Zobaczyłem jak K. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) wsiada pijany za kierownicę - opowiada pan Maciej z gminy Boćki. - Nie pozwoliłem mu na to. Najpierw mnie ofukał, ale wydawało mi się, że zrezygnował z jazdy. Gdy odszedłem, zauważyłem, że jednak wsiada za kierownicę. Podbiegłem i stanąłem przed autem. A on raptownie ruszył. Upadłem na maskę samochodu. Przewiózł mnie tak z pięćdziesiąt metrów. Zatrzymał się, gdy wybiłem mu szybę.
Później między pijanym kierowcą, a jego "pasażerem" wywiązała się szamotanina.
- K. miał obłęd w oczach, ale bez większych problemów obaliłem go na ziemię i unieruchomiłem. Był pijany - opowiada pan Maciej. - Ktoś, chyba żona, zadzwonił na policję.
Funkcjonariusze przyjechali i zajęli się pijanym kierowcą.
Całe zdarzenie rozegrało się pod koniec maja w sąsiedztwie domu pana Macieja. Ale ta historia ma ciąg dalszy.
- Niedawno dowiedziałem się, że K. oskarżył mnie o uszkodzenie ciała - mówi zdenerwowany pan Maciej. - A przecież nawet go nie uderzyłem, po prostu, gdy mnie zaatakował, obaliłem go na ziemię i przytrzymałem. To on mnie omal nie zabił, wioząc na masce auta.
Słowa pana Macieja potwierdziła oficer prasowa Bielskiej policji.
- Rzeczywiście odnotowaliśmy takie zdarzenie - potwierdza komisarz Agnieszka Dąbrowska z bielskiej policji. - 28 maja doszło do obywatelskiego zatrzymania kierowcy, który chciał prowadzić pojazd pod wpływem alkoholu. Wobec kierowcy prowadzone jest postępowanie. Potwierdzam również, że kierowca ten złożył zawiadomienie, w którym twierdził, iż osoba dokonująca obywatelskiego zatrzymania dopuściła się uszkodzenia jego ciała, a także innych czynów zabronionych. Przeprowadzone postępowanie wyjaśniające w tym kierunku nie potwierdziło jednak tych zarzutów i sprawa została zamknięta.
Pan Maciej przyjął tę informację z ulgą, ale nie ukrywa też irytacji. Teraz rozważa, czy nie złożyć do prokuratury zawiadomienia na K. za to, że naraził go na uszkodzenie ciała lub nawet utratę życia i nie domagać się z tego tytułu zadośćuczynienia.
- Myślałem o tym już w dniu, w którym się to rozegrało, ale pomyślałem, że nie będę robił człowiekowi dodatkowych problemów. W końcu się znamy - przyznaje pan Maciej. - Ale skoro on nie jest fair, to i ja mu nie będę pobłażał.
Czytaj też: Zdziczałe stado krów w gminie Boćki jest już odławiane. Właścicielowi zwierząt grożą zarzuty karne
(bisu)