Najlepszym środkiem do poruszania się dzisiaj po mieście byłyby niewątpliwie łyżwy. Wczoraj jeszcze mróz, ale od rana duża wilgoć i deszcz, który zamarza przy gruncie. Gdzieniegdzie jezdnie i chodniki są posypane, ale nie wszędzie. Ślisko jest również na rynku. Ludzie się ślizgają, ale rynek i tak odwiedzają.
W zasadzie najtrudniej się poruszać na chodnikach wyłożonych kostką, a tak jest przy placu ratuszowym i położonym obok niego bielskim ryneczku. Mimo to jak co we czwartek bielszczanie ruszyli po zakupy, ale co zrozumiałe mniej obfite, bo część z nich jeszcze dojada zapasy poświąteczne. Ale w sumie zaraz Sylwester a potem kolejne święta i Trzech Króli i zabawa toczy się dalej.
W związku z tym, ze w naszym regionie mieszka wielu wyznawców prawosławia obchodzących święta według kalendarza juliańskiego, stoiska z ozdobami świątecznymi wciąż mają rację bytu, ruch przy nich jeszcze niewielki, ale zawsze ktoś tam dokupi bombki, światełka czy też łańcuch. Jest też stoisko z samymi bombkami, nawet interesującymi. Nowe modele można kupić w cenie 5- 7 zł za sztukę.
Gorzej z łyżwami, które akurat dzisiaj by się na pewno przydały. Tych na rynku nie uświadczysz.
(ms)
Rynek we czwartek 30 grudnia: