Jest takie przysłowie z lat 90-tych, że nie zna życia ten, kto nie przymierzał spodni na bazarze np. przy Kawaleryjskiej w Białymstoku w grudniu. Mamy wprawdzie czerwiec i jest dosyć ciepło, więc tragedii nie ma, ale i dziś wróciły dawne piękne tradycje i na bielskim rynku można było spotkać osoby przymierzające spodnie na świeżym powietrzu.
Na bielskim rynku chyba jeszcze nie ma pomidorów spod folii, są raczej te ze szklarni, więc cena dosyć wysoka, choć już po 5 zł za kilogram można je znaleźć, fakt może nie najładniejsze. To nie jest tanio, ostatnio bielski Społem rzucił do swoich sklepów partię całkiem niezłych pomidorów po około 4,50 zł. Cena rewelacyjna, więc szybko zniknęły z półek.
Część sprzedawców oczekuje na otwarcie bazaru w Białowieży, podobno można tam będzie już handlować od 1 lipca. To ważne, o ile przyjadą turyści. Tym zawsze można coś wcisnąć za niezłą cenę.
Sprzedawca staroci przywiózł dziś kilka interesujących rzeczy. Oprócz oldskulowych (w starym stylu z lat 60-tych XX w.) latarek na płaskie baterie można było dostać czapkę strażnika miejskiego. W takiej czapce można np. zajść na jakiś parking i domagać się opłaty i może ktoś się znajdzie, że taką uiści. Można też paradować po mieście w furażerce weterana U.S. Army. Tego typu nakrycie głowy też się pojawiło. Noszą ją zwykle kombatanci armii Stanów Zjednoczonych na różnych imprezach patriotycznych, ze sztandarami.
O ile dawne poradzieckie nakrycia głowy w kształcie lotniska były dosyć częste, to teraz jest ich mniej. Pojawiły się za to amerykańskie. Znak czasów.
(ms)
Rynek w Bielsku Podlaskim z 23 czerwca: