- Wczoraj późnym wieczorem podpisaliśmy umowę, a cała kwota należna za majątek Spółdzileni Mleczarskiej Bielmlek wpłynęła już na wskazany rachunek - powiedział nam Józef Gliński, syndyk masy upadłości SM Bielmlek.
Niby było to zapowiadane, ale w przypadku Bielmleku do końca nie można być wszystkiego pewnym. Teraz jednak już szampana można otwierać!
- Mam nadzieję, że nowy właściciel szybko rozwinie produkcję i odbuduje bazę surowcową. Z pewnością będzie to z korzyścią dla rolników, miasta i regionu - dodał.
Mleczarnia, gdy działała, płaciła ogromny podatek do miasta. Blisko milion złotych.
Spółdzielnia Mleczarska Bielmlek została sprzedana za 87 mln zł, czyli za kwotę wywoławczą z ostatniego przetargu. Laktopol B do przetargu się nie zgłosił, ale złożył ofertę kupna później.
Co syndyk zrobi z tymi pieniędzmi?
Jak nam przekazał, w pierwszej kolejności pokryte zostaną wierzytelności hipoteczne. W dalszej kolejności pieniądze będą trafiać do kolejnych grup wierzycieli m.in. do rolników. Warto jednak pamiętać, że długi spółdzielni znacznie przekraczały wartość jej majątku. W trakcie ogłaszania bankructwa sięgały one 240 mln zł. Teraz pewnie wzrosły. Majątek natomiast wyceniano w na 140-150 mln zł, a sprzedano za 87 mln zł.
Syndyk jeszcze od około 50 rolników zamierza odzyskać niewpłaconą część udziałów. Już wysłał pozwy w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Upadłość Bielmleku budziła ogromne kontrowersje i miał swoje tło polityczne. Jej prezesem był były senator i wiceminister rolnictwa Tadeusz Romańczuk. Prezesem był do wczoraj, bo proces upadłości nie pozbawiał go tej funkcji. Obecnie, gdy jest nowy właściciel, prezesem już nie jest. W mleczarni było już CBA, jest NIK. Ciągle toczą się sprawy prokuratorskie.
Sama sprzedaż Bielmleku od początku szła jak po grudzie. Sprzedać bielską mleczarnię próbowała jeszcze Alina Sobolewska w procesie restrukturyzacji. Wówczas chętnym na kupno była Piątnica, która w dosłownie ostatnim momencie się wycofała Miała ona zapłacić 140 mln zł.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Później chęć kupna wyraził Laktopol, ale on również w procesie restrukturyzacji się na to nie zdecydował.
Gdy ogłoszono upadłość mleczarnio, syndyk wydzierżawił Laktopolowi majątek Bielmleku. Współpraca jednak nie zawsze dobrze się układała. Najgorszym momentem był pożar nowej wieży proszkowni, który wyłączył ten obiekt z użytkowania.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wówczas zaczął się chyba najgorszy moment w całym procesie upadłości. W pewnym momencie Laktopol zostawił cały majątek, wyłączył kotłownię, przez co podłączenie do niego blok mieszkalny i kilka przedsiębiorstw nie miały wody i ogrzewania. Składał również propozycje, iż kupi Bielmlek za 80 mln zł w rozbiciu na wieloletnie raty. Propozycja ta padła w momencie, gdy syndyk próbował mleczarnie sprzedać za 120-130 mln zł i nawet nie była brana pod uwagę.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Biznes bywa przewrotny. Gdy dzierżawa się skończyła, Laktopol opuścił Bielmlek, ale wrócił. Właściwie wróciła należąca do tej samej grupy kapitałowej spółka 5M. I to wróciła z konkretną ofertą kupna Bielmleku za przetargową cenę 87 mln zł. Podpisano umowę przedwstępną, nabywca wpłacił zaliczkę w wysokości 10 proc. i znów przejął majątek Bielmleku. W międzyczasie 5M przekształciła się w spółkę Laktopol B.Jeszcze zanim transakcję sfinalizowano pracownicy Laktopolu zaczęli prace remontowe na terenie Bielmleku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Proszkownia Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek z odnowionymi ścianami oraz dachem. Już bez logo
Laktopol, kupując majątek mleczarni, otrzymuje też prawo do ubezpieczenia wypłaconego przez ubezpieczycieli za pożar wieży proszkowni. Eksperci uznali, iż pożar spowodowało zwarcie instalacji elektrycznej, które nie było przez nikogo zawinione.
(azda)