W drugim podejściu głosowanie nad budżetem gminy Boćki na przyszły rok poszło gładko.
Przypomnijmy, wczoraj część radnych była nieobecna, a troje nie wzięło udziału w głosowaniu nad uchwałą budżetową. Pozostałych siedmioro radnych było za przyjęciem uchwały. Przewodnicząca rady gminy po konsultacji z sekretarzem uznała ostatecznie, że uchwały nie można uznać za przyjętą, bo zabrakło kworum.
CZYTAJ WIĘCEJ:
W związku z tym dziś zwołano sesję nadzwyczajną, na której stawili się wszyscy radni. Trwała ona kilkanaście minut i dotyczyła jedynie punktu związanego z uchwałą budżetową. I tym razem nie było dyskusji. Odczytano jedynie opinie Komisji finansów i Regionalnej Izby Obrachunkowej dotyczące projektu budżetu. To razem z procedurą otwarcia sesji trwało z kwadrans. W głosowaniu 11 radnych było za. Jedna osoba z tych, którzy wczoraj nie brały udziału w głosowaniu był przeciw, a dwie się wstrzymały.
Uchwała została przyjęta!
Zdaniem Stanisława Charytona została ona przyjęta po raz drugi. Bo i wczorajsze głosowanie należy uznać za ważne. Stanisław Charyton, przez wiele lat był sekretarzem gminy Boćki, a obecnie jest radnym miejskim w Bielsku.
- We wczorajszym głosowaniu nad uchwałą budżetową w Boćkach uczestniczyło 10 radnych, czyli było kworum - mówi Charyton. - Siedmioro było za, troje nie zagłosowało, ale należy uznać, że wzięli oni udział w głosowaniu, bo byli obecnie na sali.
Jak dodaje, gdyby radni chcieli nie uczestniczyć w głosowaniu, powinni wstać, powiedzieć, że nie biorą w nim udziału i na czas głosowania opuścić salę. Wówczas przewodnicząca rady, jeszcze raz sprawdziłaby obecność i stwierdziła brak kworum. No i ostatecznie nawet nie przeprowadzała głosowania. A skoro byli na sali, to nawet deklarując brak udziału w głosowaniu zapewniali kworum.
Za przykład można podać głosowania w Sejmie, gdzie posłowie opozycji, w tej czy poprzednich kadencjach, by zablokować głosowanie, nie tylko nie biorą w nim udziału poprzez nie wciskania przycisków, czy podnoszenie ręki, ale, by nie było wątpliwości, opuszczają salę obrad.
Radni z Bociek tego nie zrobili i pozostali na swoich miejscach.
Idąc tym tropem można byłoby uznać dzisiejszą sesję za niepotrzebną.
Zdaniem byłego sekretarza gminy i tak, i nie.
- Uchwała budżetowa jest bardzo ważna i jej przyjęcie nie powinno budzić najmniejszych wątpliwości, więc powtórzenie głosowania nie jest niczym złym - wyjaśnia Stanisław Charyton.
Jak wyjaśnia, gdyby nie było drugiego głosowania na sesji nadzwyczajnej, radni, którzy uchwały nie popierali, mieliby pretekst do podważania jej prawomocności czy w wystąpieniach na sesji, czy poprzez odwołania do stosownych organów. Ostatecznie sąd czy inne organy prawdopodobnie uznałyby to podważanie za bezzasadne, ale tworzyłoby to niepotrzebne zamieszanie. Jest ryzyko, że pojawiłyby się odmienne do przedstawionej interpretacja, a w skrajnym wypadku zablokowałoby to realizację budżetu.
Dzięki zwołaniu sesji nadzwyczajnej nie ma żadnych wątpliwości, że uchwała budżetowa została przyjęta zgodnie z wszelkimi przepisami. Po raz kolejny część radnych zrobiła jedynie zamieszanie, które właściwie nic dobrego nie wnosiło. Na pierwszej sesji cała trójka nie wyraziła sprzeciwu, do jakiego mieli prawo, a i na drugiej tylko jeden głosował przeciw.
Warto zauważyć, że radni mają też prawo do składania wniosków, jeśli chcieli, by gmina uwzględniła w budżecie pieniądze dla klubu sportowego, mogli w czasie sesji złożyć taki formalny wniosek, który byłby głosowany. Słowo "formalny" ma tu znaczenie, bo wniosek taki musi spełniać wymogi, m.in. wnioskujący musi wskazać pochodzenie pieniędzy na proponowany wydatek, a nie jedynie ograniczyć się do roszczeniowości.
Widocznie jednak nie o to chodziło, by w budżecie znaleźć na coś pieniądze...
(azda)