Te krowy uciekły mi jesienią - opowiada pan Krzysztof, gospodarz ze wsi Jakubowskie niedaleko Bociek. - Chciałem je na zimę zagonić z pastwiska do obory, a one uciekły do lasu i już nie dały się złapać.
Od tamtej pory 10 sztuk krów rasy limousine (to bydło mięsne) pasie się w lasach i na polach w okolicach Bociek i Jakubowskich.
- Podzieliły się one na dwa mniejsze stada. Jedno przeszło krajową 19 i kręci się przy Boćkach, drugie ciągle krąży koło Jakubowskich - opowiada Józef Markowski z Bociek. - Dwie krowy zginęły potrącone przez samochody. Po jednym z takich wypadków auto było do kasacji. Cudem kierowcy przeżyli.
Teraz oba stada łącznie liczą osiem sztuk dorosłych, ale dwie krowy mają już cielaki. Wkrótce mogą pojawić się kolejne.
Okoliczni rolnicy załamują ręce.
- Te krowy wyjadają i tratują mi kukurydzę - mówi pan Józef. - Jak tak dalej pójdzie, jesienią nie będę miał czego zbierać. I czym zimą nakarmię swoje krowy?
- U mnie niszczą jęczmień - dodaje inny rolnik.
Na spotkanie z nami przyjechało 10 gospodarzy. Kilku zabrało nas na pola, pokazując zniszczone plony i ślady krowich kopyt.
- Od miesięcy prawie nie śpię, co kilka godzin jeżdżę na pole i odganiam krowy - żali się pan Józef. - Kiedy słyszą, że podjeżdżam, uciekają w las. Raz mało co nie stratowały mi auta.
Czy ktoś próbował złapać zdziczałe stado?
- A jakże i to nie raz - opowiadają rolnicy.
Zimą na różne sposoby próbował je powyłapywać sam właściciel. Bezskutecznie.
Wiosna pomagali mu sąsiedzi i znajomi.
- Kilkakrotnie próbowaliśmy je zagonić do gospodarstwa traktorami, quadami, samochodami terenowymi - opowiadają rolnicy.
- Przed tygodniem zgadaliśmy się w 50 gospodarzy i na jednym z pól ustawiliśmy wszystkie nasze przyczepy w taki tunel - opowia pan Józef. - Traktorami, quadami i terenówkami próbowaliśmy je do tego tunelu zgonić i połapać. Nawet byka przyprowadziliśmy na zachętę. Nic to nie dało. Krowy uciekły i w dodatku stały się bardziej ostrożne i teraz nie pozwalają podejść do siebie na bliżej niż pół kilometra.
Zdjęcia tunelu z przyczep (E.Mieleszko)
- Te zwierzęta mają instynkt stadny - opowiada pan Józef. - Jeśli widzą człowieka, cielaki chowają do środka, a po bokach ustawiają się dorosłe osobniki i tak uciekają w las. Jakby im stanąć na drodze to by zabiły. Ostatnio biegły prosto na mój samochód w ostatniej chwili skręciły w bok.
- Codziennie rano podchodzą pod pastwisko, na którym pasą się moje krowy - opowiada rolnik z Bociek. - Gdy podjeżdżam, zrywają się i niszczą ogrodzenie na łące. Boje się, że kiedyś moje krowy też za nimi pójdą.
Krowy pasą się na polach oddalonych od zabudowań i dróg. Najchętniej wybierają te położone blisko lasów.
Właściciel krów załamuje ręce.
- Nie wiem jak je połapać - mówi nam przez telefon. - Myśliwym zaoferowałem, że jeśli zdołają je uśpić, zapłacę im 10 tys. zł. Jeśli ktoś złapie te krowy, to ich się zrzeknę. Mam już dość patrzenia w oczy sąsiadom i znajomym, którym te krowy idą w szkodę.
Niestety to nie takie proste. Myśliwi, o których mówił gospodarz, parokrotnie próbowali trafić którąś z krów środkiem usypiającym, ale bez powodzenia. W końcu zrezygnowali.
Jak opowiadał mi znajomy myśliwy, żeby trafić do krowy środkiem usypiającym trzeba do niej podejść bardzo blisko, a one na to nie pozwalają - opowiada jeden z rolników.
- Jeśli myśliwi strzelaliby z ostrej amunicji, mogliby to robić z większej odległości - dodaje pan Józef. - Na to jednak nie pozwalają przepisy. Powiatowy i Wojewódzki lekarz weterynarii wyraźnie stwierdzili, że jest to zabronione. I jesteśmy pokrzywdzeni. Krowy to nie dzikie zwierzęta, więc nawet o odszkodowanie nie możemy wystąpić.
W tej sprawie rolnicy spotykali się i z wójt Bociek Dorotą Kędrą-Ptaszyńską, która sama zresztą mieszka w Jakubowskich, z policją, strażą pożarną oraz służbami weterynaryjnymi. Nikt jednak nie potrafi znaleźć sposobu na rozwiązanie problemu.
W czwartek (2 lipca) o godz. 10 ma odbyć się kolejne spotkanie z Wojewódzkim Lekarzem Weterynarii. Zaproszeni na nie są rolnicy i wszyscy zainteresowani. Odbędzie się ono w urzędzie gminy, a jak przyjdzie więcej osób - a jest to bardzo prawdopodobne - to w Gminnym Ośrodku Kultury. Współorganizatorem są władze gminy.
Zdziczałe stado krów należy do rasy Limousine, tej samej co krowa, która kilka lat temu przyłączyła się do stada żubrów koło Białowieży i też pasła się z nimi przez wiele miesięcy w tym także zimą.
- Te krowy może uda się złapać zimą, kiedy nie będzie co jeść, będzie je można zwabić paszą - mówi jeden z rolników.
Nam nie udało się zobaczyć stada zdziczałych krów, ale zdjęcia i filmik z ich pobytu na polach przesłał nam jeden z rolników.
Rolnicy z Bociek skarżą się na zdziczałe krowy (Bielsk.eu)
(bisu)