Bielska gastronomia odczuwa skutki kryzysu. Właśnie zamknięcie ogłosiła restauracja Mickievicza 62 mieszcząca się naprzeciw rynku. Niedawno swój lokal przy rondzie zamknęli właściciele Abry.
Kryzys robi swoje. Najpierw pandemia i lockdown, teraz wojna w Ukrainie i podwyżki wszystkiego. Przedsiębiorcy nie zdążyli się podnieść po pierwszym, już otrzymali drugi cios.
Na zamknięcie Abry wpływ miało też powstanie Mc'Donaldsa.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Janusz Kuptel, właściciel Mickiewicza 62 w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej też postanowił zamknąć lokal.
"W 2016 r. otwierając MICKIEVICZA62 marzyliśmy o tym, aby było to miejsce, do którego chce się wracać... Przez ponad 6 lat dużo się działo, wszystkie wydarzenia wspominamy ze wzruszeniem. Zawsze było i nadal jest dla nas wielką przyjemnością widzieć naszych Gości zadowolonych. Będziemy te ostatnie kilka lata wspominać ze łzami w oczach, był to dla nas ważny etap i spełnienie marzeń, dlatego decyzja była ciężka, ale została już podjęta. Z dniem 24 grudnia 2022 r. zamykamy drzwi naszej restauracji. MICKIEVICZA62 będzie już tylko wspomnieniem." - czytamy w oficjalnym komunikacie.
Warto zwrócić uwagę, że Janusz Kuptel oraz małżeństwo AgnieszkA i Grzegorz Rybakowie, właściciele Abry, to bielszczanie, którzy swoje firmy w tym mieście tworzyli i rozwijali od podstaw. Zaczynając od skromnej działalności - w przypadku Rybaków od budki z kebabami - i stopniowo ją powiększając. Zawszy z sercem i oddaniem wspierali różnego rodzaju akcje społeczne i charytatywne organizowane w mieście. Tym bardziej ich sukcesy cieszyły. Żal, kiedy takie osoby, rezygnują ze swojej działalności. Choć w obu przypadkach nie jest to całkowita rezygnacja. I jedni i drudzy zrezygnowali z lokalizacji, ale dalej prowadzą swoje firmy, tylko w nieco innym charakterze.
Biznes nawet w kryzysie nie lubi próżni.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, lokal po Abrze przejmuje nowy właściciel, który bodajże ma zamiar otworzyć restaurację z sushi. To jednak informacje, które potwierdzimy i szczegółowo opiszemy w odpowiednim czasie.
Wbrew plotkom, wcale nie ma zamiaru zwijać się Kwarta nad Stokrotką.
- Słyszałam plotki o tym, że ponoć również zamykam działalność, ale ja nic o tym nie wiem i nie mam takich zamiarów - mówi z uśmiechem Aneta Szurpik, właścicielka Kwarty. - Oczywiście odczuwam skutki kryzysu, zwłaszcza jeśli chodzi o koszty działalności. Wynagrodzenia i to nawet nie te wypłacane pracownikom, a zwiazane z nimi podatki i opłaty, które muszę wnosić do ZUS lub Skarbu Państwa, to jeden z takich kosztów. Podrożały też produkty. Dziś za takie same dostawy płace dwa razy więcej, niż jeszcze pół roku temu. Z kolei nie mogę wprowadzić "warszawskich cen", bo to Bielsk, a nie Warszawa. Na szczęście klientów nie brakuje. By ich przyciągnąć, organizujemy choćby potańcówki, które cieszą się sporym zainteresowaniem i to przede wszystkim osób w wieku 30- 40 plus. Nie wiem, co będzie dalej, ale na razie nie myślę o zamykaniu się.
W Bielsku działa mnóstwo lokali z fastfoodami tzw. kebabowni, ale na razie nie ma groźby , by tylko w takich lokalach można było zjeść.
Obok Kwarty jest jeszcze LaKura, dalej najstarsza w Bielsku Restauracja Podlasianka, naprzeciw na piętrze DaGrasso. Na osiedlu między ul. Mickiewicza i Jagiellońską w starej kotłowni urządziła się z kolei Pierogarnia Basieńka, która jeszcze niedawno mieściła się w BDK. Przy ul. Jagiellońskiej jest Anastazja. Idąc na południe w stronę torów, jest pizzeria Savona i w lokalu po dawnym Hajduczku Wenecja.
(azda)