Wydaje się, że organizowane w BDK-u cykle spotkań z podróżnikami pod nazwą Kawa i Herbata, dawno już nie cieszyły się taką popularnością jak w ostatnią środę 6 kwietnia. Przyczyn może być kilka: jedną z nich na pewno jest zelżenie obostrzeń covidowych, a drugą dobór tematyki i prelegentów.
Wyprawa motocyklem na Krym jest obecnie naprawdę trudna do powtórzenia. Zmieniło się bardzo wiele. W 2014 roku Krym został zaanektowany przez Federację Rosyjską, a obecnie toczy się krwawa wojna rosyjsko-ukraińska. Cały półwysep krymski stanowi praktycznie jedną wielką bazę wojskową i zaplecze logistyczne dla inwazyjnej armii Putina operującej na południu Ukrainy.
Jednak w 2009 roku Rafał i Bogumił podjęli - jak stwierdzili - spontaniczną decyzję o wyprawie motocyklami na Krym. Wcześniej już raz odwiedzili półwysep, kiedy wybrali się tam pociągiem.
W efekcie zjechali na jednośladach aż 5 tys. km. od położonego najbardziej na wschód półwyspu Kerczu, aż po Odessę, gdzie zatrzymali się na zlot motocyklowy.
- Generalnie Krym jest dosyć suchym miejscem, wciąż tam brakuje wody. Północna część to praktycznie stepy. Większość ludzi mieszka na południu, tzn. na wybrzeżu. Ja najbardziej zapamiętałem stada dzikich koni, które się wolno pasły - opowiadał Rafał.
Obaj, czyli Rafał i Bogumił spali w namiotach, co akurat na Krymie nie stanowiło wtedy problemu, gdyż rozbijać się można było wszędzie.
- Zdarzyło się nam też nocować w szpitalu, a raz wziął nas pod swój dach mieszkaniec półwyspu, który - jak się okazało - otrzymał działkę na Krymie, za pracę przy usuwaniu skutków awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu - tłumaczył Bogumił.
Mimo wszystko było co oglądać, m.in. ruiny niedokończonej elektrowni atomowej, ogromną twierdzę w Sudaku, Bakczysaraj czy też bazę Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu oraz wydrążone w skale miejsca, gdzie mogą cumować okręty floty podwodnej. Zwiedzili też Jałtę i inne miejsca związane z historią, a także zakład produkujący radzieckiego szampana z możliwością konsumpcji.
Jak się okazało, kilka razy musieli się ratować łapówkami dla miejscowej policji, ale wbrew pozorom nie było tego aż tak dużo.
Za to co ciekawe wyjazd wcale nie był taki znów tani, a to z powodu cen benzyny, która wcale nie była wiele tańsza, niż w Polsce.
(ms)