Za dni parę Wigilia więc już ostatni czas, aby pomyśleć o choince, jeżeli oczywiście ktoś nie nabył już wcześniej. Ceny na bielskim rynku się w zależności od rozmiaru drzewka, bądź zasobności portfela kupującego.
W czwartek można było nabyć naturalne drzewka już za 50 zł (te mniejsze). Ceny większych i bardziej rozłożystych choinek sięgały do nawet 200 złotych. Ceny sztucznych choinek kształtowały się w podobnych granicach 35 - 300 zł. Małą można było nabyć za 35 zł, a największa, jaka była dostępna, kosztowała nawet 300 złotych.
Trudno powiedzieć, aby bielski rynek był we czwartek nabity świątecznym ozdobami. Było jedno, może dwa stoiska, ale najbardziej potrzebne rzeczy do udekorowania choinki czy też domu były dostępne.
Wzrok na rynku przyciągała też kolorowa parasolka, która kontrastowała, z szarówką panującą tego dnia na mieście. Niestety, nie była na sprzedaż, a tylko przyciągała wzrok i wzbudzała zainteresowanie sprzedawczyni handlującej suszonymi grzybami. Grzyby akurat chyba nie miały aż tak dużego wzięcia i kosztowały coś w okolicach 35 zł. Większe zainteresowanie wzbudzały grzybki marynowane, od 10 zł za mały słoiczek, ale przeważnie w cenie 15 zł.
Co się tyczy samego parasola to sprzedawczyni, jak przyznała, kupiła go w Londynie, zapewne od Hindusów, gdyż miał ewidentnie indyjską stylistykę.
Są też nieliczne towary, których praktycznie cenę nie zmienia się od dłuższego czasu, mimo inflacji. Jabłka można wciąż kupić po 3 zł za kilogram i ich ceny nie zmieniły się od lata. Podobnie gruszek, które można było nabyć w cenie 3-4 zł za kilogram.
(ms)
Bielski rynek 22 grudnia: