O tym, że dobry sąsiad to skarb przekonali się mieszkańcy jednego z domów w gminie Boćki. W czwartek (17 grudnia) do jednego z domów włamał się mężczyzna.
Wiedział, że właściciele posesji wyjechali, a klucz do drzwi wejściowych schowali w otwartym przedsionku. Włamywacz nie przypuszczał jednak, że zostanie przyłapany.
Gdy był już w domu przez okno zauważyła go sąsiadka właścicieli domu. Nie znała go i wiedziała o nieobecności gospodarzy. Zaniepokojona postanowiła sprawdzić, co się dzieje.
- Na miejsce poszła razem ze swoją sąsiadką. Wewnątrz kobiety natknęły się na nieznajomego mężczyznę, który mówiąc wschodnim akcentem, tłumaczył, że zgubił się i szuka drogi do Bociek. Następnie bardzo szybko wsiadł do samochodu i odjechał - czytamy na stronie bielskiej policji (bielsk-podlaski.policja.gov.pl).
Jedna z kobiet zrobiła zdjęcie pojazdu, na którym widoczna była marka i tablica rejestracyjna, a następnie poinformowała o tym fakcie policjantów. Okazało się, że włamywacz niczego nie zdążył ukraść. Bielscy policjanci szybko ustalili tożsamość mężczyzny, który jeździł wskazanym autem.
- We wtorek w Białymstoku, funkcjonariusze zatrzymali w wynajmowanym mieszkaniu 41-letniego obywatela Białorusi. Wczoraj, mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem. Policjantom wyjaśnił, że włamał się do domu, żeby ukraść pieniądze. Za usiłowanie kradzieży z włamaniem grozi kara pozbawienia wolności do lat 10 - dodają policjanci.
opr. (mb)