Chciałoby się napisać - nareszcie. Dziś na bielskim rynku mieliśmy akurat wysyp truskawek. W sumie ileż można czekać, ale są.
Może nie są za tanie, ale też nie przesadnie drogie. A i tak drożeje niemal wszystko i jak mawiają niektórzy - taniej to już było. We czwartek na bielskim rynku truskawki średnio sprzedawano w cenie 13 zł za kilogram, można też było kupić taniej za 12 i 11 zł za kilogram, ale te ostatnie to były już wyraźnie mniejsze i nie takie ładne.
Wciąż trwa sezon kwiatowy. Kwiaty są i sztuczne i naturalne np. w doniczkach, a bielszczanie w dalszym ciągu chętnie kupują także sadzonki krzewów i warzyw.
Na rynku tłoczno, znów wiele samochodów, powstają korki. A jak ktoś się uprze i twierdzi, że nie będzie cofał samochodu, to robią się zatory.
Na rynku można było też dostać dzisiaj glinianego Żubra. Był duży i mały - taki tam sobie wyrób może i lokalny, a może i chiński. W każdym razie podobno znajduje nabywców i nie tylko wśród turystów, których jak kot napłakał. Takie figurki chętnie kupowane są także przez tzw. „Belżyków”, czyli Polaków pracujących za granicą, którzy, wracając do pracy, nabywają pamiątki z rodzinnych stron.
Zakupy umilał też pan grający na akordeonie, który ponownie pojawił się na bielskim ryneczku.
(ms)
Rynek w Bielsku Podlaskim. Czwartek 26 maja: