Pomoc dla uchodźców z Ukrainy w praktyce wygląda gorzej niż na politycznych wiecach.
Miasto Bielsk jako jeden z pierwszych samorządów wprowadził finansowanie wykonania fotografii do dokumentów. Pieniądze te jednak się skończyły i obecnie uchodźcy, którzy zgłaszają się do fotografa, muszą płacić z własnej kieszeni. Ogromne nieporozumienie wynikło w sprawie kwaterowania uchodźców. Na początku wojewoda obiecywał stawkę 125 zł za ich zakwaterowanie i wyżywienie. Teraz gdy od kilku dni uchodźcy są zakwaterowani w hotelach zmniejszył tę stawkę do 70 zł.
Sami uchodźcy też napotykają problemy formalne. Chcąc pójść do pracy lub/i złożyć wniosek o wypłatę świadczeń typu 500 plus muszą mieć konto w banku. Tymczasem banki nie chcą uznać ich ukraińskich dokumentów. Pojawia się także problem z tymi, którzy mieszkają w domach prywatnych. Część osób, co jest naturalne, nie chce na dłużej gości w swoim domu.
- Niestety minął już pierwszy entuzjazm i spontaniczny odruch pomagania a zaczęły się problemy praktyczne - przyznaje Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - Pojawia się mnóstwo formalnych utrudnień i zaczynają się problemy z finansowaniem. Uchodźców mamy już od dłuższego czasu a ciągle nie otrzymaliśmy ani złotówki rządowego wsparcia od wojewody. Mało tego już otrzymaliśmy zapowiedź, że pieniądze te będą mniejsze, niż nam obiecano.
Jak opisuje, szczególnie niezręcznie ułożyła się sytuacja z kwaterowaniem uchodźców przez samorządy.
- Niedługo po wybuchu wojny na Ukrainie wojewoda zwrócił się do samorządów w regionie o przygotowanie miejsc do zakwaterowania uchodźców - mówi Borowski. - Podpisał z nami umowę, iż pokryje koszty noclegu i wyżywienia do kwoty 125 zł. Znaleźliśmy kwaterunek dla kilkudziesięciu Uchodźców w hotelu MOSiR, Iwonce i w Unibusie. Wojewoda do wskazanych miejsc przywiózł uchodźców, nawet nie informując o tym ani mnie, ani starosty, a kierujemy lokalnymi sztabami zarządzania kryzysowego. W Unibusie podpisywałem umowę, gdy uchodźcy już tam mieszkali. Po kilku dniach wojewoda zorganizował wideokonferencję, na której poinformował wszystkich podlaskich samorządowców, że stawka 125 zł jest za wysoka i nakazał jej obniżenie do 70 zł, najlepiej z datą wsteczną od czasu zakwaterowania. Już rozmawiałem na ten temat z właścicielami hoteli. Nie zgodzili się. W Iwnoce i MOSiR i tak stawki nie wynosiły 125 zł. Tyle płacimy tylko w Unibusie, ale to hotel o wyższym standardzie. Nie ma mowy, by obniżyć cenę do 70 zł. MOSiR 60 zł płacił za sam catering, teraz obniżył do 50 zł, ale są jeszcze inne koszty.
Na te 70 zł właściciele mogliby się zgodzić, ale bez wyżywienia i nowa stawka nie mogłaby obowiązywać od czasu zakwaterowania.
W takim układzie problem mieliby uchodźcy. W hotelach nie ma aneksów kuchennych, by sami sobie przygotowali posiłki.
- Opisałem tę całą sytuację wojewodzie i nie wiem co dalej. Zawsze może zabrać zakwaterowane osoby tam, gdzie stawka 70 zł nie robi problemu, pewnie do jakiejś remizy, czy hali - mówi Borowski. - My jako miasto zostaniemy z długiem. Bo przecież nie mogę powiedzieć właścicielom hoteli, których osobiście prosiłem o przyjęcie uchodźców, że zapłacę im mniej, niż się umawialiśmy.
Warto zwrócić uwagę, że regularne stawki za nocleg hotele te mają wyższe niż te ustalone w związku z przyjęciem uchodźców.
Coraz częściej słychać też o problemach u osób, które przyjęły uchodźców u siebie. Początkową chęć pomagania zaczęła weryfikować szara codzienność. Zagraniczni goście pod jednym dachem z czasem stają się uciążliwi. Zwłaszcza w domach, gdzie gospodarze i goście mieszkają razem, zaczynają się problemy z ograniczoną prywatnością, kolejkami do toalety, czy niepozmywanymi naczyniami. Czasem jest to niezgodność charakteru, a czasem po prostu zwykła uciążliwość, którą odczuwa się, gdy dłużej mieszka się nawet z dalszą rodziną. Z czasem po prostu ma się dość kogoś krzątającego się po domu. Pojawiają się już sygnały, że niektórzy chcieliby uchodźców ze swoich domów odprawić, a kolejnych domów do ich przyjęcia już zbyt wielu nie ma. A właściwie po prostu nie ma.
Nota bene burmistrz Bielska w swoim domu przyjął czworo uchodźców z Ukrainy i będą u niego mieszkać tak długo jak będzie tego wymagała sytuacja.
Zapowiadane świadczenie za przyjęcie uchodźcy w wysokości 40 zł od osoby za każdy dzień pobytu, jeszcze wypłacane nie jest. Wojewoda tych pieniędzy nie przekazał. Gminy ich też nie wypłacają.
Sytuacja może się ustabilizować, gdy uchodźcy zaczną dostawać świadczenia typu 500 plus i pójdą do pracy. Wówczas będą mogli wynajmować pokoje lub mieszkania na zwykłych warunkach. Ale i tu pojawiają się problemy, Żeby pracować i dostawać świadczenia trzeba mieć konto bankowe, a wcześniej numer PESEL. Okazuje się jednak, że banki nie honorują wszystkich ukraińskich paszportów, a tym bardziej dowodów osobistych, to z kolei uniemożliwia otworzenie konta zaczęcie pracy otrzymanie świadczeń z MOPS.
W Bielsku są pracodawcy, którzy chętnie przyjmują Ukrainki, ale procedury związane z zatrudnieniem trwają. Na pierwszą wypłatę też trzeba poczekać. I chyba właśnie obecnie jest ten trudny moment oczekiwania na ustabilizowanie się sytuacji.
Kolejny problem, przy tych wcześniej opisanych wydaje się mniej ważny, ale jednak. Skończyły się pieniądze na fotografie do dokumentów uchodźców. Te są niezbędne przy wyrabianiu numeru PESEL. Bielsk jako pierwszy, albo jeden z pierwszych samorządów, postanowił finansować zrobienie zdjęć dowodowych uchodźców. Podpisał stosowane umowy z dwoma bielskimi zakładami fotograficznymi i płacił im za każdego fotografowanego uchodźcę 30 zł. To stawki niższe od rynkowych, normalnie płaci się 50 zł. Miasto przeznaczyło na to 12 tys. zł, ale już wykonano 400 zdjęć i pieniądze się skończyły.
- Teraz poleciłem sprawdzić, czy przypadkiem wśród tych 400 osób nie ma tych, które zamieszkują poza naszym miastem, w okolicznych gminach wiejskich - mówi Borowski. - Za te osoby powinny płacić gminy. A jeśli trzeba będzie dopłacić, to dopłacimy.
Na razie uchodźcy zgłaszający się po zdjęcia dowodowe muszą płacić z własnej kieszeni, ewentualnie muszą uzbroić się w cierpliwość i poczekać na oficjalne decyzje urzędu.
Niestety nic nie wskazuje na szybkie zakończenie wojny, a spodziewać się można kolejnej fali uchodźców.
(azda)