Jedna z naszych Czytelniczek pytała, czy toi-toje, które jakiś czas temu pojawiły się w parkach w Bielsku Podlaskim, są miejskie, czyli czy miasto - wzorem ubiegłego roku - ustawiło je na potrzeby mieszkańców i osób przyjezdnych.
Otóż nie!
REKLAMA
{ads3)
Przenośne toalety, o które pytała Czytelniczka, ustawione były na potrzeby robotników. Z tej w Parku Królowej Heleny (naprzeciw urzędu) korzystali pracownicy firm budowlanych przebudowujących ulicę Kopernika. Drugą mieli ustawioną przy urządzeniach do ćwiczeń na tyłach straży pożarnej.
Z kolei w Parku Króla Jagiellończyka taką toaletę ustawiła firma zajmująca się koszeniem trawników. Prace te w parku trwały przez kilka dni.
Jarosław Borowski, burmistrz Bielska Podlaskiego potwierdził nam, że nie były to "miejskie" przenośne toalety. W rozmowie z nami dodał, że miasto także ustawi przenośne toalety. Dziś rano podpisał stosowną umowę i lada dzień toi-toje powinny pojawić się w kilku miejscach w mieście.
Wzorem ubiegłego roku, kiedy to toalety takie ustawiono w ramach realizacji jednego z projektów budżetu obywatelskiego, którego pomysłodawczynią była Urszula Paszko.
W tym roku pomysł ten jest realizowany poza budżetem obywatelskim. Toalety mają funkcjonować przez sezon letni. Wykonawca w tym czasie ma dbać o ich czystość i opróżnianie.
Wychodzi to taniej niż budowa słynnego już białostockiego szaletu za niemal pół miliona złotych. Ba, nawet taniej niż obsługa już istniejących szaletów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(azda)