W całym kraju padają kolejne rekordy liczby zakażeń koronawirusem. Dziś w Polsce liczba ta przekroczyła ponad 50 tysięcy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w Bielsku.
- Faktycznie mieliśmy - kolokwialnie ujmując - dzikie tłumy zakażonych - mówi Mirosław Reczko, dyrektor Bielskiego szpitala. - Wykonaliśmy większą liczbę testów i u większości osób wykazały one zakażenie Covid-19. Na szczęście większość nie wymagała hospitalizacji. Dziś trafiło do nas około 40 osób z objawami, tylko u pojedynczych testy wykluczyły zakażenie. Ale z pozostałych tylko cztery musiały zostać w szpitalu. Większość z nich była w na tyle dobrym stanie, że mogła wrócić do domu i została objęta kwarantanną. Widocznie rzeczywiście ten wariant koronawirusa nie daje aż tak ostrych objawów.
Jak dodał dyrektor, w szpitalu liczba zakażonych od kilku tygodni utrzymuje się na podobnym poziomie. 30-40 pacjentów. Rano było 33 pacjentów covidowych. Czworo przybyło, ale kilka osób wypisano. Średnio kilka osób jest w stanie ciężkim i wymaga podłączenia do respiratorów. Szpital ciągle przyjmuje pacjentów także spoza powiatu.
- Na razie nie ma mowy o zamykaniu oddziałów i przekształcaniu ich na covidowe, ani też odwrotnie - nie myślimy o otwieraniu oddziałów, które są covidowe - mówi dyrektor. - Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nie wiemy, co przyniosą najbliższe dni. Czy stan osób zakażonych się nie pogorszy, czy ich nie przybędzie? Jesteśmy gotowi na zwiększenie liczby łóżek dla zakażonych pacjentów, ale nie chcemy tego robić bez potrzeby. Obecnie czekamy, obserwujemy sytuację i mamy rękę na pulsie.
Niedawno szpital odcovidował oddział chirurgiczny i ortopedię. Wcześniej to samo zrobił z interną.
Kroki te podjął w momencie, gdy miał około 140 łózek covidowych, a liczba pacjentów spadła do poziomu 40. Sto łóżek było wolnych.
- Szpital jest po to, żeby leczyć pacjentów - podkreśla Reczko. - Gdy było takie zapotrzebowanie, leczyliśmy pacjentów covidowych. I w razie potrzeby do tego wrócimy. Nie logicznym byłoby trzymanie stu pustych łóżek, gdy niezakażeni pacjenci czekają na wykonanie zaległych zabiegów i operacji, a ciągle pojawiają się nowi z nowymi dolegliwościami lub obrażeniami.
Jak dodaje, takie działania wynikają ze społecznej misji szpitala, ale także czysto ekonomicznej kalkulacji. Refundacja NFZ idzie za pacjentem. Za puste łóżka Fundusz płaci, ale dużo mniej niż za wykonywane zabiegi.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(azda)