Ostatniej nocy (z 29 na 30 kwietnia) tuż przed północą wybuchł pożar w domu w miejscowości Dubiażyn koło Bielska Podlaskiego.
Na miejsce wyjechało 5 zastępów strażaków (2 JRG z Bielska Podlaskiego i 3 OSP). Objęty ogniem dom był zamieszkały, ale domownicy zdążyli opuścić budynek, jeszcze przed przybyciem strażaków. Nie zostali ranni.
Niestety, mimo sprawnej akcji gaśniczej, ogień zniszczył drewniany budynek.
Wczoraj była to najpoważniejsza, ale nie jedyna interwencja strażaków.
Dzień zaczęli od wezwania do gazu ulatniającego się z butli. Okazało się, ze rzeczywiście zawór przy butli nie był odpowiednio dokręcony, ale zagrożenia nie było. Strażacy specjalnym urządzeniem skontrolowali stężenie łatwopalnych gazów w pomieszczeniu i to zagrożenia nie wykazało. Mimo to pomieszczenia zostały przewietrzone.
Kolejna interwencja była bardziej nietypowa. Strażaków poproszono o zdjęcie z dachu... kota. Na wsiach najczęściej spotkać można koty dachowce, które jak sama nazwa wskazuje, raczej radzą sobie z wysokościami. Tego strażacy zdjęli przy pomocy drabiny mechanicznej.
Wieczorem przed godziną 21 strażacy zostali wezwani do pożaru sadzy w kominie w Lewkach. Ten pożar nie okazał się jednak tragiczny w skutkach. Ogień nie wyszedł poza przewody kominowe. Na miejsce przyjechały trzy zastępy strażaków i szybko sytuację opanowały.
Niestety kolejne wezwanie przed północą nie obyło się bez szkód.
Dziś strażacy mieli jedno wezwanie.
Usunęli plamę oleju na ulicy Białowieskiej w Bielsku.
(azda)