tadeusza Zawadzkiego mogłem prowadzić 12-osobową harcerską grupkę artystyczną. Zapytałem pana Turkowicza, czy nie mógłby zabrać tej grupy na wspomniane zimowisko i oczywiście się zgodził. Dołączyły do niej jeszcze dzieci moich przyjaciół z Brańska i tak do Konina pojechała całkowicie nowa, dziecięca, 16-osobowa grupa.
Po kilku zajęciach „na ludowo” prowadzonych przez Zbyszka Rybaczuka wraz z moją żoną Agatą, okazało się że dzieci mają zarówno talent, jak i chęci i ten jak my to mówimy „dryg”. Z pomocą pana Turkowicza zrobiłem kila układów tanecznych z Podlasia, kilka piosenek i tak powstał pierwszy 15-minutowy program.
Padła propozycja, abyśmy nadali nazwę tej nowo stworzonej formacji. Były różne pomysły, takie jak Dzieci Ziemi Brańskiej, Bociany, Nurczanie, ale ostatecznie wygrały Skowronki . Uzasadnienie było bardzo przekonujące: jesteśmy w większości dziećmi ze środowiska wiejskiego, gdzie nasi rodzice pracują w polu, a nad ich głowami latają, pomagają w tej ciężkiej pracy swym pięknym śpiewem małe szare ptaszki - skowronki. Tak już zostało do dnia dzisiejszego.
Z reguły pierwsze lata istnienia zespołów wiążą się z różnymi problemami i stopniowym zdobywaniem popularności i uznania. Jak wyglądało to w przypadku Skowronków? Czy szybko zebrano satysfakcjonującą liczbę członków?
- Po powrocie z Konina zaczęliśmy działać na serio. Były dyrektor MGOK-u w Brańsku, śp. Zenon Lenard sfinansował ze swego budżetu stroje ludowe (materiał zakupiliśmy w białostockiej Cepelii), które były szyte pod moim nadzorem w spółdzielni krawieckiej w Bielsku Podlaskim. Pierwszy historyczny koncert Skowronków odbył się 8 marca 1986 roku na scenie w nieistniejącym już kinie „Orbita”. Na występ przyszło pół Brańska i niemal cały Oleksin. Z kolei w czasie, kiedy dyrektorem MGOK-u był pan Mieczysław Korzeniewski, zespół oficjalnie rozpoczął pracę przy domu kultury. W czasie moje nieobecności (służba wojskowa) zajęcia prowadziła moja żona Agata, a zespołowi akompaniował dyrektor MGOK-u. W 1987 roku, w wakacje, pojechaliśmy na zlot harcerski (Skowronki zostały 17. drużyną artystyczną hufca Brańsk) do Chorzowa. Właśnie ten wyjazd był zachętą dla dzieci, że w związku z występami będzie można często podróżować w różne miejsca kraju (potem - jak się okazało - również i świata). W Skowronkach powstały dwie 16-osobowe grupy taneczne. Pierwsze oryginalne podlaskie stroje mogliśmy zakupić dzięki ministrowi kultury panu Zdzisławowi Podkańskiemu.
Pan Korzeniewski założył pierwszą 5-osobową kapelę zespołu. Skowronki zaczęły zajmować pierwsze miejsca na dziecięcych przeglądach folklorystycznych „Podlasie - w poszukiwaniu folkloru”. Zespół od zawsze był otoczony przyjaznymi duszami. Jedną z takich dusz był ówczesny dyrektor WOAK w Białymstoku śp. Kazimierz Derkowski. To dzięki niemu Skowronki w 1989 roku pojechały na pierwszy Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Folkloru do Kowna na Litwie. W tym też roku do grupy dołączył nauczyciel szkoły muzycznej, muzyk - Bogdan Drozdowski. Skowronki przeszsły pod skrzydła Zespołu Szkół im. Armii Krajowej w Brańsku, a zespół tworzyło już 80 osób. Można więc powiedzieć, że dzięki naszej ciężkiej pracy i entuzjazmie środowiska nasz start był bardzo udany, bez większych problemów po drodze.
Skowronki są nie tylko wizytówką miasta Brańsk, ale przede miejscowego Zespołu Szkół im. Armii Krajowej. Jak na przestrzeni lat wygląda wasza współpraca z tą placówką oświatową?
- Członkami zespołu w latach 90. i aż do 2011 roku byli wyłącznie uczniowie miejscowego zespołu szkół. Dyrektor placówki - pan Jan Niewiński zatrudnił w szkole instruktorów zespołu (sam grał na klarnecie). Na przestrzeni lat grupa miała coraz bogatszy w stroje, na które fundusze zdobywaliśmy od władz lokalnych, przez wojewódzkie, aż po państwowe. Najdroższe stroje – łowickie - załatwił i sfinansował burmistrz Brańska, śp. Jan Wojtkowski. Stroje są na wskroś oryginalne i szyte były w jednej z podłowickich wsi. A żeby to załatwić burmistrz pojechał w odpowiednie miejsce z... połówką świniaka.
Obecny dyrektor ZS pan Jarosław Jakimiuk przeznaczył trzy pokaźne pomieszczenia na garderobę i magazyny na stroje. Członkowie kapeli zostali związani umową finansową zawartą ze szkołą. Oczywiście nic nie odbywa się bez zgody burmistrzów miasta, którzy na czas swoich kadencji wspomagają zespół. Mamy oddzielne wejście na salę prób (lustra, drążki baletowe). Czujemy się tu jak u siebie, bo tak po prostu jest.
Od 2004 roku pracujemy z Bogdanem Drozdowskim w kilku miejscowościach naszego regionu, prowadząc zespoły dziecięce. Ich przygoda z tańcem praktycznie kończyła się po podstawówce, czy gimnazjum. Takie perełki w dziedzinie tańca wyławiamy, proponując dalszą pracę w Skowronkach. Podniosło to bardzo jakość artystyczną zespołu. A od pewnego czasu, kiedy maturzyści postawili weto, nie chcąc odchodzić z zespołu i dalej tańczą, pomimo studiów, czy pracy, poziom artystyczny - jak na zespół amatorski - jest bardzo wysoki.
Dzisiaj w Skowronkach jest ok. 100 osób. Dalej trzonem grupy są dzieci i młodzież z Brańska, ale występują u nas osoby z Szepietowa, Wysokiego Mazowieckiego, Ciechanowca oraz wsi powiatu bielskiego i wysokomazowieckiego. Grupę najstarszą tworzy młodzież pracująca i studiująca w Białymstoku, Warszawie czy Lublinie. Ciężka praca od najmłodszych lat owocuje. W Skowronkach mamy bardzo małą rotację, przez co praktycznie zostają tutaj sami najlepsi. Nasz poziom jest doceniany na scenach ludowych świata.
W sierpniu Skowronki tańczyły na zorganizowanych przez premiera RP dożynkach ogólnopolskich, reprezentowały Podlasie na międzynarodowym festiwalu w czeskim Šumperku, a na przełomie września i października koncertowały na dużym festiwalu w Indiach. gdzie w gronie 34 zespołów z 22 krajów zajęły pierwsze miejsce w kategorii: muzyka/taniec. W grudniu zespół uczestniczył w nagraniu płyty promocyjnej CD Urzędu Marszałkowskiego „Podlaskie. Na ławeczce” i współorganizował wigilijne spotkanie opłatkowe zespołów folklorystycznych pt. „Podlaska wigilia u Skowronków”, które odbyło się oczywiście w murach ZS w Brańsku, w szkolnej hali sportowej.
Tak jak pan wspomniał, słyniecie z występów w najdalszych zakątkach świata. Proszę się więc pochwalić najciekawszymi wojażami oraz ciekawostkami, zabawnymi sytuacjami, w których członkowie zespołu brali udział.
- Zespół koncertuje z wielkimi sukcesami w Polsce i za granicą. Wyjeżdżał na festiwale folkloru do 42 krajów na całym świecie. Jeśli chodzi o ostatnie lata, to w 2018 roku Skowronki reprezentowały nasz kraj na prestiżowych festiwalach w Emiratach Arabskich, Rumunii, na Słowacji i w Chinach. W pierwszej połowie 2019 roku zespół koncertował na jednym z największych festiwali folkloru na świecie w Arabii Saudyjskiej, na festiwalu „Słowiański Bazar” w rosyjskim Sankt Petersburgu, zaś grupa dziecięca koncertowała w Ohrid (Macedonia).
Jeżeli chodzi o miłe, śmieszne wspomnienia to historii jest na kilka książek, trochę jednak opowiem teraz.
Jesteśmy we Francji (pierwszy wyjazd na zachód Europy, zaraz po 15-leciu zespołu). Z hotelu wyjechaliśmy na koncert. Mamy przedstawiać tańce narodowe. Podchodzi do mnie skruszona tancerka i mówi:
- Panie Mirku, niestety zapomniałam stroju - kontusza.
- Trudno, mamy jeszcze kilka minut, zaraz ktoś podskoczy i przywiezie - odpowiedziałem.
Cisza i po chwili: - Ale on został na płocie!
- Na jakim płocie, gdzie? - pytam
- W... Brańsku.
Na szczęście jedna z pań zauważyła że jakiś worek wisi i zabrała go na przechowanie do domu.
Kolejna przygoda wydarzyła się w Szwecji. Ja i cała męska cześć kapeli poszliśmy pod prysznic (a trzeba wiedzieć, że na szwedzkich kempingach nie ma kabin). Woda cieplutka, bierzemy kąpiel, aż tu nagle otwierają się drzwi, a w nich stoją dwie szwedzkie 40-latki. Nasze zdziwienie było tym większe, że nie przeszkadza im to, że jesteśmy nadzy. Wręcz przeciwnie, wchodzą, odkręcają wodę i zaczynają rozbierać się, coś tam groźnie mamrocząc w swoim języku. My z opuszczonymi głowami - chyłkiem, chyłkiem (przodem do ściany) na korytarz i szybko do ubrań. Oczywiście dyskusja w pokojach o skandynawskiej rozwiązłości jak najbardziej miała miejsce. Na porannej odprawie nasi opiekunowie bardzo nas przeprosili, że nie było na drzwiach do pryszniców opisów w języku angielskim i mają nadzieję, że to był jedyny powód przez który panowie myli się pod damskim prysznicem.
Jest tego naprawdę z każdego wyjazdu bardzo dużo. Może kiedyś uda się to opisać w jakiejś książce o naszych podróżach nie tylko za jeden uśmiech”.
Teraz o kolejnym powodzie do dumy. Silnie kojarzony z Brańskiem jest Międzynarodowy Festiwal Folkloru „Podlaskie Spotkania". Jak powstało i rozwinęło się to wydarzenie znane w tak udanej formie, jaką widzimy w ostatnich latach?
- W 2004 roku byliśmy na dużym, wspaniałym Międzynarodowym Festiwalu Folkloru „Liptalskie Slovnosti” w Liptalu w Czeskiej Republice. Pojechaliśmy tam na zaproszenie naszych przyjaciół ze Vsetina „Jasenki”. Mała, bo zaledwie 2,5-tysięczna miejscowość żyła folklorem. Gościli u siebie zespoły z Brazylii, Argentyny, Peru, Rosji. Słowem - z całego świata. Wspaniała organizacja, przygotowanie.
Tam też powstał pomysł: „A może u nas”. Mój kolega Marek Czernecki - choreograf z Brus na Kaszubach - podobny festiwal organizował od 2 lat. Zadzwoniłem, mówiąc, że powielę ten pomysł, że nie można takiego przedsięwzięcia robić tylko w jednym mieście, bo koszty są naprawdę duże.
W pierwszej edycji festiwalu (w dniach 15 - 21 sierpnia 2006 roku) uczestniczyły reprezentacje miast: Brańsk, Ciechanowiec, Hajnówka i Wysokie Mazowieckie. Zaprosiliśmy osiem zespołów, które znaliśmy z naszych zagranicznych wyjazdów.
Potem przystąpił do grona miast festiwalowych Bielsk Podlaski, Boćki i Szepietowo. Zyskaliśmy jeszcze więcej możliwości organizacyjnych po założeniu w 2010 roku Stowarzyszenia Artystycznego „Skowronki”. Mogliśmy pozyskiwać środki z programów unijnych.
Przed nami 15. festiwal - zaprosiliśmy na ten jubileusz zespoły z Argentyny, Brazylii, Grecji, Bułgarii, Bośni i Hercegowiny, Egiptu, Kostaryki, Indii, Włoch, Białorusi. Polskę będzie reprezentować LZPiT „Suwalszczyzna” i oczywiście „Skowronki”. Jubileuszowy festiwal to nowe otwarcie i nowa lepsza przyszłość, gdyż od 2020 roku współorganizatorem festiwalu będzie Marszałek Województwa Podlaskiego. Dla festiwalu to kolejne tak potrzebne złotówki. Zapowiada się, że będzie na bogato, i że będzie to wydarzenie znane na całą Polskę. W sumie już takim jest, bo od wielu lat współpracujemy z festiwalami z Brus, Olsztyna, Strzegomia i Poznania. Tak trzeba, bo inaczej nie zaprosilibyśmy grup na siedem dni z tak odległych krajów. Oczywiście, nie muszę wspominać, chociaż… Klasą samą dla siebie są Skowronki. Biegle władają językami, niezastąpieni w organizacji całego festiwalu.
Co jeszcze czeka Skowronki w 2020 roku?
- Poza wspomnianym cyklicznym festiwalem, czeka nas przede wszystkim organizacja 35-lecia, do którego musimy perfekcyjnie się przygotować.
III grupa „Małe Skowronki”, które są wspaniałe (30 osób) są w trakcie nauki „Małego Podlasia”, dziecięcej suity podlaskiej. Starsze grupy mają o wiele więcej pracy. Mamy już zrobiony nowy „Kraków” na 10 par, ale nie będziemy tego pokazywać na Podlasiu w tym roku. Jesteśmy w trakcie tworzenia układów do suity „Tańców towarzyskich” (to będzie jedna z naszych artystycznych niespodzianek). Jeżeli nam się uda, to mamy w planie zrobienie jeszcze jednej suity z południowej Polski, ale niech to zostanie też w tajemnicą.
We wrześniu będziemy nagrywać, dzięki marszałkowi województwa podlaskiego panu Stanisławowi Derehajło, płytę z naszymi kolędami, która powinna mieć premierę na „II Podlaskiej Wigilii u Skowronków”.
Oczywiście ciągle koncertujemy. Występowaliśmy na finale WOŚP w Wysokiem Mazowieckiem, 9 lutego tańczymy w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej. 4 marca koncertujemy w Operze Podlaskiej na gali wręczenia stypendiów artystycznych Marszałka Województwa Podlaskiego. Cztery nasze tancerki: Kasia Bauer, Jowita Konopka, Emilka Putkowska i Jula Średnicka w tym roku otrzymują tą zaszczytną nagrodę (po 3000 zł ), a w sumie w Skowronkach to stypendium otrzymało już 20 osób.
A jeżeli chodzi o wyjazdy, mamy bardzo dużo propozycji: Brazylia, Maroko, Rumunia, Belgia, Holandia, Grecja i inne kraje. Oczywiście nie jesteśmy w stanie skorzystać z wszystkich. Myślę, że w tym roku zrobimy tournee po Europie, a resztę wyjazdów odstąpimy, tak jak to zrobiliśmy w 2019 roku - festiwal w rumuńskim Braszov dla zespołów z Karpat, czy też w Mersin w Turcji dla naszych Kurpi Zielonych. Mamy też zaproszenie do Czech i chcemy, żeby tam pojechała „Suwalszczyzna” z Suwałk. Problem jest w tym, że organizatorzy tych festiwali nie bardzo godzą się na zamiany, ale jak już mówiłem, my sami tego nie ogarniemy. W tym roku nasze „Małe Skowronki” jadą na festiwal do Baru w Czarnogórze z 18-osobową grupą Zespół Tańca Ludowego „Bystry” z Augustowa.
2020 rok musi być rokiem Podlaskich Spotkań – XV jubileusz i rokiem przygotowań do 35-lecia. Skowronki są zgłoszone do Podlaskiej Marki 2019 roku - jeżeli nam się uda wejść do finału, liczymy na państwa głosy, w tym przypadku nie trzeba będzie płacić za SMS-a.
Dobrze, że - jak to moje dzieci mówią - „kreci się".
Korzystając z okazji przypadającego dzisiaj 34-lecia powstania Skowronków, chciałbym bardzo podziękować wszystkim moim dzieciom z zespołu, tym kochanym - i obecnym, i tym kochanym byłym. Jesteście, byliście najwspanialsi na świecie, jesteście solą tej Podlaskiej Ziemi i najlepszymi przyjaciółmi. Skowronkowa kadra uwielbia was i pójdzie za wami w ogień. Wszyscy, a po 34 latach trochę was jest, macie miejsce w moim sercu!
Dziękuję za rozmowę.
***
- W zespole występuję od ok. 18 lat (od IV klasy szkoły podstawowej), czyli przez większą cześć mojego życia. W tym okresie poznałem mnóstwo osób z Polski i zza granicy. W takich miejscu jak zespół ludowy potrafią zawiązać się przyjaźnie na całe życie, zdarzają się nawet małżeństwa. Taniec ludowy to moja pasja, hobby, ważny element spędzania wolnego czasu, a dodatkowo aktywność fizyczna, na którą niestety jest coraz mniej miejsca w dorosłym życiu. Wyjazdy zagraniczne oczywiście też zachęcają do czynnej działalności i przyciągają do zespołu osoby, które z czasem same zaczynają tańczyć. Jest to również świetna zabawa w doborowym towarzystwie. Moim najciekawszym doświadczeniem ze wspomnianych wojaży było przeżycie burzy piaskowej na pustyni w Arabii Saudyjskiej, gdzie odbywał się koncert. Cała garderoba, stroje, rzeczy prywatne i my sami - wszystko w piasku. Na szczęście mogliśmy liczyć na niezawodne środki lokomocji, jakimi były wielbłądy. Jest to tylko jedno z wielu wspomnień jakie towarzyszą podróżom ze Skowronkami - mam nadzieję, że w przyszłości też nie zabraknie wspaniałych przygód, świetnego wypoczynku i często pojawiających się słów uznania, jakie otrzymujemy ze strony goszczących nas organizatorów i widzów
Przemysław Klinicki z Brańska, 28 lat - członek zespołu
Rozmawiał: Kamil Pietraszko